wtorek, 7 lutego 2023

Ju-On: Noroi no le (aka Ju-On: Origins/Klątwa Ju-on: Początek); Japonia [serial tv]

 

Seria Ju-On/Grudge to jedna z najbardziej uznanych serii horrorów, które ukazały się w Japonii. Pomimo swojej reputacji, ostatnie części, jakie dane nam było obejrzeć miały trudność z odzyskaniem pierwotnej magii i stanęły przed murem coraz ostrzejszej krytyki. Prawdą jest, że nie każda seria horrorów może utrzymać ekspansję do sześcioodcinkowego serialu telewizyjnego, ale w przypadku omawianego tu Ju-On: Origins pozwala serialowi na nadanie większej głębi bohaterom i pomaga rozwiązać wiele problemów. Bardziej niż cokolwiek innego Ju-On: Origins wyróżnia się jako metafora tego, jak można nauczyć się nadużyć i tego, że ból pokoleniowy jest jak najbardziej realny. Nie jest to oczywiście żaden nowy pomysł na fabułę Origins, ale ze względu na zakres objęty tą serią, przesłanie to nigdy nie było bardziej dosadne. Ta klarowność i zaciekłość są powodem, dla którego serial w reżyserii Sho Miyake jest tak potężny i bez wątpienia powraca do serii pierwotnych horrorów Takashiego Shimizu na wielu frontach. 

Rozgrywający się w latach 80. i 90. Ju-On: Origins opiera się na sprytnym pomyśle, że te odcinki mają być prawdziwymi historiami, na których oparto filmy Ju-On (2000) i Grudge (2003). Jest to wystarczająco sprytna struktura, która pozwala Origins oderwać się od zagmatwanej istniejącej ciągłości i robić jej swoje.

Młoda aktorka imieniem Haruka podejrzewa, że zaczyna wariować, kiedy w jej domu zaczynają się dziać dziwne zjawiska. Prosi o pomoc badacza zjawisk paranormalnych i autora, Yasuo, aby ten pomógł jej dowiedzieć się, co tak naprawdę się dzieje. Mężczyzna trafia na ślad przeklętego domu, w którym wiele lat temu rozegrała się tragedia młodej matki i jej dziecka. Zgłębiając ten temat, Yasuo odkrywa, że i jego samego łączy historia z przeklętym domem i wydaje się być też jedyną osobą, która może to zakończyć. 

Właśnie to jest podstawą ciągłości serii Ju-On już nawet mniej ważne jest to, kto jest w historię zaangażowany, ale trzeba przyznać, że serial szanuje tradycję serii i hołduje fundamentalnej przesłance, że ,,kiedy umiera osoba z głęboką i potężną wściekłością, rodzi się klątwa''. Ta seria nie musi się zbytnio nad tym zastanawiać i na szczęście tak nie jest. 
Połączenie między Haruką i Yasuo to aspekt, który działa, ma sens i trafia w sedno. Ju-On: Origins czerpie całymi garściami z oryginalnych części, kiedy jego struktura cofa się w czasie i swobodnie funkcjonuje w tych retrospekcjach, ukazując traumę z tego pokoleniowego punktu widzenia. Gdy ta tajemnica narasta, jest rozwiązywana z wielu różnych punktów widzenia, gdy widzowie zdają sobie sprawę z pełnego zakresu historii, tak jak robi to Yasuo. 
Te ,,objazdy'', które ukazuje seria, mogą wydawać się frustrujące lub przypominać ,,wypełnienie'' całej historii, ale tak naprawdę wszystko to jest bardzo satysfakcjonujące z punktu widzenia całości ukazanej opowieści. Mamy tu wizyty u seryjnego mordercy w więzieniu, medium i paranormalne wizje, które odkrywają warstwa po warstwie część większej klątwy, a dodatkowo oferują różne rodzaje horroru - nie tylko typowy ghost story. Jedną z największych zalet tego wszystkiego jest to, że serial pokazuje kilka rodzin, które mieszkały w tym przeklętym domu. 

