sobota, 20 kwietnia 2024

Bakemono; Japonia/USA (film krótkometrażowy)

Każdy, kto choć odrobinę mnie zna lub śledzi bloga w miarę na bieżąco wie, jak wielkim sentymentem darzę filmy krótkometrażowe. Wszystko wzięło się od obejrzenia Psa andaluzyjskiego (1929), a potem całego szeregu ,krótkometrażówek' Davida Lyncha, które pochłaniałam wręcz masowo. Każdy nowy ,,short horror'' wzbudza we mnie niebywały zachwyt, gdyż najczęściej jest tak, że w tych kilku minutach trwania filmu możemy dostać naprawdę solidną dawkę grozy, a co ciekawe - niektóre pełnometrażówki nawet nie mają części tego, co oferuje taki ,,short''. Oczywiście zawsze znajdą się też filmy słabsze i niestety są też takie, które nosząc dumnie miano ,,horroru'', nie mają w sobie ani krzty strachu. Jednak tak naprawdę nie spotkałam się ze zbyt dużą ilością takich przysłowiowych ,,gniotów''. Jedną z nowszych krótkometrażówek, jakie wpadły mi w ręce jest produkcja japońsko-amerykańska, która jednak swoją tematyką nawiązuje zdecydowanie do japońskiego folkloru, czym zwróciła moją uwagę. Jest to dość nowy film, pochodzący z 2019 roku i można go obejrzeć na kanale YouTube, do czego oczywiście zachęcam. Ale nie rozwlekając, przejdę do rzeczy...

3 lutego znany jest w Japonii jako Setsubun. Rodziny świętują, wypędzając złe duchy ze swoich domów. Ale niesforna Ayumi uważa, że nie wszystkie duchy są złe, więc zaprasza jednego z nich na poczęstunek o północy. 

Dzięki takim filmom, jak Strange Things (2016) czy It (2017), ludzie na nowo odkrywają przerażającą magię bycia dzieckiem. Bardziej niż bezbronność, gotowość dzieci do wiary w fantastykę tworzy ugruntowaną atmosferę, w której koszmary wyskakują z umysłu i przenikają do prawdziwego świata. Doskonale ten stan rzeczy wykorzystują dwaj twórcy: reżyser Sumire Takamatsu i scenarzysta Jorge Lucas w swojej uroczej historii o duchach. 

Jak wiadomo, każda kultura ma swoje wierzenia i przesądy, Japonia jest nimi wręcz naszpikowana i Japończycy odnoszą się do swoich wierzeń z szacunkiem i wielkim respektem nawet w świecie współczesnym, pełnym nowoczesnej technologii. Tu zawsze znajdzie się miejsce na kultywowanie tradycji. Wokół takiej tematyki obraca się krótki, bo 10-minutowy obraz zatytułowany Bakemono. Widzimy (o czym wspomniałam w opisie) japońsko-amerykańską rodzinę zasiadającą do kolacji podczas święta Setsubun. Córka małżeństwa, Ayumi odmawia zjedzenia resztek kolacji, a jej matka ostrzega ją, że jeżeli tego nie zrobi, to w nocy przyjdzie głodny demon zwany Bakemono i zje to, co pozostało. Ostrzeżenie jednak przynosi odwrotny skutek i Ayumi postanawia nakarmić demona, co też czyni, kiedy rodzice kładą się spać. Jak wiadomo, przyzywanie demonów nie kończy się dobrze...zwłaszcza w horrorach. 

Pomimo tego, że główna bohaterka buntuje się przeciwko tradycjom swojej kultury, to wciąż jawi się nam ona jako sympatyczna postać. W końcu nie jest niczym niezwykłym, że dzieci są ciekawskie i naiwne. W filmie panuje dość ciekawa atmosfera - początkowo jest sielankowo i ciepło, ale w krótkim czasie wszystko ulega zmianie: czuć wręcz pełzające poczucie zagłady. Ayumi nie zdaje sobie sprawy, że jest w niebezpieczeństwie, kiedy Bakemono nawiedza domostwo. Jest to przerażający demon, a widać to zwłaszcza w końcowej scenie, pokazującej opętane ciało małej Ayumi następnego ranka. Także rodzice nie są świadomi zagrożenia i bagatelizują początkowy bunt córki, a także nie pozwalają jej rzucić soją, co jest tradycją podczas Setsubun. Cała rodzina płaci wysoką cenę za to, że nie potraktowała tej tradycji wystarczająco poważnie. 

Początek filmu może wydawać się niemrawy, gdyż oglądamy konwersację rodziców z niesforną Ayumi, która nie zamierza jeść kolacji. To frustrująca rozmowa między rodzicem a dzieckiem na temat niemarnowania jedzenia wydaje się tak znajoma, jak każda, którą prowadziliśmy z naszymi rodzicami, jako ich dzieci, bądź obecnie z dziećmi, jako ich rodzice.  

Film wskakuje na wysokie obroty, gdy pojawia się tytułowy Bakemono. Takamatsu i Lucas tworzą zupełnie nowy klimat w swoim filmie, kiedy Ayumi wymyka się ze swojego pokoju, by dać demonowi jedzenie. Tworzy ślad za sobą z resztek jedzenia, a gdy Bakemono się pojawia, mruczy jedno japońskie słowo: ,,więcej''. Czujemy jednocześnie sympatyczną pustkę stworzenia i przerażenie groźbą. Rozumiemy, podobnie jak Ayumi, że miała rację, litując się nad tym stworzeniem, ale nie powinna przyjść mu z pomocą.

Zdjęcia do filmu autorstwa Roba Silcoxa tworzą nastrojową atmosferę, a powietrze jest w takich momentach nieruchome i duszące jak spokojna woda. Muzyka Emi Nishidy wzmacnia tę atmosferę i po mistrzowsku tworzy ogniska niewypowiedzianego przerażenia w delikatnym, nastrojowym pejzażu filmu pełnym dziecięcego zachwytu.

Bakemono to typowa historia boogeymana przychodzącego do dzieci, które nie słuchają rodziców, ale zakorzeniona w prawdziwym japońskim folklorze. Jako, że ten krótki film przyniósł nieoczekiwany sukces, Takamatsu i Lucas zapowiedzieli, iż nie jest wykluczzone, że na podstawie tej historii stworzą pełnometrażowy horror. Dla tych, którzy mają apetyt na upiorny japoński folklor i wartką opowieść z uroczym dzieciakiem i ohydnym potworem, Bakemono jest głodnym duchem wartym koszmarów.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10

Reżyseria:
Sumire Takamatsu
Jorge Lucas

Scenariusz:
Sumire Takamatsu
Jorge Lucas

Rok produkcji:
2019

Obsada:
Claudia Fabella
Dice Suzuki
Erin Yuqi Yang
Shio Muramatsu
Sherry Qiu


6 komentarzy:

Peter pisze...

Dawno nie oglądałem żadnej dobrej krótkometrażówki, a zwłaszcza azjatyckiej, więc zaraz zabieram się do tego krótkiego seansu.

Agnieszka Kijewska pisze...

Chwytaj, póki jest dostępny. Mam nadzieję, że się spodoba. :)

Kazuya pisze...

W sumie ok. Zawsze to coś nowego.

Norbert Bajor pisze...

Gdzie można ten film obejrzeć?

Agnieszka Kijewska pisze...

Na Youtube jest dostępny (Horror Short Film "Bakemono" | ALTER).

Bartek Skolimowski pisze...

Szkoda, że bez napisów pl, ale i tak miło sobie obejrzeć.