wtorek, 20 sierpnia 2019

Sebelum Iblis Menjemput (aka May the Devil Take You/Niech diabeł cię zabierze); Indonezja

Nie od dziś wiadomo, że Indonezja poczyna sobie z filmową grozą całkiem dobrze...żeby nie rzec - z roku na rok coraz to lepiej... Niegdyś te wszystkie Kuntilanaki i Pontianaki niejednokrotnie wręcz bardziej śmieszyły, niż straszyły, a większość jakby była kręcona ,,na jedno kopyto''. Z czasem jednak widzowie i miłośnicy azjatyckiego horroru filmowego zaczęli dostrzegać niewielką zmianę w indonezyjskim kinie grozy. Tematyka wielu horrorów - mimo, że dalej czerpała z lokalnego folkloru i wierzeń, to jednak zaczęła być inspirowana także zachodnimi produkcjami grozy. 
Horrorem, który do takich ,,zachodnich'' się właśnie zalicza jest najnowszy obraz w reżyserii Timo Tjahjanto, znanego z takich filmów grozy, jak: brutalne Takut: Faces of Fear (2008 r.) Darah (2009 r.), a także epizodów w The ABCs of Death (ep. ,,L is for Libido'') (2012 r.) i V/H/S 2 (ep. ,,Safe Haven'') (2013 r.) . Mowa o May the Devil Take You z 2018 roku, który fabularnie bardzo jest zbliżony do kultowego The Evil Dead (zwłaszcza chodzi tu o remake Fede Alvareza z 2013 roku). Widzowie, którzy oglądali powyższe filmy, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że indonezyjski reżyser posiada nienasycony apetyt na ludzkie cierpienia (zarówno na ekranie, jak i na widowni). Moi Drodzy, oto przedstawiam Wam najnowszy obraz Tjahjanto, okraszony hektolitrami krwi...


Mężczyzna w średnim wieku o imieniu Lesmana wraz z kapłanką czarnej magii rysują na podłodze piwnicy domu mężczyzny pentagram wokół odciętej głowy kozła. W ten sposób przygotowują się do satanistycznego rytuału, w którym Lesmana sprzeda duszę diabłu w zamian za niezliczone bogactwa.
Dziesięć lat później, diabeł przychodzi po zapłatę. Lesmana się wzbogacił, ale wszystko zmarnował: jego pierwsza żona popełniła samobójstwo, a podobna do sępa piękność, która ją zastąpiła, ma nadzieję sprzedać resztkę majątku i tym sposobem uzyskać dodatkowy grosz. Lesmana dopada dziwna choroba, która pokrywa jego ciało ohydnymi wrzodami. Wkrótce mężczyzna umiera ze świadomością, że stracił wszystko, w tym także szacunek swojej dwudziestokilkuletniej córki Alfie, która znienawidziła ojca za to, że ten ją porzucił na rzecz nowej rodziny. Mimo swojej nienawiści, dziewczyna chce poznać prawdziwą przyczynę śmierci ojca...

Już na pierwszy rzut oka widać, że May the Devil Take You jest hołdem dla Sama Raimiego, a sam film skierowany jest właśnie do fanów Evil Dead, fanów gatunku, którzy tęsknią za dniami, w których wszystko, czego było potrzeba do zrobienia dobrego filmu grozy, to demon i kilka biednych dusz, które mógłby posiąść, a także wystarczająco dużo sztucznej krwi, aby odtworzyć wojnę secesyjną.
Już od samego początku film tchnie bardzo mroczną i ponurą atmosferą, która nas niemalże dusi. Wspomniany prolog z obrzędem satanistycznym jest tak dopracowany pod kątem wiarygodności, że prawie na własnej skórze czujemy oddech Złego i sami mamy ochotę uciekać od wydarzeń, jakie mamy okazję oglądać na ekranie. Nie trzeba być adeptem sztuki magicznej, aby wiedzieć, że działania te do niczego dobrego nie doprowadzą, a upragnione bogactwo będzie jedynie ulotną chwilą. Po swoją zapłatę Zło upomni się prędzej czy później...No i upomina się w najbardziej brutalny sposób - doprowadzając do śmierci mężczyzny w okrutnych cierpieniach, jak i niszcząc kolejno jego bliskich, którzy po jego śmierci spotykają się w zrujnowanej chacie, w której Lesmana mieszkał ze swoją poprzednią rodziną, i w której wychowywała się mała Alfie.
Właśnie ta gnijąca willa jest jedyną rzeczą, którą mężczyzna opuścił. To chata, w której jego szkielety tkwią w szafie, jego demony na poddaszu, a drzwi do piwnicy są nie bez powodu zamknięte. Kiedy Alfie i jej chciwe przyrodnie rodzeństwo spotykają się, aby ,,wywalczyć'' między sobą prawo do nieruchomości, piekło dosłownie się rozprasza po domu i jego okolicy.

