sobota, 26 listopada 2022

,,The Ring'' po 20 latach wciąż przerażający...

 The Ring pojawił się znikąd i uderzył w społeczność świata horrorów niczym młot kowalski. Od reżysera teledysków z kilkoma filmami fabularnymi i utalentowaną obsadą, która nie trafiła jeszcze na listę A, naprawdę nie mieliśmy pojęcia, w co wchodzimy. Ta historia kobiety badającej miejską legendę otaczającą przeklętą kasetę wideo była pełna niepokojących obrazów, mnóstwa tajemnic i jednych z najbardziej przerażających efektów wizualnych, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie.



Film jest remakiem genialnego japońskiego horroru Ringu z 1998 roku (na podstawie powieści Koji Suzuki) w reżyserii Hideo Nakaty. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie o filmie Nakaty wiedzieli jedynie zagorzali filmowi maniacy. Ja o Ringu dowiedziałam się na początku studiów, kiedy w moje ręce wpadła wówczas piracka kopia tego horroru. Przyznam, że film od razu mnie zafascynował i to właśnie on rozbudził moją wielka miłość i pasję do azjatyckiego kina grozy, która trwa nieprzerwanie do dziś. Po jakimś czasie zarówno The Ring (2002), jak i The Grudge (2004; remake Ju-On: The Grudge Takashiego Shimizu) wprowadziły J-horror do amerykańskiego i europejskiego mainstreamu. Tak więc to był pierwszy kontakt z długowłosymi dziewczynami-duchami i z ich przerażającymi chaotycznymi ruchami i dziwnymi klątwami. To był natychmiastowy sukces! Wszystko w horrorze Verbinskiego zdawało się być idealne: od fabuły przez oprawę wizualną, aż po zagłuszające sen przerażenie. Świat horroru znalazł nowego bohatera, którego bardzo szybko miłośnicy grozy pokochali i prawdą jest, że 20 lat później ten bohater nadal robi piorunujące wrażenie. 

Film od samego początku już wciąga, a zaczyna się zupełnie niewinnie. Dwie nastolatki spędzają po prostu czas w domu. Rozmowa toczy się na błahe tematy, aż do momentu, gdy jedna z dziewcząt nawiązuje do krążącej miejskiej legendy dotyczącej przeklętej kasety wideo, która rzekomo zabija po tygodniu od jej obejrzenia. Katie (Amber Tamblyn) wyznaje swojej przyjaciółce Becce (Rachael Bella), że dokładnie tydzień temu oglądała tajemniczą taśmę, kiedy spędzała weekend ze swoim chłopakiem. Rozmowa toczy się dalej, koncentrując się na temacie potajemnego wypadu Katie, jednak wkrótce staje się jasne, że kaseta, którą dziewczyna oglądała, nie była w żaden sposób niewinna. Atmosfera staje się nerwowa i stopniowo przechodzi od beztroskiej do coraz bardziej napiętej. Kiedy dzwoni telefon, dziewczyny aż podskakują, a następnie powoli schodzą w dół do kuchni, aby go odebrać. Okazuje się, że dzwoni matka Katie, aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Kiedy Katie kończy rozmowę i szykuje się do spania, sytuacja zaczyna robić się przerażająca. 

To, co sprawia, że ta scen robi na nas takie piorunujące wrażenie, to fakt, że nie wiemy czego boi się Katie. Ewidentnie dzieje się coś niedobrego. Widzimy przez moment cień w ekranie telewizora, widzimy jak telewizor sam się włącza - dwa razy. Widzimy kilka scen, które tak naprawdę służą jedynie do dalszego wzmacniania poziomu napięcia. Tak naprawdę nie mamy pojęcia, co czeka Katie siódmej nocy po obejrzeniu ,,przeklętej'' kasety wideo. 

Kiedy Katie otwiera drzwi sypialni, widzowie dokładnie nie widzą i nie wiedzą, co tak naprawdę się wydarzyło. Kamera pędzi w jej stronę, po czym nagle...wszystko się kończy. Jedynym obrazem, jaki naprawdę otrzymujemy, jest bardzo szybkie ujęcie Katie siedzącej w szafie, z twarzą nabrzmiałą i wykrzywioną w ostatnim, przerażającym krzyku. W ten sposób jej matka później znajduje jej ciało.

Od tego momentu film skupia się na Rachel (Naomi Watts), ciotce Katie i reporterce z Seattle PI, która zaczyna badać tajemniczą śmierć Katie. Jej śledztwo najpierw prowadzi ją do górskiej chaty, w której Katie przebywała z przyjaciółmi. To tutaj Rachel znajduje taśmę wideo i ogląda ją. Oglądamy z nią, jak widzi serię przerażających obrazów odtwarzanych jeden po drugim, kończących się ujęciem studni. Później dowiadujemy się, że każdy z przedstawionych na taśmie momentów to inny element układanki, a razem opowiadają pewną historię.


Rachel podąża za wskazówkami do stadniny koni na pobliskiej wyspie Moesco. To tutaj poznaje historię Samary (Daveigh Chase). Samara zaczynała jako wymarzona córka Anny (Shannon Cochran) i Richarda Morgana (Brian Cox), którzy przez lata bezskutecznie starali się o dziecko. Ich największe marzenie zamieniło się w koszmar, gdy powoli zdali sobie sprawę, że Samara ma niesamowitą moc sprawiania, że ​​widzisz różne rzeczy. Potrafi umieścić przerażające obrazy w twojej głowie, na filmie, a nawet na kasecie wideo. Rachel i jej były partner Noah (Martin Henderson) ścigają się z czasem, by odkryć cały sekret taśmy, zanim minie siedem dni odkąd Rachel ją obejrzała. Ich poszukiwania ostatecznie prowadzą ich z powrotem do górskiej chaty, w której Rachel po raz pierwszy znalazła taśmę. Pod chatą znajduje się studnia, w której Anna utopiła Samarę, kiedy nie mogła już znieść terroru życia z dziewczynką.

Wspaniałą rzeczą w tym punkcie kulminacyjnym jest fakt, że widzowie i bohaterowie wydają się celowo ignorować wszystkie dowody wskazujące na to, że Samara nigdy nie była normalną małą dziewczynką. Patrzymy poza jej przerażające moce i wpływ, jaki wydaje się mieć na otaczających ją ludzi, i skupiamy się głównie na fakcie, że była smutną małą dziewczynką, która została zamordowana przez tych, którzy mieli ją chronić, ponieważ to, co się z nią stało, jest okropne. Verbinski przedstawia nam historię, od której nie sposób się odwrócić – małą dziewczynkę, którą trzymano w stodole, przeprowadzano na niej eksperymenty i w ostateczności wrzucono do studni, by umarła w ciemności i zimnie siedem długich dni później. Wydaje się uzasadnione, że chciałaby, aby opowiedziano jej historię. Kiedy więc Rachel spada do studni i odkrywa szkielet Samary, czujemy, że doszliśmy do słusznego i logicznego wniosku.

Ale to jeszcze nie koniec historii...

Rachel wraca do domu, zadowolona, ​​że ​​powstrzymała klątwę i że ona i jej syn Aiden (David Dorfman), który również oglądał taśmę Samary, są bezpieczni. Kiedy Aiden budzi się następnego ranka, pyta Rachel, co się stało.

„Uwolniliśmy ją”Rachel odpowiada.

„Nie miałeś jej pomagać” – brzmi jego mrożąca krew w żyłach odpowiedź.

Odpowiedź Aidena jest prawdopodobnie jednym z najbardziej przyprawiających o zawrót głowy momentów w całym filmie. Z tak prostej linii dowiadujemy się, że nie tylko naszym bohaterom nie grozi niebezpieczeństwo, ale wszystko, co do tej pory wymyślaliśmy, zostało wywrócone do góry nogami.

Samara nie była ofiarą. Nic, co do tej pory zrobili Rachel i Noah, w żaden sposób nie powstrzymało klątwy. W rzeczywistości przenosimy się następnie do mieszkania Noah i prawdopodobnie najbardziej przerażającej sekwencji w całym filmie, w której włącza się telewizor i widzimy ostatnie ujęcie z taśmy wideo — długie ujęcie studni. Tylko tym razem mamy okazję zobaczyć nieco więcej. Kiedy patrzymy, widzimy wyłaniające się ramię. A potem kolejne ujęcie - widzimy, jak Samara powoli wychodzi ze studni i idzie w stronę kamery. Kiedy zbliża się do ekranu, wyciąga długie, przemoczone ramię przez telewizor i ląduje na podłodze w mieszkaniu Noah. Stale posuwa się naprzód, wspinając się przez cały telewizor. Stoi tam na chwilę, zanim rzuci się na Noego, dając mu taki sam los, jaki spotkał Katie na początku filmu.


