wtorek, 23 października 2018

Ringu 2 (aka The Ring Krąg 2); Japonia

Ringu 2 nie jest typowym sequelem, o czym muszę wspomnieć już na samym początku. Aby rozkminić historię ukazaną w drugiej części, musimy obowiązkowo zapoznać się z poprzednikiem, gdyż w tym filmie całość opowieści rozpoczyna się dokładnie w momencie, w którym zakończył rok wcześniejszy Ringu. Widzowie, którzy przed obejrzeniem Ringu 2 nie widzieli poprzednika będą z pewnością mieli problemy ze zrozumieniem fabuły.
Podstawą zrozumienia tej części jest znajomość pierwszego filmu Nakaty i dotyczy to również osób, które obejrzały jedynie amerykański remake. Poprzez ten zabieg bardzo wiele osób krytykuje drugi film Nakaty, gdyż wymusza on niejako zapoznanie się dwoma częściami (a potem dojdzie jeszcze prequel) przerażającej opowieści o przeklętej kasecie wideo. Krytyka nie jest tu jednak jednoznacznie uzasadniona, choć o gustach dyskutować nie zamierzam i zdaję sobie doskonale sprawę, że współczesny j-horror ma zarówno wielu zwolenników, jak i przeciwników, tak więc głosy krytyki pojawią się w jego kierunku pewnie jeszcze niejednokrotnie.


Motywem przewodnim opowieści jest tajemniczy film na kasecie wideo, który zabija swoich widzów. Bohaterowie pierwszej części “Kręgu” nie rozwiązali zagadki Sadako – młodej kobiety, która zza grobu mści się za dawne krzywdy. Dziennikarka Mai Takano decyduje się kontynuować walkę z przerażającym fatum. Napięcie budowane stopniowo w kolejnych scenach filmu prowadzi do ostatecznego poznania tajemnicy.

Mówi się, że pierwsza część Ringu była typowym j-horrorem tzw. nowej fali, gdzie całościowa fabuła budowała się w logiczną całość. Przy kręceniu sequela, Nakata zdaje się jakby o tym zapominać, czego efektem jest podobieństwo drugiej części do tradycyjnego japońskiego horroru. Da się zauważyć niejednokrotnie brak spójności logiki oraz elementy panującego i niemal wszechogarniającego surrealizmu. Mi osobiście absolutnie to nie przeszkadza, gdyż zaliczam się do fanek tradycyjnej japońskiej grozy i żadne poplątanie z pogmatwaniem mi nie straszne, jednak zdaję sobie sprawę, że inni widzowie, którzy z j-horrorem mogą być nieco na bakier, po zapoznaniu się z drugą częścią mogą poczuć się zawiedzeni, gdyż znaczna część ukazanych scen może być po prostu niezrozumiała dla nas – Europejczyków.
Jednak jakby nie patrzeć, jest to film, z którym należy się zapoznać. Pomijając już fakt, że azjatycka groza jest specyficzna i nie każdemu do gustu przypadnie, to jednak Ringu 2 jest horrorem z prawdziwego zdarzenia. Przede wszystkim znacznie bardziej rozwija legendę mrożącej krew w żyłach kasety wideo, która niesie śmierć każdemu, kto ją obejrzy, a także dodatkowo autentycznie przeraża. Nie zabraknie tu bowiem prawdziwie horrororwych scen, które zmrożą nam krew w żyłach, a których brakowało w pierwszej części. Na brak mocnych wrażeń miłośnicy straszydeł narzekać tu nie powinni.
Michał Chaciński w swojej recenzji filmu doszukał się inspiracji Nakaty takimi twórcami kina, jak chociażby David Lynch czy Stanley Kubrick. Być może, choć pod tym kątem filmu nie przeanalizowałam, co nie oznacza, że przy następnej okazji tego nie uczynię.
Osobiście nic do tego filmu nie mam, ale nie mogę nie wspomnieć o szeregu wad, jakie bez wątpienia się w nim pojawiają. Pierwszą z nich jest przede wszystkim koszmarnie powolne tempo akcji. Z każdą kolejną minutą ma się wrażenie, że na ekranie niby coś się dzieje, ale my i tak do niczego nie dochodzimy.
Rasen-Spiral był bezpośrednio pierwszym sequelem, który pomimo iż nie był dobrym filmem i pozostawił po sobie szereg pytań, to jednak też na wiele z nich starał się znaleźć odpowiedzi. Ringu 2 zaś stara się być ”tym pierwszym” i mimo, iż całość rozpoczyna niemal końcówka ”jedynki”, to od razu Nakata daje nam cios w twarz, bo natychmiast zauważamy cały szereg nielogiczności, które (o zgrozo) zaprzeczają wątkom podjętym w części pierwszej. Sorki, ale to raczej niewybaczalne posunięcie. Jednym z tych dziwacznych zabiegów jest stwierdzenie, że Sadako przeżyła w studni 30 lat (!!!). No nie wiem…jeśli posiadała naprawdę nadprzyrodzone moce, to wtedy ok, czepiać się nie będę.
Szkoda, że wątek podjęty z Reiko tu został niemal zaprzepaszczony. Przyznam szczerze, że brakowało mi Reiko w tej odsłonie. Zamiast niej za to oglądamy zmagania młodej Mai Takano. No niby całkiem nieźle, ale jednak można odczuć pewien niedosyt…

Jak wspomniałam duże brawa się należą za sceny grozy, których tu nie brakuje i które bez wątpienia zrobią wrażenie, a to w horrorze najważniejsze – klimat! Dodatkowo obsada filmu to prawdziwa śmietanka aktorów ”znających się na rzeczy”, czyli znanych z wielu innych j-horrorów: Miki Nakatani (RinguKaosuRasenRofuto), Yûrei Yanagi (RinguJu-OnJu-On 2Ju-Rei). Tych twarzy się nie zapomina i w każdym niemal japońskim horrorze są one rozpoznawalne. Od razu wiadomo, że rzecz będzie mocna.

Mimo pewnych wad (bardzo znaczących zresztą) uważam, że obowiązkiem każdego szanującego się fana grozy jest zapoznanie się z obrazem Hideo Nakaty. Stanowi ono nie tylko esencję horroru z prawdziwego zdarzenia, ale jest też znakomitym dopełnieniem rozpoczętej rok wcześniej mrożącej krew w żyłach historii.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10


Reżyseria:
Hideo Nakata

Scenariusz:
Hiroshi Takahashi
Hideo Nakata

Rok produkcji:
1999

Obsada:
Yûrei Yanagi
Kenjiro Ishimaru
Fumiyo Kohinata
Kyôko Fukada
Hiroyuki Sanada
Rikiya Otaka
Nanako Matsushima
Hitomi Sato
Miki Nakatani
Rie Inou
Yoshiko Yura
Taro Suwa
Reita Serizawa
Daisuke Ban
Katsumi Muramatsu


2 komentarze:

Sadako pisze...

Nic dodać, nic ująć - wszystkie Ringi są po prostu REWELACYJNE! Owszem - tu może nieco mniej grozy, ale i tak historia wciąga, jak wody Trójkąta Bermudzkiego.

Anonimowy pisze...

Ciekawostka mrożąca krew w żyłach - podczas kręcenia sceny w jaskini w której urodziła się Sadako ekipa dźwiękowa nagrała obcy głos wypowiadający imię "Rikako".