Film ukazuje nam chirurga plastycznego, do którego zgłasza się pewna kobieta. Za wszelką cenę pragnie ona stać się piękniejszą. Lekarka - Yoko Noguchi oczywiście za określoną sumę pieniędzy zgadza się szybko na operację plastyczną. Jej oględziny wskazują, że kobieta przebędzie zabieg nosa, podbródka i oczu.
Każda operacja kończy się sukcesem, ale za każdym razem po wybudzeniu, kobieta błaga lekarkę o kolejne zabiegi. Przychodzi jednak moment, że chirurg udaje się do psychiatry w zasięgnięciu porady, co ma z tą kobietą zrobić. Okazuje się, że Noguchi może być teraz w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Kirei jest horrorem gore, jednak o tyle nietypowym, że wykorzystuje do swych okrutnych obrazów motyw operacji plastycznych. Niestety w wielu wypadkach film nie ustrzegł się ironicznych czy też zabawnych niuansów. Bez wątpienia ukazuje on słabość kobiet. Są one w stanie zrobić dosłownie wszystko, aby osiągnąć wymarzony cel, aby stać się piękniejszymi i piękniejszymi...
Film po części ma na celu także ostrzeżenie płci pięknej, która dąży do perfekcji w swoim wyglądzie. Tak naprawdę żadna operacja nie gwarantuje stuprocentowego sukcesu, a ostre cięcia skalpela mogą równie dobrze zaszkodzić.
Z pewnością reżyser posłużył się tu legendą o Afrodycie, jako historii o pięknie kobiety.
Obsada filmu jest dość mocną jego stroną i miłośnicy j-filmów z pewnością skojarzą wiele twarzy: Okamoto Yukiko, Kurozawa Asuka oraz Kusano Youta.
Niestety film okazał się produkcją poniżej moich oczekiwań. Oczywiście nie spodziewałam się dzieła w stylu Ju-On, ale z drugiej strony tematyka szalonej pacjentki mającej obsesję na punkcie swojego wyglądu wydawała mi się bardzo obiecująca i oryginalna. Jedynym filmem, który od razu skojarzył mi się po zapoznaniu z fabułą tego j-horroru był koreański Cinderella, ale to już zupełnie inna bajka i jedyne co łączy oba filmy, to chirurgia plastyczna, ale fabularnie absolutnie nie mają one ze sobą nic wspólnego.
Jedynymi dobrymi scenami w filmie są sceny gore. Trzeba przyznać, że one robią wrażenie w całym filmie i nic poza tym. Z drugiej jednak strony fani lubujący w produkcjach a'la Guinea Pig nie doświadczą tu wybebeszonych wnętrzności i tryskającej po całym ekranie krwi.
Naprawdę ciężko mi zachęcić do tego filmu. Wiem, że fani japońskich produkcji i tak pewnie chwycą za film i tak, ale osoby, które sporadycznie sięgają za skośnookie straszaki lepiej niech sobie Kirei darują, bo mogą się po prostu zniesmaczyć do azjatyckiego kina, choć przecież jedna produkcja nie może uczynić z całej japońskiej spuścizny grozy gatunku kiepskiego.
Tak więc...najlepiej będzie, jak obejrzycie go na swoją odpowiedzialność, choć ja z ciężkim sercem mówię: ''Kiepściutko...oj kiepściutko...''
MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz