Kei Po-ehr wraca do rodzinnego Hong Kongu z Kanady. Kobieta odkrywa, że jej matka znajduje się na skraju załamania nerwowego. Nękana jest wizjami dziecka-ducha, które bliźniaczo przypomina małą Po-ehr.
Lekarz kobiety uważa, że cierpi ona na jakąś formę choroby psychicznej, lecz nie jest w stanie jej zdiagnozować.
Wkrótce jednak duch zaczyna integrować w życie całej rodziny i sieje w niej niemałe spustoszenie.
Nie będę się tu za bardzo rozwodzić, gdyż krótko rzecz ujmując - film wypada średnio. Gdybym była w swych wnioskach bezpośrednia i brutalna, mogłabym śmiało od razu napisać, że jest dość mizernie. Jednak bądź, co bądź - próbowałam doszukać się plusów....
Problem z tym filmem jest taki, że fabuła nie trzyma się kupy, dodatkowo zauważymy dużo nielogiczności w oglądanych wydarzeniach, zero tajemnicy i co najważniejsze jakiejkolwiek grozy BRAK.
Owszem, może i pojawiają się znaczne elementy horroru (i to jest chyba ten jeden jedyny...bardzo malutki plusik), ale i te ograniczają się do ostatnich minut filmu. Niestety, nie jest to żadna rewelacja.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że The Siamese Twins przeznaczony był wyłącznie dla dorosłych. Istnieje w nim bowiem kilka scen nagości, tortur oraz znęcania się (oj...chyba mam i drugi malutki plusik) :)
Niestety, nie zawróci nam to w głowie, bo kilka scen całego filmu nie uratują. Bohaterowie nie grają przekonująco i dodatkowo te braki w fabule...to naprawdę nie wygląda dobrze.
Samo pojawienie się postaci-ducha nie jest dokładnie wyjaśnione, a widz zmuszony jest jedynie do wiecznych domysłów, co w połączeniu z wszechogarniającą nudą całości produkcji, staje się dla nas wręcz torturą.
Jedyne co mi się jeszcze podobało, to ciekawy klimat filmu - tak charakterystyczny dla produkcji lat 80-tych. Właściwie to on trzymał mnie do końcowych partii filmu.
Powiem tak - w 10-stopniowej skali, daję 4, bo widać, że chęci były może i dobre, w sumie mógł powstać film ciekawy. Jest jednak mało udany, dlatego też jeżeli chcecie, to oglądajcie, ale potem żeby nie było, że nie ostrzegałam.
MOJA OCENA:
👹👹👹👹 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz