czwartek, 2 lutego 2023

Sebelum Iblis Menjemput: Ayat Dua (aka May the Devil Take You: Chapter Two/Niech diabeł cię zabierze 2); Indonezja

 

Po sukcesie swojego pierwszego filmu May the Devil Take You, indonezyjski reżyser Timo Tjahjanto postanowił pójść za ciosem i nakręcić część drugą, która poniekąd wiązałaby się z poprzednikiem z 2018 roku. Czy było to dobre posunięcie? Tego być w stu procentach nie mogę, gdyż od razu widać zbyt duże podobieństwo zarówno do znanego wszystkim The Evil Dead (1981), jak i pierwszej części. Zmianie ulegli jedynie bohaterowie oraz miejsce rozgrywanych wydarzeń, jednak główny temat pozostał praktycznie taki sam. Ocaleni z pierwszej części muszą się zmierzyć z kolejnym nadprzyrodzonym dramatem, który ma związek z czarną magią, rytuałami i krwawymi ofiarami. Może i nie jest to złe samo w sobie, ale po drugiej części oczekiwałam czegoś bardziej świeżego, a tu niestety dostajemy niemalże kopię części pierwszej, co z pewnością nie wzbudza większego uznania. Owszem, Tjahjanto nie nakręcił złego horroru, ale obawiam się, że może być on atrakcyjny dla widzów, którzy szybciej nie mieli okazji zapoznać się z horrorem sprzed dwóch lat. 


Alfie i Nara są jedynymi, które ocalały z koszmaru rozgrywanego w pierwszej części. Obie próbują żyć normalnie mimo tego, że Alfie wciąż zmaga się z powracającymi koszmarami i przerażającymi wizjami. Pewnego ranka Alfie budzi się i dostrzega w mieszkaniu grupę zamaskowanych ludzi. Z kijem bejsbolowym w ręku atakuje napastników, ale pokrótce zostaje przez nich obezwładniona. Okazuje się, że jest to grupa młodych ludzi, którzy wychowywali się razem w jednym z sierocińców, prowadzonych przez małżeństwo. Wszystko było w porządku do czasu śmierci kobiety. Wówczas opiekujący się nimi mąż zmarłej, zamienił ich życie w koszmar. 

May the Devil Take You 2 niestety - co widać od początku - ma dość rozczarowującą fabułę. O ile pierwsza część podobała mi się, gdyż działo się dużo (przynajmniej na początku filmu), o tyle tu nie dostajemy naprawdę nic nowego, co jesteśmy w stanie dostrzec od razu. Alfie wraz z Narą są zwabione do opuszczonej posiadłości, która niegdyś była sierocińcem, po śmierci jednej z wychowanek, która zginęła w makabrycznych okolicznościach. Wtedy też reszta grupy postanawia sprowadzić Alfie, która wraz z Narą pokonały podobną klątwę, aby siebie ratować. 

Zacznę z grubej rury, gdyż nie ma co tu owijać w bawełnę. Tej części brak na pewno kreatywności. Jest grupa ludzi, która zostaje przeklęta przez złego człowieka, więc nie trudno się domyślić, że cała akcja rozgrywa się w przeciągu jednej nocy, podczas której toczą oni gwałtowną walkę z demonem, aby odeprzeć jego klątwę. Jak widać film jota w jotę przypomina kultowy już The Evil Dead i wiele innych podobnych horrorów.  Nie byłoby w tym może nic aż tak złego, gdyby nie fakt, że całość przypomina niemalże całkowicie filmy, które już znamy. Na każdym kroku widzimy szereg zapożyczeń, jak wygląd demonów czy sposób poruszania się opętanych osób. Wszystko to znamy już aż nadto zbyt dobrze. Inną rzeczą, której mi tu bez wątpienia brakuje jest odrobina humoru, która bardzo by się filmowi przydała. Mamy tu osiem postaci, które biorą udział w całej historii, ale żadna z nich nie ma tak naprawdę nic zabawnego do zaoferowania. Wszyscy są śmiertelnie poważni (albo przerażeni) i nie ma naprawdę nikogo, kto próbowałby w jakikolwiek sposób rozładować atmosferę. Skoro już nawiązuję do bohaterów, to uważam, że należałoby poświęcić i im odrobinę miejsca. O dziwo, sami bohaterowie nie są mdli i każdy z nich jest na swój sposób inny, każdy z nich ma swoją osobowość. Bądźmy jednak szczerzy, z pewnością nie są to postaci, które by zwróciły naszą uwagę na dłużej, dlatego też nie są zbyt atrakcyjne. Alfie była bohaterką nieco irytującą w pierwszej części, ale jej zachowanie dało się znieść. Tu jednak mnie zdecydowanie bardziej irytowała. Wydawało się, że jest zbyt zrzędliwa w poprzednim filmie, ale teraz była po prostu męcząca, a jej jedyną reakcją na wszystko była złość. Jeśli się smuciła - odpowiadała gniewem, jeśli się bała - tak samo i tak w kółko. Chciałabym zobaczyć więcej głębi od głównej bohaterki filmu. Nie uważam, że Chelsea Islan, grająca Alfie jest złą aktorką, ale tutaj nie pokazała niestety niczego nadzwyczajnego. Nie wiem czy to jej wina czy wina twórców filmu, że kazali jej tak głupio zagrać w poszczególnych scenach, jak na przykład tej, kiedy dostaje nagłych i niekontrolowanych drgawek, kiedy zła istota manifestuje się po raz pierwszy. Wszyscy inni są w porządku: jedni mają do pokazania więcej, a inni mniej. Moją ulubioną postacią w tej części jest bez wątpienia Gadis (grana przez Widike Sidmore). Na początku jest naprawdę nijaka, dopóki nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo jest porąbana i zła. Z delikatnej psychicznie i fizycznie kobiety zmienia się w silne i szalone zagrożenie. Jej występ przez większość czasu jest naprawdę dobry, a najbardziej podobał mi się jej maniakalny śmiech. Dość charakterystyczną postacią jest również jeden z dwójki chłopaków, Budi, którego łączy z Alfie szczególna więź. Wprawdzie nie jest to pokazane wprost, ale możemy przypuszczać, że ta znajomość miała aurę romansu. Jest on jedyną sierotą, która przeżyła i opuszcza posiadłość wraz z Alfie i Narą, być może tworząc w ten sposób nową rodzinę...kto wie?

