czwartek, 1 listopada 2018

APT (aka Apartment/A-pa-teu/Apartament); Korea Południowa

Koreański reżyser, Byeong-ki Ahn ma na swoim koncie już niejeden horror: od znakomitego Koszmaru (aka Gawi) po klimatyczny Telefon (aka Pon) i Bunshinsabe. Rok 2006 przyniósł nam kolejną produkcję spod ręki tego reżysera, zatytułowaną APT. Cieszyłam się, jak małe dziecko, kiedy na sklepowej półce ujrzałam kolejny film Ahna. Poprzednie produkcje zrobiły na mnie olbrzymie wrażenie i wierzyłam, że i tym razem będzie podobnie. Wbrew temu, co pisały wówczas polskie portale filmowe - że renesans azjatyckiej grozy filmowej już przeminął - wielu polskich fanów chwyciło za tą produkcję łapczywie. I dobrze się stało, bo APT udowodnił, że azjatyckie straszydła mają się całkiem dobrze, a zapotrzebowanie na długowłose mściwe kobiecie duchy wcale nie minęło.

Film jest adaptacją komiksu Kanga Poola, który opowiada nam historię nawiedzonego mieszkania.
W filmie poznajemy młodą kobietę, Se-jin, która mieszka samotnie w olbrzymim apartamentowcu. Aby wypełnić jakoś swój wolny czas, dziewczyna zaczyna podglądać mieszkańców z bloku naprzeciwko. Bardzo szybko zauważa pewną niepokojącą prawidłowość: każdej nocy o tej samej godzinie w całym bloku gasną światła, a na drugi dzień bądź jeszcze tego samego wieczora znajdywane są ciała ludzi.


Byeong-ki Ahn przyzwyczaił nas do klimatycznych i pełnych napięcia filmów, w których akcja dzieje się w zawrotnym tempie i zaskakuje nas niejednokrotnie nagłymi zwrotami wydarzeń. To czy APT jest w stanie przestraszyć widza czy nie zależy głównie od znajomości azjatyckiego kina grozy. Główny nacisk położony jest tu na tematykę przeklętego miejsca, miejsca nad którym ciąży przekleństwo. Dotyka ono każdego, kto ma jakąkolwiek z nim styczność. W tym wypadku są to mieszkańcy zamieszkujący budynek na przedmieściach Seulu.
Po raz kolejny fabuła nas nie zaskoczy (pod warunkiem, że jesteśmy zaznajomieni choć w minimalnym stopniu z produkcjami grozy z Azji). Po raz kolejny mamy do czynienia z zemstą ducha kobiety, która umarła przepełniona tęsknotą i bólem.

Szkoda tylko, że nie dowiadujemy się o bohaterach czegoś więcej, niż to, co dane nam jest oglądać, przez co film staje się niekiedy sztampowy i nudnawy. Także niektóre sceny, jakby przydługie i do tego nie wnoszące nic nadzwyczajnego do całości historii wydają się zupełnie niepotrzebne (jak np. długie wpatrywanie się Su-jin w okna sąsiadów).
Dobrze chociaż, że muzyka spełnia swoje zadanie znakomicie. Jest mroczna i doskonale buduje nastrój grozy w poszczególnych scenach, w których nastrój budować powinna.

O ile wcześniejsze produkcje reżysera podobały mi się bardzo, o tyle APT jest dla mnie już tylko horrorem przyzwoitym. Film ani nas nie zaskoczy, ani nie przestraszy. Wspomniane niepotrzebnie rozciągnięte sceny sprawią, że zaczniemy momentami wzdychać i się niecierpliwić oczekując nagłego zwrotu wydarzeń, którego jednak nie doświadczymy.
Nie mogę powiedzieć, że filmu nie pochwalę, bo na przykład uważam, że na uwagę zasługują zdjęcia. Jako, że większość scen rozgrywa się w dużych pomieszczeniach apartamentowca, dominują tu barwy ciemne i zimne, co niekiedy przyprawia o dreszcze. Daje to poczucie osamotnienia i przygnębienia.

Powiem tak: jest to pozycja dobra i bez wątpienia fan azjatyckiego kina jak najbardziej powinien się z produkcją zapoznać, jednak skłamałabym, gdybym napisała, że zostałam powalona na kolana przez ten horror. Co to, to nie. Mimo wszystko uważam, że APT powinien ulokować się na dość wysokiej pozycji wśród azjatyckich straszaków.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10

Reżyseria:
Byeong-ki Ahn

Scenariusz:
Byeong-ki Ahn
So-yeong Lee

Rok produkcji:
2006

Obsada:
Seong-jin Kang
So-young Ko
Hie-jin Jang
Ha-seon Park
Gyu-min Kim
Yuko Fueki
Ju-seok Lee



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hm, jak dla mnie to całkiem przeciętny koreański horror, który nie powala oryginalnością, ale i trudno mu zarzucić, że jest nudny. Pozycja na jeden raz.

Martyna Kazimierczak pisze...

Bardzo fajny i klimatyczny horror, do końca trzymający w napięciu. Oglądałam już go dość dawno, ale chyba obejrzę sobie jeszcze raz na odświeżenie :) Bez wątpienia w całej historii jest olbrzymi potencjał, a dodatkowo smaczków dają sceny grozy. Może i nieliczne, ale jednak są.