piątek, 2 listopada 2018

,,Uzumaki Spirala'' - Junji Ito

Zapewne każdy szanujący się fan azjatyckiego horroru swego czasu zapoznał się z filmem Higuchinsky'ego z roku 2000 - Uzumaki. Jednych przeraził, innych rozśmieszył, a jeszcze innych zaskoczył dziwaczną historią, jaką tylko chyba w Japonii wymyślić można.
Zapewne jednak już nie tak wielu miało okazję zapoznać się z tekstem, który dał podwaliny pod film. Mowa oczywiście o mandze autorstwa Junji Ito o tym samym tytule.
Manga, podobnie jak film, powstała w roku 2000 i od razu zdobyła rzesze fanów, czego efektem właśnie była powstała niedługi czas potem adaptacja.
Co właściwie stoi za jej sukcesem? Przecież historia jest tak poplątana i dziwaczna, jak tytułowa spirala. Owszem, Japończycy mają słabość do mang i wykorzystują każdą wolną chwilę, aby zagłębić się w treść każdej kolejnej, ale przecież manga mandze równa nie jest i z pewnością Junji Ito zawarł w swojej coś, co przyciągnęło wielu.


Kirei mieszka w miasteczku, które nawiedzają niepokojące wydarzenia. Każde z nich ma coś wspólnego ze spiralami. Wkrótce spirale zaczynają odgrywać coraz większą rolę w życiu mieszkańców, a nawet w ich ciałach. Miasteczko Kurouzu stopniowo pogrąża się w chaosie.
Sprężyny. Ślimaki. Spływająca woda. Dym z krematorium. Gałęzie drzew. Naczynia. Włosy. Linie papilarne. Całe ludzkie ciało...
W ilu jeszcze miejscach znajdziesz spiralę, zanim popadniesz w śmiertelny obłęd?
Mieszkańcy miasta już wiedzą - dla nich spirala jest wszystkim. Czy raczej - wszystko jest spiralą. Spiralą śmierci.


Jak widać nie tylko Japończycy docenili kunszt pisarski Ito, ale też jury, które nominowało mangę do jednego z najważniejszych wyróżnień w świecie komiksu - nagrody Eisnera. A wszystko to miało miejsce już w 2002 roku - dwa lata po wydaniu mangi.
Kiedy dostrzegłam okazję, aby zakupić ów mangę, nie mogłam powstrzymać radości, ponieważ nie ukrywam, że ''polowałam'' na nią już od dłuższego czasu, a od kiedy musiałam na potrzeby pracy magisterskiej przewertować mangi na temat Ringu - zafascynowały mnie one obłędnie. Owszem, praktycznie od wczesnej młodości byłam fanką komiksów, ale jeszcze żadne nie wywarły na mnie takiego wrażenia, jak japońskie Ringi czy właśnie Uzumaki i tu już nawet nie chodzi o fakt, że są to horrory, ale na swój sposób nie ukrywam, że po prostu są fascynujące i tyle...
To, co od początku przyciąga uwagę do tej mangi, to przede wszystkim solidne wykonanie. Zarówno oprawa jak i wnętrze są wykonane rewelacyjnie. Mimo iż jest to pokaźne tomisko (niemal 700 stron), to solidne wykonanie sprawia, że książka nie rozlatuje się nam w rękach. Dodatkowo nie rozpada się nawet wtedy, kiedy sięgamy za nią któryś raz z kolei (co jest w moim przypadku dość częste, choć zastanawiam się, co jeszcze chcę w tej historii odkryć???).
Cała początkowa ''akcja'' rozgrywa się niczym w serialu, gdzie poznajemy senne miasteczko Kurouzu i jej mieszkańców. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden szkopuł w postaci młodego chłopaka imieniem Shuichi, który od razu wprowadza nad w nastrój niepokoju. Jak się okazuje, chłopak jest przerażony tym, że wyczuwa zbliżającą się katastrofę, zagładę miasta...Mamrocze coś o klątwie spirali i że wszystko zostało przez nią dotknięte. Początkowo nie bardzo wiemy o co chodzi (oczywiście zakładając, że nie zapoznaliśmy się wcześniej z filmem), dopiero kiedy ''na scenę'' wkracza Kirie i rozprawia ze swoim chłopakiem o tym, że wszystko przybiera kształt spirali, a ludzie dziwnie się zachowują, zdajemy sobie sprawę, że coś tu jest poważnie nie tak.
Początkowe rozdziały przybierają postać oddzielnych historii, niewiele mających ze sobą wspólnego oprócz tego, że rozgrywają się w tym samym mieście. Poznajemy historię dziwnego zachowania ojca Shuichi'ego czy pochodzenie dziwnej blizny na czole dziewczyny imieniem Azami Kurotani. Potem zostajemy wciągnięci w odmęty coraz to bardziej makabrycznych wydarzeń, jakie opisuje Ito. Chyba jedną z bardziej przerażających jest ta zatytułowana ''Pępowina'' - wstrząsający opis przyszłych matek, które pragną ludzkiej krwi i atakują każdej nocy pacjentów w szpitalu, w którym swego czasu leżała Kirie. Nie chcę zagłębiać się tu w szczegóły tego rozdziału, żeby nie psuć zabawy, ale na mnie ta historia zrobiła olbrzymie wrażenie. Równie mocne i smutne zarazem jest opowiadanie ukazujące istoty zwane Homo Gastropodus. To nic innego, jak stworzenia, które kiedyś były ludźmi, ale na skutek klątwy spirali zamienili się z czasem w ślimaki. Pierwszy rozdział, w którym poznamy te stworzenia ukaże nam jedynie trzy osoby, które zamienią się w Homo Gastropodusy, jednak w późniejszych partiach komiksu, dziwacznej metamorfozie ulegnie znacznie więcej ludzi.
Całą tą dziwaczną historię poznajemy dzięki narratorce Kirie, która jakoby opowiada nam to, co ją spotkało. To, co zwraca naszą uwagę, to jej stoicki spokój w obliczu tak makabrycznych wydarzeń. Kocha swoja rodzinę oraz Shuichi'ego i za wszelką cenę będzie starała się ocalić najbliższe sobie osoby. Czasami odnosiłam wrażenie, że Kirie jest wręcz otępiała. Czy na skutek rozgrywanych wydarzeń? Być może? Także sam finał, który nie jawi się żadnym szczęśliwym zakończeniem, jest nad wyraz spokojny. Może to trochę i nawet rozdrażnić, ale jednak nie przeszkadza aż za bardzo...
Oprawa graficzna. Jak najbardziej przyzwoita. Kreska jest wyraźna i surowa. Dodatkowo bardzo realistycznie wypadają wszelkiego rodzaju deformacje ciała, jakim ulegają mieszkańcy Kurouzu: ojciec Shuichi'ego deformujący swoje ciało tak, że wciska je do beczki, nieszczęśliwie zakochana para Kazunori i Yoriko, których skłóceni rodzice nie przyjmują do wiadomości, że ich dzieci się kochają. Ci jednak na przekór wszystkim skręcają swoje ciała i wzajemnie się oplatają, po czym nikną na zawsze w wodzie...czy też opis, w którym chłopak zakochany w Kirie - Mitsuru zostaje wplątany w koło samochodu, które próbował zatrzymać. Trzeba przyznać, że ta dokładna i surowa kreska sprawia, że mangę czyta się z wielką przyjemnością i to niezależnie od tego czy jest się fanem  japońskich komiksów czy nie. Cała ta realistyczna otoczka wywiera olbrzymie wrażenie i to właśnie dzięki niej Uzumaki Spirala jest mangą,która niejednokrotnie nas przerazi.
Dla fanów japońskiego horroru, lektura obowiązkowa. Ludziom o słabych nerwach - odradzam.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10