Pod kątem technicznym film Tjahjanto prezentuje się całkiem poprawnie. Wiele aspektów jest wręcz doskonała, ale nie wszystko. To, co rzuca się w oczy i nie należy do najlepszych widoków jest na pewno komputerowo wygenerowany pożar. Wygląda to naprawdę źle i bije po oczach, że aż boli. Również kinematografia stoi na wysokim poziomie: ruchy kamery są płynne, a i oświetlenie zdecydowanie uległo poprawie. W pierwszej części wiele scen było ciemnych, co mogło denerwować. Tu jest inaczej - wszystko jest dobrze oświetlone i widoczne. Na pewno plusem jest też sama lokalizacja, w której dzieją się ukazane wydarzenia. Jest dużo więcej przestrzeni, co eliminuje poczucie klaustrofobii. Także wizualnie budynek jest bardziej atrakcyjny, niż rodzinna posiadłość Alfie. 

Nawiasem mówiąc, zakończenie mi się podobało bardziej, niż bym się spodziewała. Spotkanie Alfie z Molochem było całkiem fajne. Podobał mi się wygląd Molocha, który był bardziej elegancki, niż przerażające obrazy z reszty filmu. 

Podsumowując: May the Devil Take You 2 jest według mnie nieco słabszy od poprzedniej części (choć lubię się czepiać drobnych szczegółów). Jedne rzeczy się poprawiły, a inne pogorszyły, ale film jest całkiem przyzwoity, więc do seansu jak najbardziej zachęcam. 

MOJA OCENA:

👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Timo Tjahjanto

Scenariusz:
Timo Tjahjanto

Rok produkcji:
2020

Obsada:
Chelsea Islan
Widika Sidmore
Baskara Mahendra
Hadijah Shahab
Lutesha
Arya Vasco
Karina Salim
Shareefa Daanish
Karina Suwandhi
Ruth Marini
Aurélie Moeremans
Tri Hariono
Ray Sahetapy
Dwiky Al Asyam
Makayla Rose Hilli







3 komentarze:

Edgar pisze...

Jak dla mnie ta kontynuacja jest nieco lepsza od swojego poprzednika, stanowi kolejny brutalnie intensywny dodatek do imponującej filmografii Timo Tjahjanto. Widzowie, którym podobał się pierwszy film ponownie zostają wrzuceni w kolejny koszmar z nowymi postaciami; mroczna opowieść o złu, które pędzi z zawrotną prędkością, rzadko pozwalając złapać oddech pomiędzy długimi sekwencjami demonicznego terroru.
Ogólnie rzecz biorąc, dobry horror z wystarczającym rozwojem postaci, aby zrównoważyć rozlew krwi. Mocne 7/10.

Condemned-Soul pisze...

Doskonała kontynuacja doskonałego filmu. Na szczególne uznanie zasługują na pewno aktorzy. Chelsea Islan podobnie jak w części pierwszej tu znakomicie wywiązała sie ze swojej roli. Hadijah Shahab jako Nara i inni również zasługują na wyróżnienie.

Kazuya pisze...

Taka indonezyjska kopia Martwego zła :)