Shigeharu Aoyama, wdowiec w średnim wieku, jest namawiany przez swojego 17-nastoletniego syna, Shigehiko Aoyamę do rozpoczęcia spotykania się z kobietami. Yasuhisa Yoshikawa, producent filmowy i przyjaciel głównego bohatera wpada na pomysł stworzenia fałszywego przesłuchania, na którym młode kobiety będą ubiegać się o „rolę” żony dla Aoyamy. Mężczyzna przystaje na tą propozycję i podczas przesłuchania jest oczarowany jedną z kobiet, Asami Yamazaki. Yoshikawa ma złe przeczucie co do Asami, po tym jak zdaje sobie sprawę, iż wszystkie podane w jej CV kontakty są nieosiągalne. Producent muzyczny dla którego młoda kobieta rzekomo pracuje zaginął. Jednakże Aoyama jest zachwycony Asami i nie zaprzestaje prób jej zdobycia.
Każdy z nas lubi romantyczne historie, prawda? Wiecie o czym mówię? Chłopak poznaje piękną dziewczynę, zakochuje się w niej i traci dla niej głowę. Potem stopniowo odkrywa jej mroczne i ukryte dotąd tajemnice i okazuje się, że ukochana dziewczyna to w rzeczywistości psychopatyczny morderca i sadysta... Jest sprawcą wielu łez, co nie? Otóż to! Ostatnie pół godziny filmu z pewnością sprawi, że napłyną nam łzy do oczu... A moja mama zawsze powtarza, że należy uważać na cichych i pozornie nieśmiałych ludzi...
Mimo, iż Gra wstępna należy do jednych z brutalniejszych filmów Miike, to jednak i tak mówi się, że przemocy tu znacznie mniej niż w późniejszym Ichi The Killer (2001 r.). Sam reżyser zresztą przyznał kiedyś, że kręcąc ten film, nie przyświecał mu jakiś konkretny cel, a chciał po prostu pokazać kawałek skrajnego kina: początkowo dość niepozornego, a w późniejszej partii przerodzonego w naprawdę makabryczną jazdę bez trzymanki. Gra wstępna działa tu na wielu poziomach: pierwsze 3/4 filmu to typowy satyryczny love story, w którym tylko gdzieniegdzie doświadczamy przebłysków, że nie wszytko jest tu całkiem w porządku, jakby się mogło wydawać. Ta część filmu postrzegana jest przez wielu jako część poniekąd zbędna, bo straszenie nużąca. Może i tak jest, ale...jest to efekt zamierzony przez Takashiego, gdyż podczas jednego z wywiadów japoński reżyser sam przyznał, że te właśnie początkowe sceny filmu miały być boleśnie powolne i bardzo nudne. Cel miał być taki, że już późniejsze sceny, końcowe miały wywołać u odbiorcy większy szok.
Gra wstępna to eksperymentalny film. Miike celowo nakreśla tu problematykę, że randki to dość niebezpieczny biznes. Japonia to kraj zdominowany przez mężczyzn i kobieta niejednokrotnie musi się poniżać, aby uzyskać uznanie i zostać zauważoną. Zabiegiem Takashiego było właśnie nakreślenie tego problemu. Kobiety zamiast myśleć o własnym szczęściu, poświęcają całe życie karierze, przez co wiele z nich jest samotnych. Tu podobny tok myślenia ma bohater Shigeharu Aoyama. Jako wdowiec czuł się samotny, ale żeby jakoś zapełnić swój czas, zagłębiał się coraz to bardziej w pracę. Jednak samotność nie dawała nigdy o sobie zapomnieć.
Gra wstępna to niepokojąca opowieść o obsesji i szaleństwie. Obsesją Aoyamy jest znalezienie idealnej partnerki na nową żonę. Obsesją Asami jest zagłębiane się w tragiczną przeszłość, która wpędza ją w psychozę. Pod wieloma względami film ten sięga głęboko do złożonych psychologicznych korelacji międzyludzkich. Dominuje tu nadużycie, sadyzm, niepewność i psychotyczne zachowania. Asami powiela wzorzec wyniesiony z domu, kiedy to jej ojczym dopuścił się wobec niej nadużyć. Teraz jako dorosła i piękna kobieta, Asami mści się na mężczyznach zadając im nieopisany ból i cierpienie, co sprawia jej niebywałą przyjemność (jak to ma miejsce u wielu sadystów). Ma ona jednocześnie nadzieję, że tym sposobem również i oni zrozumieją jej cierpienie, jakiego doznała w dzieciństwie.
Kiedy oglądałam Grę wstępną przypomniała mi się historia ukazana w Misery Stephena Kinga (adaptacja pochodzi z roku 1990 w reżyserii Williama Goldmana), w której to niezrównoważona Annie Wilkes więzi w swoim domu pisarza Paula Sheldona i tym samym zmusza go do napisania tego, co będzie ,,jego najlepszą książką jaką napisał kiedykolwiek''. Podobnie czyni Asami, która uzależnia od siebie więzionych mężczyzn, a Shigeharu zadaje pytanie: ,,Kochasz tylko mnie, prawda?''. Istnieje bardzo duże podobieństwo pomiędzy tymi dwoma filmami - w obu występują dwie szalone i sadystyczne anty-kobiece bohaterki, które charakteryzuje ten sam rodzaj psychozy i z tego samego powodu.
Ponadto, na co uwagę już zwróciło wielu widzów - temat jaki podjął w filmie Takashi Miike jest bardzo istotny. Tak naprawdę nie wiemy nigdy czy osoba, którą właśnie poznaliśmy nie jest takim sadystycznym psychopatą, co sugeruje, że o ile niektóre części filmu są surrealistyczne, o tyle znaczna jego część niesie ze sobą realne zagrożenie. Przecież doskonale wiemy, jak niebezpieczny może być ktoś, kogo właściwie nie znamy. Tysiące morderstw i zaginięć rocznie są tego świadectwem.
Podsumowując: Gra wstępna to bardzo dobry film. Minusów nie znalazłam tu zbyt wiele...no, może w postaci nieco drętwych i nierównych dialogów, ale nie jest to jakiś mega przeszkadzający mankament. Miike odwołał się tu przede wszystkim do klasyki kina grozy lat 70-tych XIX wieku. Uważam, że film ten jest niczym świeży powiew wiatru w utarte schematy kina grozy, w którym dominuje niejednokrotnie ghost. Zaskoczenie i nieprzewidywalność wydarzeń to wielki atut tego filmu, który polecam każdemu miłośnikowi kina grozy, jak i kina azjatyckiego. Bardzo ciekawe doświadczenie, kiedy w połowie filmu okazuje się, że fabuła zmienia się nagle o 180 stopni i wydarzenia idą już zupełnie innym torem, niż byśmy się spodziewali...
Jak dla mnie solidna 10! ARCYDZIEŁO!
MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹👹 10/10
8 komentarzy:
Kiedy pierwszy raz film obejrzałem, kompletnie do mnie nie trafił. Byłem zdziwiony tak licznymi pozytywnymi recenzjami. Kiedy jednak obejrzałem film po raz drugi, odkryłem jego piękno i dostrzegłem walory tego niesamowitego filmu.
Najlepszy jest tu właśnie efekt zaskoczenia. Początek niczym kino obyczajowe, ale na końcu już mamy niezły hardcore :) Mistrzostwo!
Zawsze się zastanawiałem dlaczego film ma tak idiotyczny tytuł? Czy to horror to też sprawa sporna, ponieważ mamy tu ledwie kilka scen tortur.
Lubię filmy tego reżysera i bardzo lubię ten film. Bez wątpienia struna fortepianowa na długo długo pozostanie w pamięci mej :)
Film dość ciekawy pod kątem interpretacji. Można w nim znaleźć wiele elementów symbolizmu. Zresztą mnogość interpretacji to cecha charakterystyczna kina Miike, o czym sam mówił w jednym z wywiadów i na dobrą sprawę tu też analizować ,,Grę wstępną'' można na wiele ciekawych sposobów.
Dziwny i tajemniczy film. Przeplatany horror z dramatem i do tego zrobiony świetnie! Wcale się nie zgodzę, że wstęp nieco przydługi, bo uważam, że Miike buduje podkład do drugiej części filmu, skrajnie różnej, w oparciu o jak największy kontrast.
Świetny film,polecam.
Jak dla mnie miazga! Jeden z lepszych (jak nie najlepszy) horrorów japońskich!Jest doskonały w każdym calu, a Miike udowodnił, że jest prawdziwym mistrzem kamery.
Prześlij komentarz