niedziela, 31 marca 2019

The Ring 2 (aka The Ring Two); USA/Japonia

Kiedy sukces pierwszej części amerykańskiego remaku The Ring z 2002 roku wywołał olbrzymie poruszenie w świecie filmowym, długo nie było trzeba czekać aż powstanie jego kontynuacja. Wszyscy myśleli, że poweźmie się tego reżyser pierwszej odsłony - Gore Verbinski. Jak się jednak okazało, za drugą część Ringu ,,made in USA'' zabrał się nie kto inny, jak sam Hideo Nakata - reżyser odpowiedzialny za dwie japońskie części - filmowe pierwowzory (Ringu; 1998 rok i Ringu 2; 1999 rok). Mogłoby się wydawać, że skoro japońskie oryginały wyszły tak rewelacyjnie, to amerykański remake z większym budżetem i efektami specjalnymi zrobi większą furorę. Czy tak się stało? No cóż...jak świat długi i szeroki - zdania są podzielone, bo prawdą jest, że fabularnie właściwie druga część nie ustępuje pierwszej, więc nie widać różnicy akurat w reżyserii i śmiało moglibyśmy pomyśleć, że za drugą część remaku odpowiada również amerykański reżyser. Jakby jednak nie patrzeć, w rzeczywistości jest inaczej i czy tą wielką różnicę kulturową reżyserów widać jakoś szczególnie? Jak dla mnie nie, ale szczegóły już poniżej...

Próbując uciec przed prześladującymi ją wspomnieniami, Rachel przenosi się z synem na wieś do Oregonu. Jednak spokojny rytm życia zakłóca morderstwo, po którym na miejscu zbrodni pojawia się tajemnicza kaseta wideo. Rachel pojmuje, że mściwa Samara powróciła, aby na nowo szerzyć krwawy krąg terroru. Aby uratować siebie i syna, musi ponownie podjąć wyzwanie i zmierzyć się z duchem. 

