Ja miałam tą przyjemność mieć w swoich rękach dotychczas trzy części: Twilight Syndrome: Tansakuhen (1996 r.), Twilight Syndrome: Kyūmei-hen (1996 r.) oraz Twilight Syndrome: Saikai (2000 r.). Dziś będę Wam chciała zaprezentować drugą część, czyli TS: Kyūmei-hen.
Jest to kontynuacja pierwszej części, czyli TS: Tansakuhen, kontynuującej upiorne przygody trzech odważnych, ale też lekkomyślnych licealistek: Yukari, Miki oraz Chisato. W tej części nasze bohaterki zmierzą się z tajemnicą dziewczyny imieniem Sakura Himegami, która zaginęła wiele lat temu gdzieś w górach. Jej duch najwyraźniej znajduje się gdzieś w pobliżu i dziewczyny postanawiają to sprawdzić. Szlak prowadzi do opuszczonej ścieżki górskiej. Miki postanawia się tam wybrać, aby zgłębić zagadkę zaginięcia Sakury, zaś jej koleżanki wracają do szkoły, aby tam poszukać dalszych wskazówek.
Początkowe założenie twórców serii było takie, że TS: Tansakuhen oraz TS: Kyūmei-hen miały być wydane jako jedna część, jednak w późniejszym czasie doszli oni do wniosku, że będą to dwie oddzielne części ze względu na harmonogram rozwoju. Zostały one później wydane w jednym pakiecie, jako Twilight Syndrome Special (1998 r.).
Jednak wracając do gry - zawiera ona w sobie pięć dostępnych scenariuszy, ale od razu Wam powiem (czy raczej napiszę), że ukończenie gry wszystkimi scenariuszami jest niebywale trudne. Wszystko zależy od tego, jakie decyzje podejmiemy lub jakich wyborów dokonamy zaznaczając wybrane odpowiedzi. Najłatwiej jest ukończyć grę odnajdując i uwalniając ducha Sakury, otrzymując tym samym dobre zakończenie, tzw. good end. Ta rozgrywka jest najkrótsza i zajmie nam jakieś półtorej godziny. Niestety, ta rozgrywka jest też najbardziej nudna. Nie pojawiają się praktycznie żadne duchy (oprócz Sakury, która i tak wygląda, jak zwykła nastolatka), a sama rozgrywka polega na wiecznym chodzeniu po lesie lub odnajdywanych świątyniach i szukaniu wskazówek.
Zresztą przyznam Wam, że ta część w ogóle wydaje mi się najmniej interesująca z uwagi właśnie na bardzo małą ilość duchów. Nie są one nawet w stanie przerazić Miki, przez co jej pasek pulsu jest praktycznie cały czas zielony, co oznacza, że nasza bohaterka wcale się nie boi. Niestety, kolejne scenariusze też powiewają nudą, a nasza rozgrywka polega jedynie na chodzeniu po poszczególnych lokacjach i dialogach z napotkanymi osobami.
Jako bardzo duży minus uważam fakt, że w tej części naprawdę niewiele się dzieje. Większość gry stanowią dialogi, które potrafią trwać nawet po kilka minut, co po jakimś czasie robi się naprawdę drażniące. Ja bym wolała więcej duchów, przerażających lokacji czy nawet chociażby uciekania, co z pewnością podniosłoby adrenalinę nie tylko bohaterkom, ale też graczom...no, ale chcieć to ja sobie mogę w tym wypadku.
To nasze znudzenie powoduje też, że nie zwracamy uwagi na odgłosy z otoczenia, które z reguły są charakterystyczne dla tych części, a może tu ich po prostu brak, gdyż nie przypominam sobie, abym słyszała jakieś inne odgłosy niż kroki naszych bohaterek: żadnego szumu drzew, żadnych świerszczy, etc... Jedynym chyba plusem tej gry jest ogólnie ścieżka dźwiękowa, która jest chyba najbardziej ponura z tego wszystkiego. Niekiedy melodie są całkiem spokojne i przyjemne dla ucha, innym razem mroczne, co jest adekwatne jedynie do danej scenerii.
Jeżeli chodzi o grafikę, to powiem szczerze, że nie powaliła mnie na kolana. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, ale bohaterki z pierwszej części wyglądają o nieco lepiej, niż w tej opisywanej tutaj. W TS: Kyūmei-hen postaci wyglądają, jak chodzący zbitek kwadratów ułożonych na wzór dziewczyn. Biło to po oczach, że aż bolało. Ogólnie poruszamy się po zdigitalizowanych obrazach z tłem w 2D z perspektywy trzeciej osoby.
Podobnie, jak w poprzedniej części uzyskanie ,,złego'' zakończenia uniemożliwia nam przejście do następnego rozdziału.
Szczerze mówiąc, to chyba nie bardzo uda mi się jeszcze coś wykrzesać z tej gry. Nie bardzo też wiem, czym mam Was zachęcić do tego tytułu? Bo jeżeli jesteście fanami japońskich wirtualnych horrorów, mieliście okazję zagrać w pierwszą część i macie okazję zdobyć część drugą (nie wydając na nią kolosalnych pieniędzy), to oczywiście możecie za ten tytuł chwycić. Ja jednak, gdybym miała zakupić TS: Kyūmei-hen, to zrobiłabym to chyba tylko wtedy, gdybym chciała całą serię TS kolekcjonować. Nie sądzę jednak, abym po raz drugi włożyła tą płytę do swojego zasłużonego ,,szaraczka'' bądź ,,czarnulki'', bo jeżeli mam się zanudzać, to wolę sobie poleżeć i pogapić się w sufit, a nie gapić się w ekran telewizora i męczyć palce przewracaniem nieciągnących się dialogów.
PS. Jako ciekawostkę dodam tylko, że w 2008 roku tytuł ten wyszedł również w wersji moblinej. Czy jednak prezentuje się lepiej niż na PSX'a? Tego nie wiem, gdyż nie miałam okazji pograć.
MOJA OCENA:
👹👹👹 3/10
7 komentarzy:
Tej gry w ogóle nie można nigdzie znaleźć. Nawet na Ebayu nie ma :( Tyle badziewia zostało wydanego na zachodni rynek, a tu taka perełka i próżno jej szukać.
Ja znalazłem tylko tytuł TWILIGHT SYNDROME TANSAKU HEN za ponad 400 zł (!) Wysyłka z Włoch :o Przegięcie jakieś!
Gra jest dostępna na zagranicznym Ebay'u, chociażby niemieckim.
Jaka cena tego cacka? Pewnie kolosalna, chociaż i tak bym kupił.
Ludzie! Czy naprawdę potrzebna Wam instrukcja obsługi do portalu aukcyjnego?! :o Wchodzicie na Ebay.de (lub Ebay.com), w wyszukiwarce wpisujecie tytuł interesującej Was gry, czyli jak powyżej) i klikacie ,,Szukaj'' i bach! Gotowe! Po chwili wyskakują dostępne tytuły wraz z cenami i krajami, z których gra byłaby wysłana.
Widzę, że na tą chwilę jest dostępność z Japonii i Stanów Zjednoczonych.
Plusem jest to, że ceny podane są w PLN, więc jakieś wyobrażenie się ma czy warto czy niewarto kupić.
No i pięknie dziękuję za tą recenzję. Już sobie zamówiłem z Ebay za 40 zł. Teraz czekam niecierpliwie, aż gierka do mnie przywędruje i będę mógł cieszyć się tym unikatem.
Prześlij komentarz