Widzowie przygotowani na niuansowy portret dynamiki rodziny - nadprzyrodzone badanie, w jaki sposób samolubne pragnienia mogą rozdzielić rodzinę i doprowadzić do wzajemnej urazy - będą ogromnie rozczarowani tym, co myśli na ten temat Tjahjanto. Być może byłoby to mniej frustrujące, gdyby było oczywiste od samego początku, ale pierwsze 30 minut filmu jest o tyle fascynujące, że ukazuje nam charaktery każdej z postaci. Alfie ma skomplikowane relacje, jeżeli chodzi o jej rodzinny dom, a jej oddane przyrodnie rodzeństwo wcale nie okazuje się tak nikczemne, jak mogłoby się wydawać w pewnych okolicznościach. Co innego ich matka, która okazuje się prawdziwym potworem (najpierw w przenośni, potem też dosłownie), ale Maya wydaje się rozsądną dziewczyną, Ruben jest samozwańczym głupkiem z dziwnymi pragnieniami, natomiast najmłodsza Nara jest po prostu uroczym małym dzieckiem. Bez wątpienia dostrzeżemy potencjał pojednania - śmierć Lesmany zbliży jego dzieci w sposób, w jaki jego życie nigdy nie byłoby w stanie.
Niestety potencjał ten zostaje zmarnowany w chwili, kiedy druga żona Lesmany zaczyna czołgać się po ścianach i wylewać z siebie ogromne pokłady czerwonej posoki w usta innych. Wówczas film i jego fabuła stają się dla nas zbyt jasne i proste. Nie ma tu już miejsca na zagłębianie się w psychologiczny rys bohaterów i ocenę ich postępowania. Zamiast tego, mamy jedyny cel, jaki przyświecał indonezyjskiemu reżyserowi: zaszokować widza makabrycznymi, demonicznymi obliczami opętanych przez Zło postaci, jak również obrzydzić seans hektolitrami krwi, która wylewa się z każdego zakamarka ciała tego czy innego delikwenta. Świetnie sprawdzało się to we wspomnianym Evil Dead czy Drag me to Hell (2009 r.), w których przemoc i wszechobecność krwi były tak radosne i odpychające, że stały się same w sobie siłą narracyjną tych horrorów, jednak w May the Devil Take You, początkowe wydarzenia sprawiły, że widz skupił swoją uwagę głównie na satanistycznym aspekcie problematyki filmu i próby rozwiązania czy też zaprzepaszczenia grzechów przeszłości Lesmana, a nie skupianiu się na morderstwach.

Nie powiem - efekty specjalne są tu znakomite. Postaci opętane wyglądają przerażająco, morderstwa są makabryczne i niejedna scena sprawi, że zjeży nam się włos na głowie, jednak odniosłam wrażenie, że filmowi brakuje jakiegoś pędu, przez co niekiedy odczuwa się, jakby niektóre momenty czy poszczególne sceny były niepotrzebnie wydłużone. Jednak zapewniam Was, że nie jest to jakiś poważny mankament.
Timo Tjahjanto to bardzo utalentowany reżyser, a May the Devil Take You to jak dla mnie jeden z lepszych i mocniejszych indonezyjskich horrorów, jakie miałam okazję oglądać. Naprawdę warto zasiąść wieczorową bądź nocną porą i dać się porwać tej makabryczności.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10


Reżyseria:
Timo Tjahjanto

Scenariusz:
Timo Tjahjanto

Rok produkcji:
2018

Obsada:
Chelsea Islan
Pevita Pearce
Ray Sahetapy
Samo Rafael
Karina Suwandhi
Hadijah Shahab
Ruth Marini
Clara Bernadeth
Kinaryosih
Nicole Rossi
Emma
Daniel Ekaputra
Badra
Abimana Aryasatya


5 komentarzy:

Adrian Manilski pisze...

Zabrałem się za ten film w któreś nudne niedzielne popołudnie nie spodziewając się jakiegoś wielkiego ,,wow''. Byłem zaskoczony! Świetny film w stylu ,,Evil Dead'': przeciętne aktorstwo, płytka fabuła, niszczycielskie efekty. Bez wielkiego szału. Film nie stara się być zbyt sprytny czy ambitny i nastawiony jest jedynie na krwawy festyn, ale ogląda się całkiem przyjemnie.

Deicide666 pisze...

Ten horror to nic innego, jak ukłony w stronę ,,Cabin in the Woods'' czy ,,Army of Darkness''. Ma kilka przyzwoitych krwawych scen, choć uważam, że dużym minusem są tu postacie, które wydają się wręcz dziecinne ze swoim głupim zachowaniem. Nawet główna bohaterka Alfie ulega tej głupocie.

Anonimowy pisze...

Bardzo dobry i bardzo mocny horror. Sceny grozy robią piorunujące wrażenie i niejednego przerażą. Jeden z lepszych horrorów, jakie miałem okazję oglądać w ostatnim czasie

Martyna Kazimierczak pisze...

Ok, obejrzałam chwilę temu. Moje odczucia są takie: horror jest całkiem spoko, można się przestraszyć, choć może sama historia nie powala na kolana. Nie można jednak mu zarzucić efektownych scen grozy czy charakteryzacji opętanych bohaterów. Jest krwawo i brutalnie. Niestety sam scenariusz jest dość oklepany i aż bije po oczach kultowy (wspomniany już tu nie raz) ,,Evil Dead''.
Ogólnie film spoko, więc daję mocne 7/10.

Peter pisze...

Strasznie przeciętny horror. Byłem pewny, że dostanę coś naprawdę dobrego i oryginalnego, a wyszedł trochę taki gniot i do tego bardzo przewidywalny. Jak dla mnie nie ratują go nawet makabryczne niekiedy efekty specjalne. Można obejrzeć, ale dla mnie to film na raz.