wtorek, 15 października 2024

Rinne (aka Reincarnation/Reinkarnacja); Japonia

 

Na Zachodzie, dostęp do J-Horrorów mamy głównie dzięki wydaniom DVD. Takie filmy są często postrzegane jako pochodna filmu, który wzbudził zainteresowanie większości ludzi. Zupełnie, jak Ringu Hideo Nakaty z późnych lat 90-tych lub potencjalnie jakiś inny podobny film, jak chociażby oryginalny film Shimizu Ju-On, który był mocno bootlegowany, kiedy został odkryty przez zachodnią publiczność. Miejmy nadzieję, że poza ideą kina gatunkowego, sam J-Horror jest zarówno leniwie eksploatowany, leniwie doceniany, jak i leniwie rozumiany na różne sposoby w bardzo regularny sposób, do tego stopnia, że ​​sam w sobie jest frazesem. J-Horror odwołuje się do tradycji, utrzymywanych na długo przed pojawieniem się tego gatunku horroru na Zachodzie. Film, który dziś będzie mnie interesował powstał na długo po tym, jak Shimizu pracował zarówno nad Ju-On czy Marebito, a także nad remake'iem The Grudge. Nadszedł więc czas, aby przyjrzeć się czego nauczył się przez te wszystkie lata japoński reżyser i jak wypadają jego kolejne filmy osadzone w historii horroru.


Profesor Norihasa Omori zabija swoją rodzinę i wszystkich w hotelu, aby przetestować swoje teorie na temat reinkarnacji, wiele lat później ekipa filmowa postanawia nakręcić film szczegółowo opisujący przerażające wydarzenia, które miały miejsce lata temu. 

Reincarnation to część nieformalnej japońskiej serii o nazwie J-Horror Theatre, która następuje po poprzednich częściach Infection i Premonition (obie dostępne na DVD) i poprzedza  Retribution Kiyoshi Kurosawy z 2006 roku. Wszystkie te filmy, tworzące jeden pakiet nie są ze sobą w żaden sposób powiązane. Każdy film to zupełnie odrębna historia. Wśród wielu do siebie podobnych J-Horrorów, Reincarnation to film, który zasługuje na znaczące uznanie wśród widzów z otwartym umysłem. Shimizu nie jest leniwym filmowcem, jego poprzednie dzieło (niskobudżetowy Marebito z Shinyą Tsukamoto w roli głównej) jest jednym z najbardziej imponujących filmów ostatnich czasów, kolejnym kontrastowym podejściem do tego, co horror jako gatunek filmowy może oferować. Shimizu doskonale wie co robi i potrafi tworzyć naprawdę cudowne ,,perełki''. 

Podstawą opowieści jest ,,film w filmie'', wyreżyserowany przez fikcyjnego reżysera horroru Matsumurę, zatytułowany ,,Pamięć''. Obsada, zdjęcia do filmu z początkującą aktorką Sugiurą grającą jedną z kluczowych postaci, bardzo zbliżają się do wprowadzenia filmu w sferę stereotypów z najgorszego scenariusza. Początkowo sytuacja, w której Sugiura zaczyna cierpieć z powodu wizji małej dziewczynki niosącej lalkę, wskazuje na rosnące poczucie nawiedzenia Sugiury, a następnie na jej przemyślenia na temat reinkarnacji, o której jest dyskutowane, a która jest najwyraźniej doświadczana w wizjach i wspomnieniach. To jest główna idea i w tym sensie film robi dokładnie to, co jest napisane w fabule. Bohaterka jednak po czasie dowiaduje się kilku nieznanych do tej pory sobie informacji: mianowicie, że film, w którym została obsadzona, jest oparty na serii jedenastu morderstw, które miały miejsce w 1970 roku w Ono Kanko Hotel – i w którym ta sama dziewczyna była centralną częścią historii. Sugiura coraz bardziej uświadamia sobie, że ma pewne wspomnienia związane z tym miejscem, mimo że nawet nie urodziła się w tym czasie. Te wspomnienia pozwalają na połączenie między możliwą przeszłością, możliwą teraźniejszością, możliwym faktem i możliwą fikcją.