Rozbicie uwagi pomiędzy tymi perspektywami działa dobrze i utrzymuje historię w ruchu. Zmiany nie są dezorientujące ani pozbawione motywacji, a tak naprawdę jest to sprytny sposób podejścia do czegoś, co jest tak uniwersalnym złem. Pomaga uniknąć powtórzeń, a jednocześnie zagłębiać się w tę tajemnicę w każdym odcinku. Nie brakuje ofiar ani strachu do opowiedzenia historii, ale zapewnia również znacznie większą wagę wielkiemu finałowi, gdy wszystkie te osoby i historie łączą się ze sobą nadprzyrodzonym kręgiem.

Wszystkie odcinki Ju-On: Origins nie spieszą się i nie przyspieszają. To powolny początek, ale gdy zaczyna się tajemnica, seria nie odpuszcza. Jednocześnie nie odnosimy wrażenia, aby sceny były przeciągane lub przedłużane na siłę. Wszystko rozgrywa się miarowo i swoim naturalnym rytmem. Niektóre wątki zajmują więcej czasu, ale jest to potrzebne do tego, aby ustalić, co jest istotniejsze, ale pomimo tego te sześć odcinków jest idealnych pod względem tempa i nawet kiedy są wolniejsze momenty, to napięcie jest prawie zawsze obecne. 
Żadne odcinki nie wydają się niewypałami, ale jest jeden w szczególności, który jest wyjątkowo skuteczny. Koncentruje się głównie na strasznej zbrodni, a następnie na upiornej zemście, która ma miejsce później. Co ciekawe, całość rozgrywa się w zasadzie w czasie rzeczywistym. To powolny atak duchów, ukazany tu w całej okazałości. Do tej pory nigdy nie było miejsca, aby ten scenariusz rozbudować w tak dokładny sposób, w jaki zrobiono to w Origins. Oczywiście nie każdy odcinek jest tak skondensowany, ale jest to inteligentny przykład tego, jak ten projekt usprawiedliwia się jako serial. 
Jednym z najważniejszych aspektów serii Ju-On jest to czy serial jest rzeczywiście przerażający i czy takie zapożyczenie jest sprawiedliwe. Origins buduje przerażenie w naprawdę skuteczny sposób. Zaczyna się od czegoś prostego, ale niepokojącego, jak przerażające nagranie dźwiękowe, ale z każdym kolejnym krokiem zagrożenia stają się coraz bardziej alarmujące. To, co jest w serii najbardziej imponujące to fakt, że strach pojawia się w najbardziej przyziemnych obszarach przestrzeni domowej, jak szafa czy klatka schodowa. 

Aspekt dźwiękowy w filmie też ma tu bardzo ważne znaczenie. Śmiem nawet przyznać, że niekiedy muzyka jest mocniejsza niż cała oprawa wizualna. Są momenty, kiedy strach wizualny nie oddziałuje aż tak bardzo na widza, ale jest niepokojący z uwagi na towarzyszące dźwięki. Pojawia się powtarzający obraz kobiety w bieli, który nie jest może nadzwyczaj skuteczny, ale wszystko inne sprawia, że dość dobrze działa na widza. Fascynujące jest również obserwowanie, jak Origins riffuje na kultowych obrazach i pomysłach z filmów, ale idzie jednocześnie w nowym kierunku i bawi się oczekiwaniami publiczności. Jest jedno zestawienie, które wręcz szokuje. Mianowicie jest to  dzwoniący telefon stacjonarny będący w miejscu, w którym nie powinno go być. Według mnie jest to być może jeden z najbardziej sugestywnych obrazów w całej serii. 
Bardzo ważnym aspektem jest również to, że Ju-On: Origins, to seria która nie jest tylko zainteresowana historiami o duchach i klątwami, ale głównie brutalnymi morderstwami związanymi z wściekłością. Serial nie stroni od intensywnych emocji, które towarzyszą takim właśnie aktom przemocy. Kiedy postacie wariują i atakują się nawzajem, wydaje się to całkiem autentyczne. Widz, który do tej pory zaznajomił się ze wszystkimi częściami Ju-On doskonale wie, że tu głównymi bohaterami są mściwe duchy, jednak uważam, że to nie jest sedno całej problematyki, gdyż wydaje się niekiedy, że bezduszne czyny ludzi są często przedstawiane jako bardziej przerażające. To są właśnie najstraszniejsze momenty tego serialu, gdyż właśnie w Origins ta bezduszność i okrucieństwo ludzkie są pokazane w całej okazałości. Jest to ważny element tego horroru, od którego na szczęście serial nie odwraca się, ponieważ niewygodna natura jest fundamentalna dla samej klątwy. Te ataki przemocy pojawiają się w nieoczekiwanych momentach i mocno uderzają w widza zwłaszcza kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to przemoc skierowana w kierunku kobiet i dzieci. Od razu da się zauważyć, że w całej serii Ju-On agresja mężczyzn wobec płci pięknej była zawsze podstawą marki serii. To sedno mitologii, swego rodzaju grzech pierworodny, który plami miejsce zbrodni.