Druga część amerykańskiego Ringu jest bezpośrednią kontynuacją części pierwszej, a wydarzenia jakie oglądamy rozgrywają się sześć miesięcy po tych w horrorze Verbinskiego. Jasnym jest zatem, że widz, który części pierwszej nie widział, nie bardzo będzie wiedział o co chodzi w fabule filmu, tak więc raczej radziłabym wpierw chwycić za obraz z 2002 roku, żeby w pełni zrozumieć fabułę kontynuacji.
Jak wspomniałam na wstępie - fabularnie Ring 2 nie odbiega zbytnio od Ringu. Fabuła poprowadzona jest podobnie i równie sprawnie. Rachel po koszmarze w Seattle nie zamierza się pozbyć swojego telewizora, aby odeprzeć siły zła, które dręczyły ją i jej syna w pierwszym Ringu. Nic z tego! Dalej w jej salonie stoi bryła zimnego, szarego plastiku pełnego technologicznego zagrożenia - makabryczna brama do podziemnego świata.
Kobieta pragnąc uciec od przerażającego i tętniącego życiem dużego miasta przenosi się do cichego małego miasteczka Astoria, które w zamyśle naszej bohaterki ma ukoić jej zszargane nerwy i strach. No niestety, spokój nie będzie trwał długo. Śmierć młodego chłopaka powoduje, że koszmar powraca.
Naturalnie, Samara nie jest zadowolona z faktu, że została pokonana. Niewiele zatem trzeba, żeby znów zaczęła siać spustoszenie swoją zemstą i rozsiewając makabryczną śmierć. Tu jednak Nakata posunął się nieco dalej w ukazaniu złego ducha dziewczynki - Samara nie chce tylko zabijać ludzi, ale chce stać się jednym z nich! Pragnie mieć fizyczne ciało i napawać się radością z posiadania rodziny! Zajeżdża mi tu po trochu japońskim Dark Water z 2002 roku Nakaty, gdzie jak pamiętamy - duch dziewczynki imieniem Mitsuko również pragnął zawładnąć ciałem małej Ikuko, aby już na zawsze pozostać w objęciach matki. Nie jest to oczywiście w przypadku drugiego Ringu jakąś wadą i nie będzie w sumie przeszkadzać w oglądaniu, bo widz, który wcześniej nie oglądał Dark Water nie będzie nawet w stanie tego podobieństwa wychwycić, więc właściwie nie ma co sobie tym głowy zaprzątać, a podaję to jedynie jako taką swoistą ciekawostkę. Po prostu ów problematyka jest bardzo podobna, dlatego od razu nasunęło mi się skojarzenie z japońskim filmem grozy.
Wracając jednak do fabuły Ring 2, Rachel - jak każda matka pragnie za wszelką cenę uratować życie swojego syna (aczkolwiek w obliczu wiadomości, jakimi codziennie zasypuje nas tv, to śmiem wątpić, aby wszystkie ,,matki'' kochały tak swoje dzieci), poświęcając nawet własne. Ryzykuje wszystko - nawet zdrowie psychiczne - aby wyrwać go ze szponów mściwego ducha.
Nie daje mi tu spokoju jedna rzecz. Chodzi mi o to, że pomimo tego, iż mamy tutaj jedną konstrukcję filmu, nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Samara tak usilnie czerpie przyjemność z zabijania niewinnych ludzi? Odpowiedź może być tylko jedna: ponieważ sama została zabita. Bo tylko tak można szukać sensu w jej zachowaniu oraz chęci posiadania ciała Aidana, aby mogła znowu cieszyć się kochającym uściskiem matki. Tyle, że dla mnie ta ciągła śmierć i zniszczenie są tu nader przesadne. Być może sprowadza się to do idei - podobnie jak w azjatyckim folklorze - że gwałtowna śmierć powoduje, że ofiara takiej nagłej śmierci staje się zepsuta i wyładowuje swoją frustrację na kimś na tyle głupim, kto postanawia oglądać na taśmie wideo jakieś pośmiertne filmy. Jednak nie należy zapominać, że jeszcze przed śmiercią Samara narobiła wiele szkód i zniszczeń na ranczu swoich przybranych rodziców - państwa Morganów, którzy ją adoptowali, czyli wówczas nie do końca sprawdza się teoria o zemście pośmiertnej, gdyż ona po prostu była zła nawet za życia. Może dysponowała mocą zniszczenia, nawet nie mając o niej pojęcia albo nie potrafiąc jej kontrolować w żaden sposób.

W takim razie skoro Samara ma moc dręczenia Rachel i Aidana, to inne duchy zmarłych muszą jednocześnie dokuczać innym ludziom. Kiedyś czytałam recenzję Ringu Verbinskiego napisaną przez Lorena Eatona. Stwierdził on w niej mianowicie, że ,,[Film] ukazuje świat, w którym grasujące w rzeczywistym świecie i wrogo nastawione duchy, starają się zabić jak najwięcej ludzi bez konkretnego sensu ich działania i jakiejkolwiek przyczyny.''
Daje to podstawę do kolejnej dziwnej teorii pochodzenia Samary, gdyż wydawać by się mogło, że jest ona odrodzeniem interakcji ludzkiej kobiety z demonem lub...obcym. A Rachel dowiaduje się od rodzonej matki Samary (przerażającej zinstytucjonalizowanej kobiety), że ,,umarli nigdy nie śpią'' i że nieustannie szukają drogi powrotnej do świata żywych poprzez ,,portale'', które nieświadomie tworzą śmiertelnicy. Film zdecydowanie - i błędnie jednocześnie - wzmacnia myśl, że duchy zmarłych nawiedzają nasz świat i że możliwy jest kontakt z nimi - idea, którą Jezus odrzuca w swojej opowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16).

