czwartek, 1 listopada 2018

Diperkosa setan (aka Raped by Saitan); Indonezja

Indonezja w grozie balansuje na krawędziach. Po jednej stronie będą to znakomite i okraszone brutalnością filmy spod znaku Macabre czy Takut: Faces of Fear, z drugiej strony znajdą się filmy takie jak właśnie Diperkosa setan. Z bardziej śmieszną niż straszną fabułą, z kiepskimi efektami czy wizualizacją oraz nie lepszym wykonaniem.
Tak, pojechałam już od początku, ale nie mam zamiaru się rozwodzić i dociekać nad tym, czy z filmu tego da się wykrzesać coś dobrego, bo czegoś takiego najwyraźniej w świecie brak. Diperkosa... to jeden z najbardziej żenujących horrorów z Indonezji, który wcale gatunkowi poprzeczki nie podniesie, a konkurencji do innych azjatyckich filmów grozy wcale nie stworzy.


Rico to typowy podrywacz i playboy, który przysłowiowo zmienia panienki, jak rękawiczki. Któregoś wieczoru, przechodząc obok cmentarza spotyka młodą, atrakcyjną kobietę, którą zaprasza do swojego pokoju. Podczas miłosnych igraszek, ta zmienia się nagle w wampira i zabija mężczyznę.
Marsya jest młodą kobietą, która niedawno obchodziła swoje 22 urodziny. Przybywa do Dżakarty i wynajmuje pokój w luksusowym apartamencie. Wkrótce dostaje znakomitą pracę sekretarki dyrektora, którym jest młody i przystojny Raymond. Wydaje się, że kobieta wpada mu w oko, ale nie jest jedynym adoratorem, gdyż obok Marsyi kręci się również asystent Andre. Jednak nie to spędza sen z powiek młodej kobiecie, a raczej fakt, że każdej nocy czuje ona w swoim pokoju dziwne moce i doświadcza przerażających wydarzeń. Sprawcą wszystkiego jest nie kto inny, jak Rico, który pragnie zemsty za swoją gwałtowną śmierć. Kobieta zwierza się ze swoich problemów Andre, ten jednak bagatelizuje sprawę. Jednak wkrótce tajemnicze zdarzenia zdają się coraz bardziej prześladować Marsyę.


No i co z tego, że w moje ręce wpadła świeżynka, bo zaledwie roczna produkcja? Indonezja, zamiast udoskonalać swój warsztat filmowej grozy, zdaje się właśnie opadać z sił. Wiem, że po jednym niemrawym filmie czepiać się nie powinnam, ale uwierzcie, Diperkosa setan jest tak kiepską produkcją, że nikt i nic nie przekona mnie, że jest inaczej i z pewnością już za nią nie chwycę.
Jaka jest przyczyna mojego niezadowolenia? Ano głównym problemem jest nuda, która wieje z każdej kolejnej minuty filmu. Początek, kiedy Rico zostaje zaatakowany przez tajemniczą kobietę jest jeszcze ok. Wampir wygląda przerażająco, a z uwagi, że atakuje znienacka - podskoczymy na fotelu...i to będzie na tyle... Późniejsze wydarzenia są już po prostu bardziej komedią niż grozą. Ok, duch Rico też wygląda niczego sobie i w nocy człowiek nieźle by się wystraszył. Także scena, kiedy nasz duch gwałci nową lokatorkę, napawa niepokojem, gdyż można by przypuszczać, że oto kobieta ma do czynienia nie tyle z duchem, co groźnym demonem. Heh....nic bardziej mylnego. Chyba się ta ''akcja'' naszej bohaterce podobała, bo nie dość, że w ów pokoju zostaje na dłużej (normalny człowiek spylał by już po tym traumatycznym doświadczeniu), to zaraz na drugi dzień zdaje się jakby zupełnie o tym nie pamiętać i w całej okazałości paraduje w bikini po pokoju, tylko zachęcając ducha do kolejnych ekscesów, czy raczej sekscesów.
Jak się można domyślić, wiele wątków jest absurdalnych: od powyższej sceny począwszy, na rozmówkach naszej bohaterki z duchem kończąc. Tak, w późniejszych scenach traktuje ona już swojego niewidzialnego napastnika (w późniejszym czasie zacznie się jej ukazywać), jak równego sobie kumpla i nie tylko będzie z nim rozmawiać, ale niejednokrotnie strofować, że zrobił coś nie po jej myśli (np. dziecko). No, a jak...przecież została zgwałcona i z tego gwałtu rodzi się...no właśnie...w sumie to nie bardzo wiadomo co. Niby to dziecko, ale nad wyraz duże i bardziej przypomina diabła. Komedii na tym nie koniec. Pojawia się jeszcze para staruszków - właścicieli pensjonatu, którzy nadają tej produkcji dodatkowego humorystycznego charakteru. Kilka scen będzie naprawdę zabawnych, tak więc oni jak najbardziej wzbudzają pozytywne emocje.

Oprócz nich, resztę można sobie spokojnie darować, bo i sam film jest nieudolny, a i końcówka zupełnie niezrozumiała, ale to już zostawiam zainteresowanym...

MOJA OCENA:
👹👹👹👹 4/10

Reżyseria:
Petruska Karangan

Scenariusz:
Cherryl Samantha

Rok produkcji:
2010

Obsada:
Chintyara Alona
Winda Amanta
Anggun, Daffy
Faizal
Elfrida Manik
Mastur
Nia
Teguh Yulianto


4 komentarze:

Adrian Manilski pisze...

To chyba jakiś underground'owy film, bo nigdzie nie można go znaleźć.

Piotr pisze...

Na Youtube obejrzysz :)

Joko pisze...

Nie ma zbyt wiele w nim strachu. W porównaniu z obecnymi horrorami indonezyjskimi, śmiem napisać, że ten jest nawet słaby (może nawet bardzo). Widać w ten sposób, jak kino grozy z Indonezji ewoluuje. Oczywiście to duży plus, aczkolwiek jak wspomniałem - ten tu powyżej to nic specjalnego.

Anonimowy pisze...

Taki se