W końcu Rachel zdaje sobie sprawę, że jedyną rzeczą, która ją uratowała, był fakt, że zrobiła kopię taśmy i pokazała ją Aidenowi. Tak więc ostatnia scena filmu polega na tym, że oprowadza Aidena po szeregu magnetowidów i mówi mu o procesie ponownego kopiowania taśmy. W mrożącej krew w żyłach ostatniej chwili Aiden pyta, co dzieje się z osobą, której pokazują taśmę. Następnie widzimy serię szybkich obrazów z taśmy, zanim nagle przechodzimy do czerni. A publiczność zastanawia się, jaki będzie nasz los za kolejne siedem dni.

The Ring był ważnym punktem kontaktowym dla horroru. To właśnie ten film zapoczątkował karierę Gore'a Verbinskiego, który później nakręcił wiele części Piratów z Karaibów. Nie miałabym w sumie nic przeciwko, gdyby reżyser znów powrócił do horroru. Film zapoczątkował szał J-horrorów jaki nastał na początku XXI wieku, który wprowadził mnóstwo amerykańskich i europejskich maniaków filmowych do zupełnie innego stylu opowiadania historii i wizualizacji horroru. Po dwudziestu latach film nadal tak samo mocno oddziałuje na widzów, jak podczas premiery. Czasem łapię się na tym, że kiedy pozwalam moim myślom wędrować, często uciekają one w obrazy samotnej studni i tajemnicy, które skrywa głęboko pod ziemią. Zawsze staram się odpędzić od siebie te myśli i czym prędzej zająć głowę innymi myślami, zanim Samara zacznie się czołgać w moją stronę...


Autor: Agnieszka Kijewska

5 komentarzy:

Edgar pisze...

Zarówno japoński Ring jak i amerykański to horrory ponadczasowe, ktore nigdy się nie nudzą. Amerykańska wersja jest zrobiona po prostu po mistrzowsku: zarówno efekty wizualne jak i sama fabuła...o aktorstwie to nawet nie wspomnę, bo wszyscy zagrali naprawdę rewelacyjnie.
Co najważniejsze The Ring zrobił tak naprawdę trzy rzeczy, których nie dokonał żaden horror już od bardzo dawna: potraktowano gatunek horroru poważnie, bez przesady, opiera się na niesamowitej historii i mimo, iż opiera się na pierwotnie japońskiej wersji - zrobiony został rewelacyjnie. I chociaż zaczyna się typowo i niewinnie jak napisałaś, przechodzi w piękną, mroczną, pokręconą, naprawdę przerażającą historię, która trzyma Cię do końca.
Styl Gore'a Verbinskiego jest niepowtarzalny. Pozostawił po sobie to dzieło dobrze naznaczone stylistycznymi ujęciami i trzymającym w napięciu postępem.
Osobiście bardziej przypadła mi do gustu amerykańska adaptacja niż japoński pierwowzór.

kannibalcorpsegrinder pisze...

Jeden z lepszych remaków, jakie powstały i bez wątpienia przeraża po dziś dzień.

Norbert Bajor pisze...

The Ring to klasa horroru sama w sobie. Japońska wersja jest mega wyczesana, ale Verbinski też wykonał kawał świetnej roboty. Ten horror jest ponadczasowy.

Radek pisze...

Dla mnie to arcydzieło horroru!
,,Ring'' może nie ma tylu jumpscare'ów jak ,,Zakonnica'', ale zaskakuje na pewno znacznie bardziej niepokojącymi postaciami i postępem fabuły. Historia ma tak niesamowity harmonogram wydarzeń; każdy dzień tygodnia w historii tego filmu wydaje się wyjątkowy i niezapomniany.
,,Ring'' zaskakuje, szokuje, bawi i sprawi, że niejednokrotnie odwrócimy wzrok. Zakończenie również jest zaskakujące i pozostawia wiele do myślenia. Moim zdaniem ,,Ring'' stanowi przykład tworzenia horroru bez mroku i nagłych niespodzianek.

Martyna Kazimierczak pisze...

Przegapiłam ten artykuł, a szkoda. Jak dla mnie ,,The Ring'' to kwintesencja kina grozy. Jest rewelacyjny i ponadczasowy. Zwłaszcza pierwsza część robi piorunujące wrażenie. Oglądam ten horror dość często i w ogóle mi się nie nudzi.