wtorek, 30 października 2018

Shut yiu (aka Shi yao/Corpse Mania); Hongkong

Jakiś czas temu pisałam, że nie mam przekonania do horrorów z Hongkongu. Zdania swego nie zmieniłam po dziś dzień, tyle że dotyczy to głównie filmów grozy, które powstały na przestrzeni lat 80-tych.
Naprawdę uwierzcie, że trochę ich już na swoim koncie mam i żaden, naprawdę żaden horror z tamtych lat nie zainteresował mnie na dłużej. Ot - jeden seans w zupełności wystarczy. Problem polega na tym, że groza z Hong Kongu nie jest w stanie mnie przerazić. Którąkolwiek tematykę by wybrano, zazwyczaj wypada ona w moich oczach z mizernym skutkiem.


Mieszkańcy jednego z domów czują się zaniepokojeni dziwnym i nieprzyjemnym zapachem, jaki wydobywa się z mieszkania ich sąsiada. Wzywają policję. W mieszkaniu zostają odnalezione rozkładające się zwłoki młodej kobiety. Do zbadania tej zbrodni zostaje przydzielony detektyw Zhang, który od razu zauważa podobieństwo tego przypadku z inną zbrodnią w niedalekiej prowincji.
W czasie śledztwa odkrywa, że najprawdopodobniej związek z morderstwami ma niejaki Li, który to zakochał się w pewnej prostytutce. Kiedy kobieta zmarła, Li wykradł jej ciało i trzymał w swoim mieszkaniu, dzięki czemu mógł się rozkoszować jej obecnością.
W wyniku tego ''zabiegu'' mężczyzna został aresztowany, jednak po jakimś czasie zwolniono go. Od tego czasu na ulicach sieje terror zamaskowany nożownik...


Chih-Hung Kuei - reżyser tego filmu, w latach 70-tych parał się jedynie komediami oraz musicalami, jednak z początkiem lat 80-tych jego karierę reżyserską zdominował horror. Tematykę, jaką najczęściej poruszał w swoich produkcjach grozy, była czarna magia oraz elementy gore.
Corpse Mania jest jednym z pierwszych slasherów, jakie stworzył. Zresztą sam reżyser przyznał, że kręcąc tenże film, wzorował się na dziełach włoskich twórców makabry - Bava i Argento. Widać to w całej okazałości już chociażby ze stroju mordercy: zamaskowany typ, noszący przeciwsłoneczne okulary, czarne rękawice oraz...nieodłączny element maniakalnego mordercy - nóż.

Wbrew pozorom, slasher z filmu kiepski. Groza ogranicza się do kilku scen machania nożem, tudzież pojawiającej się znienacka zamaskowanej postaci, która goni swoją przyszłą ofiarę. Mimo tego, jakoś napięcia w nich niespecjalnie dużo, tak więc nie ma się co nastawiać na horror z prawdziwego zdarzenia.
Także efekty kuleją, czego przykładem jest scena, kiedy morderca dźga nożem mężczyznę w aucie. Krew, która tryska na szyby wygląda nienaturalnie i do tego jest różowa (!) Na to zwróciłam szczególną uwagę w późniejszych sekwencjach i niestety jest podobnie.

Kolejnym minusem jak dla mnie, są zbyt długie, przegadane kwestie. Nie wnoszą one niczego konkretnego do fabuły, a jedynie sprawiają, że zaczynamy ziewać.

Plusem - jak na film grozy - są sceny nekrofilii oraz obrazy rozkładających się zwłok, na których zalegają stosy robactwa. Szkoda, że są one jednak tak nieliczne w całej produkcji.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:
Chih-Hung Kuei

Scenariusz:
Chih-Hung Kuei
On Szeto

Rok produkcji:
1981

Obsada:
Ni Tien
Yung Wang
Tsui Ling Yu
Siu-Kwan Lau
Erik Chan Ka Kei
Lap Ban Chan
Chok Chow Cheung
Piao Chin
Tien-chu Chin
Tat-wah Cho
Ping Fong
Ging Man Fung
Sau Kei Lee
Jenny Liang
Wei Tu Lin
Hung Lu
Min Min
Lao Shen
Gwan Tak Tai
Ying Tan
Tung Ting
Ching Ho Wang
Han Chen Wang
Mei Mei Wong
Yu Fen Wu
Leng-kuang Yin


Brak komentarzy: