czwartek, 23 grudnia 2021

Gyo: Tokyo Fish Attack!; Japonia

Kiedy jakiś czas temu chwyciłam za mangę autorstwa Junji Ito - Gyo - Odór śmierci byłam zachwycona tak zwichrowanym i szokującym pomysłem na odrażającą historię, jaką zaserwował nam japoński mangaka. Mangę przeczytałam jednym tchem - można rzec - i nic w tym dziwnego. Jej obrzydliwość, a przede wszystkim dokładność kreski stworzyły obraz niewyobrażalny dla ,,normalnego'' czytelnika. 
Kiedy dowiedziałam się, że w 2012 roku powstało też anime bazujące na historii papierowej, postawiłam sobie za obowiązek, aby zapoznać się też z wersją animowaną tej niesamowitej historii o rybach wyłaniających się z morza, które obdarzone są mechanicznymi nóżkami. Byłam ciekawa czy japońskiemu reżyserowi Takayuki Hirao udało się wiernie odtworzyć tą makabrę, surrealizm i obrzydliwość, która tak bardzo charakteryzowała mangę Ito. Nie ukrywam, że miałam początkowo obawy, bo z doświadczenia wiem, że wszelkiej maści adaptacje nie zawsze wychodzą z korzyścią dla obrazu filmowego, a dodatkowo sytuacji nie poprawiały niezbyt pozytywne opinie o anime Hirao. Jednak postanowiłam się nie sugerować najróżniejszymi komentarzami, a sama z otwartym umysłem zasiąść do seansu i ocenić czy faktycznie wyszło mizernie czy też zupełnie odwrotnie...


Trzy przyjaciółki - Kaori, Erika i Aki spędzają wakacje na Okinawie. W ten sposób świętują zbliżające się zakończenie studiów. Ich beztroski odpoczynek zostaje nagle przerwany przez atak chodzących ryb, które wychodzą wprost z morza. Ta makabryczna sytuacja zmusza ich do ponownej oceny wszystkiego, na czym im zależy, aby pozostać przy życiu.

Bez wątpienia jestem zagorzałą fanką twórczości Junji Ito. Dla mnie jest to artysta nietuzinkowy o niewyobrażalnej wyobraźni, która przesiąknięta jest dziwacznymi i makabrycznymi pomysłami, które to też z powodzeniem przelewa na papier w postaci swoich przerażających historii. Jego manga Uzumaki (wydanie polskie - 2011) jest jedną z wielu odpowiedzialnych za mój wysoki poziom obsesji na punkcie mang do dnia dzisiejszego, a uwierzcie, że trwa to już naprawdę bardzo długo. Sama tematyka tej mangi jest czymś, co zastanawia mnie niezmiernie do dziś.
Jednak ja dziś nie o Uzumaki, gdyż zarówno mangę, jak i film opisywałam już na Skośnookim Strachu (recenzję filmu można przeczytać tutaj), a o innym wytworze Junji Ito - również dziwacznym i szokującym, jak Uzumaki. Mowa oczywiście - o czym wspomniałam we wstępie - o Gyo: Tokyo Fish Attack!. Jest to adaptacja anime stworzona w oparciu o mangę, która wydarzeniami luźno opiera się na tych, jakie mamy okazję poznać w wersji papierowej (z nielicznymi tylko różnicami). Nie będę się tu rozwodzić o minimalnych różnicach pomiędzy mangą, a anime, bo to mało istotny szczegół - ogólne założenie jest podobne, więc kto czytał mangę, ten doskonale od razu wyłapie o co chodzi.
Oglądając to anime, miałam mieszane uczucia, bo z jednej strony całość jest ok. Wydarzenia są dość wiernie odzwierciedlone i nie ma co ukrywać, że to kawał dobrego horroru anime, które równie, jak manga, potrafi obrzydzić i zniesmaczyć niejednego wyjadacza makabryczności. Z drugiej jednak strony nie mogłam zrozumieć, jak tak wspaniali twórcy, jak Ito czy studio animacji Ufotable mogą stworzyć coś takiego... To nie miało prawa się udać. Kiedy wiedziałam o czym będzie to anime (mangę czytałam dużo wcześniej), zdawałam sobie sprawę, że mając do dyspozycji zekranizowanie takiej właśnie historii, można stworzyć coś banalnego i wręcz komediowego, jak Sharkando (2013 r.). Na szczęście jednak się myliłam, ponieważ oglądając Gyo: Tokyo Fish Attack! czułam cały czas niesamowity niepokój. Koncepcja ukazana zarówno w mandze, jak i anime jest tak naprawdę do przemyślenia, biorąc pod uwagę niektóre ekologiczne okropności i komentarze, jakie występuję w tej historii, wyobrażając sobie świat, w którym początek apokalipsy opiera się na gatunkach wodnych. Jednak szczerze mówiąc, wydaje mi się, że tylko umysł taki jak Junji Ito byłby w stanie stworzyć właśnie taki rodzaj zagłady ludzkości. Potwory są surrealistyczne, ale realistycznie obrzydliwe i przerażające. Jedną rzeczą, którą należy pochwalić jest zdolność do wizualizacji uporczywego smrodu śmierci w całym obrazie. Całość jest zrobiona w sposób taki, że sami niemalże czujemy ten smród.
Ciekawy jest również rozwój postaci, chociaż odniosłam wrażenie, że niektóre z nich wydają się być bardzo stereotypowe. Dialogi i motyw postaci są bardzo wciągające.  Bez problemu dostrzeżemy wszelkiego rodzaju emocje, jakie towarzyszą naszym bohaterom, również komentarze społeczne, jakie się pojawiają w momencie tak wielkiego zagrożenia są naturalne i jak najbardziej zrozumiałe. Nic nie wydawało mi się tu banalne ani wymuszone. Zarówno dialogi, styl dźwięku oraz animacja naprawdę dobrze do siebie pasują. Odgłosy i inne najróżniejsze dźwięki przyprawiają niejednokrotnie o dreszcze. Wszystko wydaje się tu bardzo trafne. Na uwagę na pewno zasługują też animacje mimiki oraz ruchy postaci, które wyglądają na bardzo ludzkie.
Ogólnie rzecz biorąc, to anime wygląda naprawdę bardzo dobrze, szczególnie ze względu na realistyczny styl artystyczny.

