wtorek, 16 października 2018

Inshite miru: 7-kakan no desu gêmu (aka The Incite Mill - 7 Day Death Game); Japonia

Kiedy w 1998 roku horror Ringu zdobył spektakularny sukces na całym świecie, Hideo Nakata, który tak naprawdę nigdy nie przepadał za horrorem zaczął z powodzeniem tworzyć kolejne filmy grozy. Jedne były lepsze, inne nieco gorsze, ale z całą pewnością wszystkie one zasługiwały na uwagę kinomanów z całego świata. Nieco zamieszania powstało, kiedy okazało się, że japoński reżyser zaczął też skutecznie pracować nad produkcjami zachodnimi. Oczywiście praca nad drugą częścią The Ring (2005) była jakoby tylko preludium, bo nie tak dawno mogliśmy zapoznać się z kolejnym zachodnim dziełem Nakaty, całkiem przyzwoitym thrillerem Chatroom.
Na szczęście jednak kolejny obraz już powstał na rodzimej ziemi reżysera i tym faktem jestem znacznie bardziej usatysfakcjonowana. Czuję się znacznie pewniej, kiedy Hideo Nakata tworzy swoje obrazy w ojczyźnie. Wiem wówczas, że będzie efektownie i widowiskowo.


Dziesięć osób zostaje wynajętych do pracy, w której zapłata za godzinę wynosi 1200 dolarów. Okazuje się jednak, że w ramach tego intratnego zajęcia cała dziesiątka zostaje zamknięta w podziemnym kompleksie, w którym przez siedem dni będzie brać udział w morderczej grze o życie.

Film ten powstał na motywach bestsellerowej powieści autorstwa Honobu Yonezawy o tym samym tytule. Od razu rzuca się w oczy podobieństwo do takich produkcji jak np. Battle Royale (2000) w reżyserii Kinji Fukasaku.
Pełny tytuł filmu The Mill Incite obejmuje też podtytuł, który brzmi 7 Day Death Game. Znacznie wierniej oddaje on ogólną tematykę filmu Nakaty. Można także poniekąd domyślić się, że bohaterowie będą musieli stawić czoła jakiejś niebezpiecznej grze, w której stawką będzie ich życie (choć tu jak się okazuje jest to olbrzymia suma pieniędzy). Warunki gry nie są aż nazbyt skomplikowane, ale są pewne szkopuły, które wydają się co najmniej dziwne czy też niepokojące. Chodzi oczywiście o przestrzeganie zasad, jakie narzucają uczestnikom organizatorzy ''zabawy'': po godzinie 22.00 nikt nie może chodzić po korytarzach kompleksu, ani przebywać poza swoim pokojem. Jeżeli ktoś złamie ten zakaz, zostanie ''zlikwidowany''. Organizatorzy ''zabawy'' oczekują także od uczestników wcielenia się w detektywów i rozwiązywania zagadek kryminalnych (będą to morderstwa uczestników, którzy złamali zakazy). Każdy z nich znajduje w swoim pokoju broń, którą może użyć na wiele sposób, także podejście do zagadki jest dowolne. Chodzi o to, aby wybrać tego najbardziej efektywnego detektywa.

Niby wszystko brzmi tu dobrze i mamy wrażenie, że dostajemy intrygujący thriller psychologiczny, którego zagadkowa fabuła i chęć rozwiązania ów tajemnic przez bohaterów wciągną nas w odmęty tego zaskakującego dzieła...Czy jednak aby na pewno tak się dzieje? Przyznam, że być może tak właśnie by było, gdyby nie fakt, że niemal od samego początku film zaczyna się gmatwać. Już po pierwszy morderstwie, bohaterowie-uczestnicy projektu wpadają w panikę i zaczynają siebie nawzajem oskarżać. Oczywiście jest to zachowanie dość realistyczne, gdyż grupa nieznających siebie ludzi, zamknięta na małym obszarze ma prawo mieć wobec siebie podejrzenia, kiedy jeden z nich ginie. Niestety w Incite Mill przebiega to zdecydowanie zbyt szybko. Efekt? Zamiast starać się rozwiązać ów morderstwo, bohaterowie panikują i za wszelką cenę chcą się wydostać z zamknięcia. W totalną paranoję wpada zwłaszcza Yuki Satoshihisa, który zaczyna histeryzować i zachowywać się gorzej niż kobiety uczestniczące w projekcie. Początkowo jego zachowanie strasznie irytuje, jednak na szczęście chłopak w porę opanowuje się i zaczyna w zasadzie w miarę konkretnie myśleć i kombinować. Wtedy też zaczyna się właściwa część filmu.
Tematyka filmu jest niesamowicie interesująca i mamy wrażenie deja vu, gdyż wszystko wygląda bardzo podobnie, jak we wspomnianym już Battle Royale. Początkowa liczba uczestników gry zaczyna w zastraszającym tempie maleć, a my z ciekawością zaczynamy spekulować kto tak naprawdę odpowiada za całe to przedsięwzięcie. Czy ktoś z tej grupy morduje poszczególne osoby (w niektórych przypadkach tak właśnie jest...zresztą nie od parady dostali przecież broń), czy ktoś ich kontroluje, obserwuje? Pytania, pytania, pytania...Niestety, wkrótce boleśnie przekonamy się, że tak naprawdę odpowiedzi jakiejkolwiek tu brak. Z każdą kolejną minutą trwania filmu zaczynają nawarstwiać się niedopowiedzenia i mniej więcej w połowie seansu dochodzimy do wniosku, że miejsce zaskoczenia zostaje zastąpione przez brak logiki. Zaczynamy się gubić i pod koniec filmu w zasadzie już w ogóle nie jesteśmy w stanie niczego wyjaśnić. Przede wszystkim tego, po jakiego grzyba w ogóle ta zabawa została zorganizowana. Niby był to projekt jakiejś korporacji, ale po co? Czemu miało to służyć. Miał przeżyć jeden uczestnik - przeżyło dwóch (a w zasadzie trzech). Jeden ze zwycięzców otrzymał torbę z pieniędzmi, którą po chwili...wyrzucił. No gdzie tu sens? Dodatkowo nasuwa się tu myśl czy aby przypadkiem Yuki znalazł się tam przypadkowo? Informację o projekcie otrzymuje od kobiety, która pod koniec filmu ujawnia swoją tożsamość. Poza tym broń Yuki zostaje szybko podmieniona, gdyż początkowo znalazł on w pokoju pogrzebacz, a w późniejszym czasie była już tam broń palna. Może komuś zależało właśnie na tym, aby on wygrał cały projekt, bo przecież mógł wszystkich zastrzelić i byłoby po sprawie...

Na uwagę z pewnością zasługuje ciekawe aktorstwo. Nakata dał tu pole do popisu znanym aktorom japońskim, których mogliśmy podziwiać już w wielu znanych produkcjach filmowych: Tatsuya Fujiwara (Death Note), Satomi Ishihara (No Longer Human) czy Haruka Ayase (Happy Flight). Pod względem aktorstwa naprawdę nie ma się czego czepiać, tak więc tu aż miło popatrzeć.

The Incite Mill nie jest filmem złym i popełniłabym duży błąd odradzając seans. Jeżeli ktoś jest fanem takich produkcji jak Battle Royale czy Kaji, to i The Incite Mill przypadnie pewnie do gustu. Ja jednak uważam, że obraz ten potencjał miał olbrzymi, jednak na skutek niedociągnięć i ogólnego zamieszania i chaosu, gdzieś to wszystko zostało po drodze zgubione. Szkoda, ale mimo wszystko i tak warto.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Hideo Nakata

Scenariusz:
Honobu Yonezawa
Satoshi Suzuki

Rok produkcji:
2010

Obsada:
Tatsuya Fujiwara
Haruka Ayase
Satomi Ishihara
Tsuyoshi Abe
Shinji Takeda
Kinya Kitaoji
Nagisa Katahira
Takuro Ohno
Masanori Ishii
Aya Hirayama


Brak komentarzy: