wtorek, 9 października 2018

Odishon (aka Audition/Gra wstępna); Japonia

Takashi Miike to jeden z najbardziej płodnych japońskich reżyserów. Tylko w latach 2001 i 2002 spod jego ręki wyszło aż czternaście filmów. Patrząc na fakt, że reżyser z Osaki debiutował w roku 1991, to nie trudno się domyślić, że dziś jego dorobek filmowy jest olbrzymi i obejmuje kilkadziesiąt filmów różnego pokroju: od pełnych przemocy filmów gangsterskich po szokujące obrazy łamiące wszelkie seksualne tabu. W dorobku Miike nie zabrakło też klimatycznego ghost, które nawiązuje do japońskich lokalnych wierzeń i tradycji. Mowa oczywiście o Nieodebranym połączeniu (2003 r.) oraz Hobgoblins & the Great Wall (2005 r.). Powstały znacznie wcześniej, bo w 1999 roku horror zatytułowany Gra wstępna, to opowieść grozy z elementami psychologicznymi, którego fabuła opiera się na powieści japońskiego pisarza Ryū Murakami. Film ten po raz pierwszy został wyświetlony na Vancouver International Film Festival i od razu zdobył duże uznanie. Dziś postrzegany jest już jako produkcja kultowa. 

Shigeharu Aoyama, wdowiec w średnim wieku, jest namawiany przez swojego 17-nastoletniego syna, Shigehiko Aoyamę do rozpoczęcia spotykania się z kobietami. Yasuhisa Yoshikawa, producent filmowy i przyjaciel głównego bohatera wpada na pomysł stworzenia fałszywego przesłuchania, na którym młode kobiety będą ubiegać się o „rolę” żony dla Aoyamy. Mężczyzna przystaje na tą propozycję i podczas przesłuchania jest oczarowany jedną z kobiet, Asami Yamazaki. Yoshikawa ma złe przeczucie co do Asami, po tym jak zdaje sobie sprawę, iż wszystkie podane w jej CV kontakty są nieosiągalne. Producent muzyczny dla którego młoda kobieta rzekomo pracuje zaginął. Jednakże Aoyama jest zachwycony Asami i nie zaprzestaje prób jej zdobycia.

Każdy z nas lubi romantyczne historie, prawda? Wiecie o czym mówię? Chłopak poznaje piękną dziewczynę, zakochuje się w niej i traci dla niej głowę. Potem stopniowo odkrywa jej mroczne i ukryte dotąd tajemnice i okazuje się, że ukochana dziewczyna to w rzeczywistości psychopatyczny morderca i sadysta... Jest sprawcą wielu łez, co nie? Otóż to! Ostatnie pół godziny filmu z pewnością sprawi, że napłyną nam łzy do oczu... A moja mama zawsze powtarza, że należy uważać na cichych i pozornie nieśmiałych ludzi...
Mimo, iż Gra wstępna należy do jednych z brutalniejszych filmów Miike, to jednak i tak mówi się, że przemocy tu znacznie mniej niż w późniejszym Ichi The Killer (2001 r.). Sam reżyser zresztą przyznał kiedyś, że kręcąc ten film, nie przyświecał mu jakiś konkretny cel, a chciał po prostu pokazać kawałek skrajnego kina: początkowo dość niepozornego, a w późniejszej partii przerodzonego w naprawdę makabryczną jazdę bez trzymanki. Gra wstępna działa tu na wielu poziomach: pierwsze 3/4 filmu to typowy satyryczny love story, w którym tylko gdzieniegdzie doświadczamy przebłysków, że nie wszytko jest tu całkiem w porządku, jakby się mogło wydawać. Ta część filmu postrzegana jest przez wielu jako część poniekąd zbędna, bo straszenie nużąca. Może i tak jest, ale...jest to efekt zamierzony przez Takashiego, gdyż podczas jednego z wywiadów japoński reżyser sam przyznał, że te właśnie początkowe sceny filmu miały być boleśnie powolne i bardzo nudne. Cel miał być taki, że już późniejsze sceny, końcowe miały wywołać u odbiorcy większy szok. 
Gra wstępna to eksperymentalny film. Miike celowo nakreśla tu problematykę, że randki to dość niebezpieczny biznes. Japonia to kraj zdominowany przez mężczyzn i kobieta niejednokrotnie musi się poniżać, aby uzyskać uznanie i zostać zauważoną. Zabiegiem Takashiego było właśnie nakreślenie tego problemu. Kobiety zamiast myśleć o własnym szczęściu, poświęcają całe życie karierze, przez co wiele z nich jest samotnych. Tu podobny tok myślenia ma bohater Shigeharu Aoyama. Jako wdowiec czuł się samotny, ale żeby jakoś zapełnić swój czas, zagłębiał się coraz to bardziej w pracę. Jednak samotność nie dawała nigdy o sobie zapomnieć. 

Gra wstępna to niepokojąca opowieść o obsesji i szaleństwie. Obsesją Aoyamy jest znalezienie idealnej partnerki na nową żonę. Obsesją Asami jest zagłębiane się w tragiczną przeszłość, która wpędza ją w psychozę. Pod wieloma względami film ten sięga głęboko do złożonych psychologicznych korelacji międzyludzkich. Dominuje tu nadużycie, sadyzm, niepewność i psychotyczne zachowania. Asami powiela wzorzec wyniesiony z domu, kiedy to jej ojczym dopuścił się wobec niej nadużyć. Teraz jako dorosła i piękna kobieta, Asami mści się na mężczyznach zadając im nieopisany ból i cierpienie, co sprawia jej niebywałą przyjemność (jak to ma miejsce u wielu sadystów). Ma ona jednocześnie nadzieję, że tym sposobem również i oni zrozumieją jej cierpienie, jakiego doznała w dzieciństwie. 
Kiedy oglądałam Grę wstępną przypomniała mi się historia ukazana w Misery Stephena Kinga (adaptacja pochodzi z roku 1990 w reżyserii Williama Goldmana), w której to niezrównoważona Annie Wilkes więzi w swoim domu pisarza Paula Sheldona i tym samym zmusza go do napisania tego, co będzie ,,jego najlepszą książką jaką napisał kiedykolwiek''. Podobnie czyni Asami, która uzależnia od siebie więzionych mężczyzn, a Shigeharu zadaje pytanie: ,,Kochasz tylko mnie, prawda?''. Istnieje bardzo duże podobieństwo pomiędzy tymi dwoma filmami - w obu występują dwie szalone i sadystyczne anty-kobiece bohaterki, które charakteryzuje ten sam rodzaj psychozy i z tego samego powodu.
Ponadto, na co uwagę już zwróciło wielu widzów - temat jaki podjął w filmie Takashi Miike jest bardzo istotny. Tak naprawdę nie wiemy nigdy czy osoba, którą właśnie poznaliśmy nie jest takim sadystycznym psychopatą, co sugeruje, że o ile niektóre części filmu są surrealistyczne, o tyle znaczna jego część niesie ze sobą realne zagrożenie. Przecież doskonale wiemy, jak niebezpieczny może być ktoś, kogo właściwie nie znamy. Tysiące morderstw i zaginięć rocznie są tego świadectwem. 

Podsumowując: Gra wstępna to bardzo dobry film. Minusów nie znalazłam tu zbyt wiele...no, może w postaci nieco drętwych i nierównych dialogów, ale nie jest to jakiś mega przeszkadzający mankament. Miike odwołał się tu przede wszystkim do klasyki kina grozy lat 70-tych XIX wieku.  Uważam, że film ten jest niczym świeży powiew wiatru w utarte schematy kina grozy, w którym dominuje niejednokrotnie ghost. Zaskoczenie i nieprzewidywalność wydarzeń to wielki atut tego filmu, który polecam każdemu miłośnikowi kina grozy, jak i kina azjatyckiego. Bardzo ciekawe doświadczenie, kiedy w połowie filmu okazuje się, że fabuła zmienia się nagle o 180 stopni i wydarzenia idą już zupełnie innym torem, niż byśmy się spodziewali...
Jak dla mnie solidna 10! ARCYDZIEŁO!

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹👹 10/10


Reżyseria:
Takashi Miike

Scenariusz:
Ryū Murakami
Daisuke Tengan

Rok produkcji:
1999

Obsada:
Ryo Ishibashi
Eihi Shiina
Tetsu Sawaki
Jun Kunimura
Renji Ishibashi
Miyuki Matsuda
Toshie Negishi
Shigeru Saiki
Ken Mitsuishi
Ayaka Izumi
Yuuto Arima
Misato Nakamura
Fumiyo Kohinata



8 komentarzy:

Irek Bołądź pisze...

Kiedy pierwszy raz film obejrzałem, kompletnie do mnie nie trafił. Byłem zdziwiony tak licznymi pozytywnymi recenzjami. Kiedy jednak obejrzałem film po raz drugi, odkryłem jego piękno i dostrzegłem walory tego niesamowitego filmu.

Kordek pisze...

Najlepszy jest tu właśnie efekt zaskoczenia. Początek niczym kino obyczajowe, ale na końcu już mamy niezły hardcore :) Mistrzostwo!

Anonimowy pisze...

Zawsze się zastanawiałem dlaczego film ma tak idiotyczny tytuł? Czy to horror to też sprawa sporna, ponieważ mamy tu ledwie kilka scen tortur.

Martyna Kazimierczak pisze...

Lubię filmy tego reżysera i bardzo lubię ten film. Bez wątpienia struna fortepianowa na długo długo pozostanie w pamięci mej :)

Anonimowy pisze...

Film dość ciekawy pod kątem interpretacji. Można w nim znaleźć wiele elementów symbolizmu. Zresztą mnogość interpretacji to cecha charakterystyczna kina Miike, o czym sam mówił w jednym z wywiadów i na dobrą sprawę tu też analizować ,,Grę wstępną'' można na wiele ciekawych sposobów.

Konrad pisze...

Dziwny i tajemniczy film. Przeplatany horror z dramatem i do tego zrobiony świetnie! Wcale się nie zgodzę, że wstęp nieco przydługi, bo uważam, że Miike buduje podkład do drugiej części filmu, skrajnie różnej, w oparciu o jak największy kontrast.

orzel27 pisze...

Świetny film,polecam.

Martin Gringo pisze...

Jak dla mnie miazga! Jeden z lepszych (jak nie najlepszy) horrorów japońskich!Jest doskonały w każdym calu, a Miike udowodnił, że jest prawdziwym mistrzem kamery.