Mimo wielu głosów krytyki, jakie padły pod adresem Gyo: Tokyo Fish Attack!, ja przyznam, że ogólnie bardzo podobało mi się to anime. Nie jest ono ani za długie, ani za krótkie, a biorąc pod uwagę, że jest to obraz inspirowany dziełem Ito, to zawsze jeszcze możemy się spodziewać ciekawego zakończenia, a ja z tego tutaj byłam zadowolona. Cała akcja okraszona grozą była szybka, ale też nie na tyle, aby zgubić jakiś wątek. Całość rozgrywała się płynnie, zachowując przy tym logikę wydarzeń.
Polecam to anime każdemu, kto jeszcze nie został ,,przeżarty'' przez chore i wynaturzone pomysły Junji Ito i potrzebuje swoistego crossovera, aby przyzwyczaić się do różnych dziwacznych rzeczy.
Ode mnie taka mocna siódemka z dychu.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Takayuki Hirao

Scenariusz:
Junji Ito
Takayuki Hirao
Akihiro Yoshida

Rok produkcji:
2012

Obsada:
Mirai Kataoka
Ami Taniguchi
Takuma Negishi
Masami Saeki
Hidetaka Abe
Hiroshi Okazaki
Mori Kaneko


7 komentarzy:

Peter son pisze...

Obawiam się, że anime nie każdemu się spodoba, a zwłaszcza tym widzom, którzy czytali mangę Ito. To dwa różne światy. Na uwagę na pewno zasługuje solidna realizacja całej historii, a także makabra jaka wylewa się z każdej minuty anime, jednak odniosłem wrażenie, że ta adaptacja wzbudza zdecydowanie mniej emocji. Można obejrzeć, ale chyba szału nie ma.

Diatłow pisze...

Wbrew temu co wielu pisze, uważam że to bardzo dobre anime. Pewnie, że co oryginał, to oryginał, ale adaptacji też bym nie przekreślał. Jak dla mnie jest super.
Wesołych Świąt! :)

Ala pisze...

Jak dla mnie rewelacyjne anime. Od samego początku do samego końca trzymało w napięciu i oglądało się to naprawdę znakomicie. Oczywiście, że manga zdecydowanie lepsza, ale anime też uważam za mega udaną i szczerze polecam.

DarkQueen pisze...

Dziwny film, który bardziej przygnębia niż ekscytuje. Mimo to na pewno się go nie zapomni szybko już chociażby z tego powodu, że zawiera bardzo mocne przesłanie eko - komunikat o katastrofie. Nie jestem pewna, czy istnieje ogromna rzesza fanów tej produkcji, ale z pewnością jest to dziwny film z gatunku „anime”, którym warto się zainteresować.
Daję 6 gwiazdek za to bycie ,,innym''.

Anonimowy pisze...

Czytałem mangę, na której oparty jest ten film i mogę śmiało powiedzieć, że adaptacja jest przyjemne na swój sposób. Niektóre rzeczy zostały zmienione w historii, ale ogólnie całość ma tę samą fabułę, a czasami odtwarza dokładnie te same sceny z mangi. Ryby były przerażające i dawały mi bardzo dziwne uczucie strachu w wersji anime. Można ponarzekać na niektóre rzeczy, jak na przykład scena z ośmiornicą, której nie było w materiale źródłowym i która wydawała się zupełnie niepotrzebna i wymuszona. Po drugie, film nie skończył się tak, jak w mandze. To nie jest jakiś wielki mankament, ale bardziej podobało mi się zakończenie w mandze. Nie wiem czy warto oglądać tym widzom, którzy mangi nie znają, bo może się okazać, że to będzie zbyt wiele.

Deicide666 pisze...

Bardzo fajowa adaptacja. Miło się ogląda.

Anonimowy pisze...

Świetne anime, manga podobała mi się bardzo, o anime się nieco obawiałam, ale niepotrzebnie. Okazało się, że jest bardzo fajne. Ciekawe, emocje biją z każdej sceny. Animacje płynne, dialogi ok. Jednym słowem polecam! 👍👍👍👍