poniedziałek, 8 października 2018

Akasia (aka Acacia/Akacja: korzenie wszelkiego zła); Korea Południowa

Chyba nikt nie zaprzeczy, że koreański horror jest bardzo specyficzny. Nie dość, że urzeka samą historią, to dodatkowo zwraca szczególną uwagę na sposób, w jaki ów historię przedstawia. To, co przyciągnęło mnie do filmu Ki-hyeong Parka to tematyka tego obrazu, a głównie motyw. Motyw dziecka, który przecież w kinematografii nie jest zupełnie nowy. Twórcy filmowi już wielokrotnie wykorzystywali postać dziecka w kinie grozy, które przecież jest symbolem czystości i niewinności. Dlatego też horrory z dziećmi w roli głównej tak bardzo szokowały, jak w Egzorcyście Williama Friedkina (1973r.) czy chociażby Omenie Richarda Donnera (1976r.), a to tylko przysłowiowa ,,kropla w morzu''. Również azjatyckie kino grozy wykorzystało już wcześniej z powodzeniem motyw dziecka w japońskim horrorze Ring Hideo Nakaty (1998r.), który podobnie został wykorzystany w późniejszych amerykańskich remake'ach. W swojej Akacji, koreański reżyser ukazuje nieco inny wizerunek dziecka. Pokazuje jego dramat.

Młode małżeństwo, które nie może mieć własnych dzieci, postanawia zaadoptować sześcioletniego chłopca o imieniu Jin-sung. Dziecko jest nieśmiałe i zamknięte w sobie. Większość czasu spędza na rysowaniu dziwnych i tajemniczych obrazków ukazujących drzewo akacji, które rośnie przed domem. W niedługim czasie po adopcji, Mi-sook - przyrodnia matka Jin-sunga odkrywa, że jest w ciąży. Po dziewięciu miesiącach na świat przychodzi chłopiec. Wtedy też relacje pomiędzy adoptowanym dzieckiem, a jego rodzicami ulegają drastycznej zmianie - psują się. Zachowanie małego Jin-sunga również ulega zmianie, a któregoś dnia chłopiec znika...

Film ten ukazał się w Polsce w drugiej serii ,,Horrory Świata'', ale wielu uważa, że nazwanie tego filmu horrorem jest znacznie przesadzone. Być może problem w tym, że w dziele  reżysera tak znakomitego ,,straszaka'', jakim jest Whispering Corridors (1998r.) nie ujrzymy żadnych przerażających zjaw i kobiecych upiorów, do których przyzwyczaiła nas azjatycka groza filmowa. W Akacji mamy raczej do czynienia z grozą, której się nie widzi, ale się ją czuje. Oparta jest ona na negatywnych emocjach, braku uczucia miłości i zalegających pokładach oziębłości dorosłych w stosunku do dzieci (w tym konkretnym wypadku akurat do adoptowanego chłopca), jak i dorosłych względem siebie. Faktycznie, biorąc pod uwagę te elementy, film Ki-hyeong Parka nie jawi się jako typowy horror, a bardziej jako thriller połączony z dramatem psychologicznym. Czy jednak jest to jakiś jego poważny mankament? Oczywiście, że nie.
Akacja to film, który z rozmachem wkradł się w nurt koreańskiej grozy i okazał się wielkim sukcesem. Nie tylko zachwycił swoją nastrojowością, ale też wywołał dyskusję na temat życia współczesnej rodziny w Korei Południowej.
W filmie Parka nie duchy będą tu czynnikiem najważniejszym i potęgującym grozę, ale przede wszystkim chłód i dystans, jaki wkrada się pomiędzy małżonków. Pierwsza część filmu ukazuje nam właśnie takie pozornie szczęśliwe życie. Oboje spędzają ze sobą dużo czasu po pracy, rozmawiają na różne tematy, choć przeważającą ich część stanowi temat adopcji dziecka, któremu początkowo sprzeciwia się Mi-sook. Mimo, iż jest to martwiący ich problem, oboje zdają się być ze sobą szczęśliwi. Kiedy małżonkowie adoptują w końcu chłopca, okazuje się, że to co miało problem rozwiązać, tylko go spotęgowało. Wszystko za sprawą ,,inności'' Jin-sunga, która z czasem staje się dla Mi-sook i Do-il nie do zniesienia. Przysłowiowej ,,oliwy do ognia'' dodaje ciąża Mi-sook i narodziny syna. Wtedy też adoptowany chłopiec czuje się odrzucony, osamotniony i niepotrzebny. Chcąc zwrócić na siebie uwagę, robi rzeczy, które tylko coraz to bardziej denerwują jego przybranych rodziców. Mimo zapewnień Mi-sook, że bardzo kocha swojego adoptowanego syna, nie zmienia to nic, a nic w ich relacjach. Oczywiście, nie można zarzucić bohaterom, że nie starali się pokochać Jin-sunga jak własne dziecko, jednak prawda jest taka, że byli do tego kompletnie niezdolni i wszelkie próby zaakceptowania chłopca i traktowania go, jak własnego syna spełzły na niczym. Doprowadza to w ostateczności do tragedii...
No właśnie...tragedii, której reżyser nam nie pokazuje. Scena po kłótni chłopca z jego adopcyjną matką wskazuje, że Jin-sung po prostu uciekł (zresztą sam wykrzyczał, że ma taki zamiar), jednak scena z wracającym mniej więcej w tym samym czasie z pracy Do-ilem, który gwałtownie hamuje swoim samochodem nasuwa przypuszczenia, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Ostatecznie jednak przez kolejny etap trwania filmu przewija się wątek o zaginięciu chłopca i tak też wątek fabularny jest poprowadzony. Jedynie subtelne wskazówki w postaci dziwnego zachowania dziewczynki z sąsiedztwa mącą nam ten obraz i intuicyjnie przeczuwamy, że nie do końca wszystko jest w porządku.
Jeżeli tak właśnie myśleliście, to prawidłowo, gdyż wszystko się wyjaśnia pod koniec filmu. Okazuje się, że Jin-sung wcale nie uciekł od przybranych rodziców, a zginął - czego w trakcie filmu nie widzimy.

Film Ki-hyeong Parka jest nasiąknięty atmosferą niepokoju. Zaznacza się ona zarówno w postaci małego Jin-sunga i jego dziwnym zachowaniu (fascynacja drzewem akacji oraz stwierdzenie, że jest to jego zmarła matka), jak i późniejszym zachowaniem Mi-sook (oplecenie domu czerwoną wełną, niczym pajęczą siecią, apatia i ciągłe oskarżanie męża o to, że spowodował zniknięcie chłopca). Dodatkowo również Do-il w tym samym czasie doświadcza niepokojących koszmarów sennych. Wszystko to sprowadza się do jednego pytania: czy są to oznaki popełnionego morderstwa?
Ostatecznie poznajemy okrutną prawdę - zarówno prawdę o losie Jin-sunga, jak i prawdę o małżonkach, którzy po tej tragedii stali się zupełnie obcymi dla siebie ludźmi, niezdolnymi do miłości.

Akacja to nastrojowy film grozy, który zgłębia i przede wszystkim odsłania ludzką psychikę i jej ułomności. To typowy przedstawiciel horroru psychologicznego, gdzie nie długowłosa zjawa wbija widza w fotel, a ludzka słabość i tchórzostwo w obliczu tragedii. Dodatkowym ,,smaczkiem'' jest oprawa dźwiękowa, doskonale komponująca się z obrazem (zwłaszcza w końcowych partiach filmu).
Bez zastanowienia trzeba za ten film chwycić. Fanów typowego ghost z pewnością nie przerazi, ale uwierzcie, że po seansie długo jeszcze nie zapomnicie o tym filmie. Pozostawi on po sobie uczucie smutku i bólu.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Ki-hyeong Park

Scenariusz:
Ki-hyeong Park

Rok produkcji:
2003

Obsada:
Hye-jin Shim
Jin-geun Kim
Oh-bin Mun
Na-yoon Jeong
Hee-tae Jeong
Jong-hwan Son


5 komentarzy:

Martyna Kazimierczak pisze...

Fabuła bardzo dobra i zakończenie również. Jedyne, co mi się nie podobało, to dość rozwlekła pierwsza połowa filmu, która dłuży się niemiłosiernie. No i nie ukrywajmy, ale strachu też tu jak na lekarstwo

Adamski pisze...

Dla mnie ten film to jakieś nieporozumienie. Nudny, nic się nie działo i niczym nie potrafił mnie zachęcić. Po prostu kolejna wariacja zrobiona na podstawie ,,Ringu''.

StarShip pisze...

Polecam, film naprawdę godny uwagi :)

Mateusz Pasierbik pisze...

Film bardzo fajny, choć jak wspomniałas Aga, to bardziej dramat psychologiczny niż horror, ale i tak nie mam zamiaru się czepiać gdyż sam pomysł na film bardzo mi sie podoba i nieźle został zagrany.Dodatkowy plus za scenerię i kolorystykę.

Adam Mrożewicz pisze...

Podobał mi się bardzo ten film. Początkowo nie straszy nas jakoś specjalnie, a nawet można przyznać, że delikatnie. Dominuje tu mrok i tajemnica, która otacza zarówno małego chłopca, jak i jego adopcyjnych rodziców.
Czy nie odnosicie wrażenia, że ta mała dziewczynka - sąsiadka była nieco demoniczna?