Samara powoduje wiele zjawisk nadprzyrodzonych, z których większość wiąże się z tryskającą wodą (znów widać podobieństwo do wspomnianego horroru Dark Water, gdzie woda również jest ,,nośnikiem'' niewyjaśnionych wydarzeń). Tu woda w wannie przeciwstawia się grawitacji, podnosząc się do sufitu i tworząc zawiłe wzory, by po chwili z impetem z powrotem spaść na podłogę. Samara wchodzi i wychodzi z ciała Aidana zazwyczaj w dość groteskowy sposób. Jej obecność zmienia fotografie i jest w stanie dotrzeć do swoich ofiar z ekranu telewizorów, aby swoimi mokrymi, pociemniałymi dłońmi uchwycić tych nieszczęśników, którzy są akurat w pobliżu.

Ring 2 w odróżnieniu do pierwszej części może wywołać oburzenie wśród bardziej wrażliwych widzów, ponieważ w filmie dwukrotnie Rachel próbuje utopić Aidana, aby opanować zły wpływ Samary. Ta część obfituje zresztą w kilka innych nieco brutalnych scen, jak chociażby też ta, kiedy Samara wynurza się z ciała jednej z ofiar - trupa, który siada i chwyta Rachel za rękę. Opętane jelenie atakują samochód bohaterów, wbijając poroża w okna - miłośnicy zwierząt nie będą z tych scen zadowoleni. Wyglądają naprawdę dość przerażająco...
Kontrolowany przez Samarę psychiatra popełnia samobójstwo, wstrzykując powietrze w tętnicę szyjną. Na szczególną uwagę zasługuje też jedna ze scen w studni, w której widzimy, jak Samara ściga Rachel po ścianie studni, w której ,,żyje'' jej duch. Ulotne obrazy taśmy wideo po raz kolejny są widziane. Pokazują przybraną mamę Samary, która zakłada plastikową torbę na głowę dziecka, a ona sama zabija się, skacząc z klifu (co ciekawe Rachel naśladuje ten samobójczy skok, ale w jej przypadku w niewytłumaczalny sposób ratuje jej życie, nie kończy). Jedno ze wspomnień pokazuje też prawdziwą matkę Samary, która tuż po jej urodzeniu próbuje utopić niemowlę w fontannie.
Wszystkie te powyższe sceny sprawiają, że Ring 2 jest horrorem o większym stopniu brutalności, niż jego poprzednik i jak wspomniałam - nie wszystkim być może się to spodoba aczkolwiek zależy kto co lubi...

Nie należy też pominąć wątku usprawiedliwiania przez Rachel pewnych negatywnych zachowań. Mam tu na myśli na przykład fakt, że Rachel mogła spalić taśmę wideo Samary, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się zła. Nie robi tego. Wciąż stara się przekonać samą siebie oraz Aidana, że ich egoistyczne działania, jakie podjęli w pierwszej części nie były złe: ,,Słuchaj, kochanie, nie zrobiliśmy nic złego, zrobiliśmy to, co każdy by zrobił''.
Aby uratować Aidana w pierwszym Ringu, Rachel - jak pamiętamy - kazała mu zrobić kopię taśmy wideo, aby pokazać ją innej osobie, przekazując w ten sposób śmiertelną klątwę Samary. Tutaj, aby uratować syna, kobieta musi próbować go zabić, aby pozbyć się Samary z jego ciała. Ten pierwszy jest niewybaczalnym moralnym upadkiem, ale drugie działanie jest jeszcze gorsze. Ring 2 celebruje matkę, która pod pozorem ochrony dziecka, jednocześnie je krzywdzi i rani, usprawiedliwiając swoje zachowanie wymyślając okoliczności, które wymagają od niej działania. Niestety - jak wspomniałam nieco szybciej - w życiu codziennym też zdarzają się tak makabryczne sytuacje - kobiety mordują swoje dzieci. Czemu? Niektórzy mówią podobnie jak Rachel, że ,,głosy mi kazały''.

Może jeszcze o stronie technicznej filmu. Film jest nieco obdarty z przytłaczającego klimatu grozy, jakim charakteryzował się jego poprzednik. Owszem, wywołuje niepokój, ale nie jest nas w stanie jakoś specjalnie przerazić (chyba, że weźmiemy pod uwagę problematykę, jaką opisałam powyżej). Wydarzenia już tak nie szokują i nie wzbudzają aż takiego zainteresowania. Oglądając pierwszą część, czuło się wręcz wypieki na twarzy. Tu jest nieco inaczej, nie jest tak zaskakująco, nie czujemy tego podekscytowania i ciekawości: co będzie dalej? co za chwilę się stanie? Efekty specjalne są nienaganne, ale właśnie może ich liczne nagromadzenie w niektórych niemalże groteskowych scenach sprawia, że poszczególne z nich wyglądają na mało prawdopodobne czy mało realistyczne.
Najlepiej chyba zrobioną sceną jest już przeze mnie wspomniana, kiedy Samara wspina się po ścianie studni. Wygląda naprawdę przerażająco ze swoim powykręcanym nienaturalnie ciałem i szybkością z jaką się wspina - zawał serca murowany!

Przy okazji recenzji pierwszej części wspomniałam, że obok remaków Klątwy, The Ring jest także remakiem, który jeszcze ,,trawię'' i tyczy się to obu części, za które zawsze z chęcią chwytam. Już nawet pomijam fakt, że Ring 2 jest horrorem trywializującym tak naprawdę rzeczywisty horror kobiet, które odbierają życie swoim dzieciom, wykorzystując je do tworzenia tanich emocji wyeksponowanych rewelacyjną muzyką Hansa Zimmera.
Jeśli Wam to nie przeszkadza, to chwytajcie śmiało.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Hideo Nakata

Scenariusz:
Ehren Kruger
Koji Suzuki

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Naomi Watts
Simon Baker
David Dorfman
Gary Cole
Elizabeth Perkins
Sissy Spacek
Ryan Merriman
Kelly Overton
Emily VanCamp
James Lesure
Kelly Stables
Daveigh Chase
Cooper Thornton
Jesse Burch
Marilyn McIntyre


6 komentarzy:

Deicide666 pisze...

Odbiega nieco od części pierwszej jeżeli chodzi o poziom grozy, choć budowa jest podobna. Mimo tego uważam, że to w dalszym ciągu całkiem przyzwoity horror z genialną mroczną muzyką.

Adam Mrożewicz pisze...

Druga część średnio mi się podobała. Uważam, że nie zachowuje już tego klimatu co część pierwsza, że też nie wspomnę o japońskich wersjach. Oczywiście film ma kilka ciekawych scen, jak wspomniana z jeleniami (bardzo niepokojąca), ale też odnoszę wrażenie, że co niektóre są zrobione jakby na siłę.
Obejrzeć jednak oczywiście można...a nawet trzeba.

Anonimowy pisze...

W sumie to można się wystraszyć.

Kopernicus pisze...

Irytuje mnie aktor, który grał Aidana. Noż kuźwa popsuł mi cały film: zarówno pierwszą część, jak i drugą - choć w drugiej to już patrzeć na niego nie mogłem.

Marek Grzywacz pisze...

Kawał dobrej amerykańskiej grozy. Zarówno pierwsza, jak i druga część zdecydowanie lepsze niż japońskie wersje, na których praktycznie spałem. Muzyka, to prawdziwe mistrzostwo, a Naomi Watts zagrała naprawdę znakomicie.

Martyna Kazimierczak pisze...

Faktycznie, druga część może nie jest już tak imponująca, jak pierwsza, ale i tak to jeden z lepszych horrorów, do którego zawsze chętnie wracam jak tylko mam okazję.