Reżyser Na Hong-jin, pojawił się w elicie koreańskich reżyserów dzięki swojemu bardzo chwalonemu debiutanckiemu filmowi The Chaser z 2008 roku. Jego kontynuacja, The Yellow Sea (2010), spotkał się z bardziej chłodnym przyjęciem, ale nie było wątpliwości, że pojawił się tutaj twórca filmowy, który miał potencjał, by mówić o nim podobnie jak o Bong Joon-ho czy Park Chan-wook. Jego najnowszy film The Wailing, zaczyna się czymś więcej niż tylko przelotnym podobieństwem do arcydzieła Bonga, Memories of Murder (2003). Coś, czego brakuje wielu hollywoodzkim horrorom i kryminałom, to poczucie humoru i dobra zabawa. Filmy takie jak The Wailing czy Memories of Murder (w obu filmach gra policjanta ten sam aktor), nie boją się naśmiewać z gliniarzy i przedstawiać ich jako nieudolnych idiotów, łatwo ulegających przerażającym opowieściom i lokalnym plotkom. Wszyscy widzieliśmy w Parasite (2019), jak Bong Joon-Ho połączył gatunki i dał nam film, który był jednocześnie komediowy, przyjemny, mroczny i przerażający; The Wailing zapewnia również tę nieoczekiwaną rozbieżność tonu i gatunku, w sposób, który jest całkowicie płynny.
Policjant Jong-Goo jak co dzień przygotowuje się niespiesznie do pracy. Wie, że musi zbadać sprawę śmierci. Okazuje się, że to brutalne i makabryczne morderstwo. Nie ma tajemnicy do rozwiązania, kto popełnił przestępstwo – mają zabójcę, ale jest pokryty czyrakami i nie mówi, a oni nie mają pojęcia, co się z nim dzieje. Ta jedna zbrodnia prowadzi Jong-Goo i jego partnera Oh Sung-Boka do krętego śledztwa.
The Wailing zmienia się, czego od razu nie zobaczymy, i chociaż czasami może wydawać się filmem detektywistycznym, to jest czymś więcej, niż tylko filmem kryminalnym. Nie jesteśmy pewni, czy zbrodnia na początku filmu jest spowodowana przez trujące grzyby, czy też winny jest „Japończyk”. Japończyk jest obcokrajowcem, który niedawno przybył do miasta, ku wielkiej konsternacji; tak wiele z The Wailing mówi o naszych lękach przed nieznanym, a bezimienny Japończyk jest celem lokalnej paranoi i postkolonialnej niechęci. Jong-Goo osobiście angażuje się w sprawę w sposób, którym zwykle nie zawraca sobie głowy, kiedy jego córka Hyo-Jin zachoruje w taki sam sposób, jak inni zaangażowani w sprawę. To prowadzi Jong-Goo, za radą swojej teściowej, do skontaktowania się z Szamanem, który może być w stanie pomóc ją wyleczyć. Odtąd The Wailing zaczyna zwracać się w stronę mistyki i zjawisk nadprzyrodzonych; okazuje się teraz, że może to być coś więcej niż brutalne przestępstwa, którym Jong-Goo musi się przyjrzeć.
Może dziwnie to zabrzmi, ale jak na horror to The Wailing jest filmem na swój sposób pięknym. Oczywiście nie mam tu na myśli fabuły czy rozgrywanych wydarzeń, bo patrzenie jak zombie rozrywa policzek jednego z bohaterów nie jest zapewne niczym pięknym, ale bardziej mam tu na myśli widoki, które cieszą oko. Główni detektywi przemierzają bujne krajobrazy wśród niemalże wciąż deszczowej aury. Mimo, iż film oglądałam w domowym zaciszu, to wciąż był to niesamowity seans, który wywołał szereg niesamowitych odczuć, dzięki efektom wizualnym. The Wailing to absolutnie klimatyczny horror, który równie dobrze sprawdza się w domu — przyciemnij światła i zwiększ głośność, a efekty będą nieziemskie niczym w kinie.
Film Na Hong-jin składa się z wielu części. Jego próba opowiedzenia wielu różnych historii i zgadywania kończy się w większości przyjemnym wynikiem. W ciągu 150 minut ma wiele do powiedzenia, a wiele narracji przeplata się przez historię, która skutecznie opowiada o dobru i złu. Chyba dużo nie skłamię stwierdzając, że minęło trochę czasu, żeby koreański horror znów odzyskał swój kunszt i był pod wieloma względami tak artystyczny. Śmiało mogę ten film porównać do takich fantastycznych tytułów, jak chociażby A Tale of Two Sisters czy Oldboy (oba z 2003 roku). Ma na to wpływ wiele czynników: jak wyświetlana jest grafika, jak przeplatają się wątki, jak rozwija się fabuła. Złowieszcze, ale jakże piękne zdjęcia są ukłonem w stronę twórczości Kubricka, gra aktorska jest wzorowa (w tym niepokojąco niezwykła przemiana dziecięcej aktorki Kim Hwan-hee jako córki Jong-gu), a przede wszystkim atmosfera narastającego horroru, którą uchwycił Na, jest naprawdę imponująco niesmaczna. Film jest powrotem koreańskiego kina do gatunku grozy - po części z opowieścią o duchach, po części z dziwną chorobą w tle, która przemienia ludzi w zombie (temat dziś tak bardzo na czasie w azjatyckim kinie grozy), ale jednak tematyka The Wailing oscyluje z dużym naciskiem na okultyzm oraz sparodiowane rytuały szamanów.
Trwający ponad dwie i pół godziny The Wailing to zdecydowanie mocny film, ale dzięki swojej potężnej mieszance tajemnicy proceduralnej, czarnej komedii i dominującemu poczuciu przerażenia, po mistrzowsku przykuwa uwagę przez większą część czasu. Jedyną wadą filmu, która rzuciła mi się w oczy to szereg pytań, jakie stawia Na, ale na które nie zawsze znajdujemy odpowiedzi. Kto lub co powoduje gorączkę? Czy można ufać szamanowi? Czy obcy Japończyk jest ofiarą ksenofobii? Kim jest bezimienna dziewczyna, która zawsze krąży wokół miejsc zbrodni? A może to tylko zbiorowa halucynacja wywołana złymi grzybami? I tak niby na jedne pytania znajdujemy odpowiedź, ale z drugiej strony jeden zamknięty wątek, otwiera kolejny przez co film finalnie staje się niespójny i momentami nielogiczny.
Czy The Wailing naprawdę opowiada o nadprzyrodzonej sile, czy też nie jest to takie proste? To, jak radzimy sobie z naszymi lękami, jest czymś, z czym wszyscy musieliśmy się zmierzyć w ciągu ostatnich dwóch lat. Chociaż The Wailing nie jest o pandemii, daje możliwość zastanowienia się nad tym, jak stawialiśmy czoła swoim lękom; jak radziliśmy sobie z okropnościami nieznanego i rzeczami, które były poza naszą kontrolą.
Reżyseria:
Na Hong-jin
Scenariusz:
Na Hong-jin
Rok produkcji:
2016
Obsada:
Jan Kunimura
Hwang Jung-min
Kwak Do-won
Woo-hee Chun
Hwan-hee Kim
Jin Heo
5 komentarzy:
Film fantastyczny i trzymający w napięciu. Pomimo swojej długości w ogóle się nie dłużył i nie nudził. Złowieszczy klimat i świetne efekty sprawiają, że jest to film obowiązkowy dla każdego fana horrorów.
Świetny film. Godny polecenia, a początkowo wcale nic nie zapowiadało dobrego filmu, a tu taka niespodzianka.
Bardzo fajny film. Kawał solidnej koreańskiej grozy, pełnej symboli. Dzieje się dużo i ciekawie.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Film nie dla każdego, dla osób ceniących sobie filmy ambitne z przesłaniem. POLECAM.
Specyficzny film, ale bardzo dobry! Naprawdę warto obejrzeć.
Prześlij komentarz