Tytuł: ,,Uzumaki. Spirala"
Scenariusz: Junji Ito
Rysunek: Junji Ito
Wydawca: JPF
Data wydania: 06.2011
Stron: 644
Format: A5
Oprawa: miękka z obwolutą
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Cena: 59,85 zł



*********
Japonica Polonica Fantastica (JPF) – najstarsze polskie wydawnictwo specjalizujące się w japońskim komiksie, utworzone w 1996 r. z siedzibą w Olecku. Pierwsze tytuły (Aż do nieba, Czarodziejka z Księżyca t. 1-8) tłumaczone były przez założyciela JPF, Shina Yasudę. Z końcem 1998 r. funkcję tłumacza przejął Rafał "Kabura" Rzepka. W 2006 r. wydawnictwo przeniosło się do Mierzyna koło Szczecina. (za: Wikipedia).


5 komentarzy:

Yokonee pisze...

Oryginalna kreska jest tu na plus i niestety nic więcej. Fabuła przez kilka pierwszych rozdziałów jeszcze może być, później robi się zwyczajnie nudna.
Mnie nie zaskoczyła, nie poruszyła, a już na pewno nie przeraziła.

Anonimowy pisze...

Świetna manga! Wypasiona i nic tylko czytać zwłaszcza w zimowe wieczory. Spirale już nigdy nie będą wyglądać tak samo. Dla fanów horrorów obowiązkowe!!!

Anonimowy pisze...

Bardzo ładna kreska, ale historia już nieco mniej powalająca.

Bartek Skolimowski pisze...

Bardzo oryginalna historia balansująca na granicy obłędu. Smutna i bardzo wciągająca opowieść o walce z nieuniknionym przeznaczeniem. Jedna z lepszych mang autorstwa Junji Ito, który jest bez wątpienia mistrzem w tym, co robi!

Martyna Kazimierczak pisze...

Przeczytałam i bardzo mi się podobało. Szczególnie sceny śmierci. Bardzo oryginalna fabuła oraz ładna kreska. Dużym plusem jest to, że 3 tomy mangi są połączone w jeden tom.