Aktorstwo stoi na przyzwoitym poziomie, więc nie ma się tu absolutnie czego czepiać i nie zamierzam tego na siłę robić. 

Reasumując: Ju-On: Origins może nie jest jakimś najwybitniejszym serialem grozy, ale bez wątpienia jest to bardzo satysfakcjonujący film grozy i przede wszystkim pozytywny krok, aby przywrócić serię na właściwe tory. Może nie jest to The Haunting of Hill House (2018), ale na pewno jest to emocjonalna opowieść o duchach, o traumie..., która ma coś więcej do powiedzenia poza przerażeniem.

PS. Miejmy nadzieję, że nie jest za późno i ludzie już zrezygnowali z tej nieruchomości.  ;)
Polecam!

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Sho Miyake

Scenariusz:
Hiroshi Takahashi
Takashige Ichise

Rok produkcji:
2020

Obsada:
Yoshiyoshi Arakawa
Yuina Kuroshima
Seiko Iwaido
Dorah Fine
Brock Powell
Ririka
Koki Osamura
Nana Ohwada
Kaho Tsuchimura
Hitomi Hazuki
Atsuki Yamada
Abby Trott
Kai Inowaki
Ryushin Tei
Takemi Fuji
Izumi Matsuoka
Ryota Matsuhima
Shinsuke Kato
Tomomitsu Adachi
Ouka Katou
Nana Yanagisawa
Jui Nogimoto
Harumichi Katano
Mao Matsushita
Nobuko Sendo
Kana Kurashina








7 komentarzy:

Radek pisze...

Świetny J-horror! Przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Bardzo mi się podobał każdy odcinek i większych zastrzeżeń absolutnie nie mam. Najlepszy Ju- On od czasów oryginału.

donovo666 pisze...

świetnie zrealizowany serial, jako fan serii filmów Ju-on byłem bardzo usatysfakcjonowany po jego obejrzeniu :)

Mariola pisze...

Dla mnie to jak najbardziej godny kontynuator serii, ale tylko jeśli chodzi o horrory nakręcone przez Shimizu.

KeiChan pisze...

Coś nowego, odświeżającego. Nie sądziłem, że po tylu ,,Klątwach'' można jeszcze z tej historii wycisnąć coś nowego i ciekawego przede wszystkim. To naprawdę kawał solidnie nakręconego horroru.

Anonimowy pisze...

Ciekawy serial i zdecydowanie najbliższy oryginałowi Shimizu. Ciekaw jestem czy będą kolejne sezony albo chociaż jeszcze jeden sezon.

Bartek Skolimowski pisze...

Ten horror trzeba obejrzeć!
Jeden z lepszych horrorów ostatnich czasów. Przywołuje wspomnienia klasycznego azjatyckiego horroru. Narracja jest dobra i sporo przeraża, ale strach jest starannie rozmieszczony, aby nie wyglądało to tanio. Ogólnie bardzo mi się podobało :)

Anonimowy pisze...

Shimizu wykonał kawał świetnej roboty kręcąc swój Ju On a
Sho Miyake znakomicie tą historię kontynuuje w serialu