Takashi Shimizu przystępując do pracy nad Reincarnation, dysponował całkiem przyzwoitym budżetem. Pozwoliło mu to uwydatnić wzniesienie produkcji ponad zręczne manipulowanie podstawami kręcenia filmów i nadać jej świeżości. Wcześniejsze J-Horrory z reguły charakteryzowały się niskim budżetem, co pozwalało tym produkcjom na wielkie poczucie dezorientacji. Tutaj Shimizu bardzo przekonująco łączy, zmienia i dryfuje między niepokojącą przeszłością, coraz bardziej niepokojącą teraźniejszością, dziwnie realistyczną teraźniejszością z planu filmowego. Jest to absolutnie klucz do sukcesu tego filmu. Istnieje ogromna ilość subtelnych efektów CGI, morfingu makijażu, zmian scenerii, które składają się na opowieść, która wciąga widza do kwestionowania możliwości istnienia reinkarnacji. Czy reinkarnacja jest w pełni możliwa, czy w ogóle pozytywna, i czy Sugiura jest tym, za kogo się uważa, czy my, widzowie filmu przedstawiającego takie okropności jak jedenaście morderstw, jesteśmy choć trochę lepsi od tych, którzy je odtwarzają lub początkowo je dokonują (morderca trzymając w dłoniach kamerę, filmuje swoje zbrodnie), wszystkie te pytania są zręcznie splecione - zwłaszcza w kulminacyjnym momencie.

Warto zwrócić uwagę na pracę kamery. To oczywiste, że Takashi wiele się nauczył ze swoich wcześniejszych doświadczeń. Zachowując tę ​​samą jakość kadrowania, co w jego wcześniejszych filmach, w których ustawienie kamery odgrywało ważną rolę w przekazywaniu pewnych pomysłów lub uczuć widzowi, tym razem wszystko po prostu wygląda o wiele ładniej. Mamy kilka pięknych ujęć panoramicznych, a także kilka długich ujęć, które po prostu hipnotyzują widza. To po prostu piękny film do obejrzenia. Większość efektów jest również wykonana niesamowicie dobrze, biorąc pod uwagę rok, w którym ten film został wydany. 

Reincarnation, będąc horrorem, w przeciwieństwie do Ju-On, nie skupia się na przerażającym czynniku i wszystkich tych wspaniałych rzeczach, które sprawiły, że Ju-On był tak niezapomniany. Zamiast tego wymaga to bardziej „kairskiego” podejścia, skupiającego się na utrwalaniu uczucia melancholii, strachu i desperacji u widza. Ten film będzie bawił się twoim nastrojem na różne sposoby i będzie prawdziwą kolejką górską pod koniec, kiedy zaczną się pojawiać zwroty akcji i będą one nieustępliwe. Spotkałam się z opiniami niektórych, że zwroty akcji były trochę przewidywalne (kurczę, ja ich nie przewidziałam), ale myślę, że nie chodzi o to czy były przewidywalne czy nie, ale o sam fakt, jak świetnie były zrobione. 

W tym filmie brakuje jednej rzeczy, która była obecna w każdym innym filmie Shimizu do tej pory i myślę, że jest to spowodowane amerykańskim sposobem robienia filmów, który przeniknął do jego organizmu. Tą rzeczą jest zagadka. Do tej pory każdy film wymagał od nas interpretacji, ustalania szczegółów fabuły, ram czasowych i nie tylko. W Ju-On musieliśmy sami rozgryźć, jak działa klątwa, jaki jest harmonogram wydarzeń, w Marebito musieliśmy dosłownie zinterpretować cały film, ale tutaj… w końcu nie ma żadnej otwartej luki. Każdy skrawek fabuły zostaje spełniony, a wszystkie tajemnice rozwiązane. Nie oznacza to jednak, że jest to zły film, mimo tego jak dla mnie był to bardzo ważny aspekt w jego pracy twórczej. 

Reasumując: Reincarnation to dobry film grozy, który oferuje widzowi niesamowitą, ciekawą i wciągającą historię, fantastyczną pracę kamery i ogólną atmosferę, która emanuje z każdej sceny. Ten film wie, czym jest, wie, że jest inny i jest też z pewnością indywidualny. Zadziwiający.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Takashi Shimizu

Scenariusz:
Takashi Shimizu
Masaki Adachi

Rok produkcji:
2005

Obsada:
Yûka
Karina
Kippei Shîna
Tetta Sugimoto
Shun Oguri
Marika Matsumoto
Mantarô Koichi
Atsushi Haruta
Miki Sanjô
Mao Sasaki
Hiroto Itô
Takako Fuji
Yasutoki Furuya
Tomoko Mochizuki
Hiroshi Okazaki
Tarô Suwa
Kiyoshi Kurosawa
Shôichirô Masumoto


5 komentarzy:

Martyna Kazimierczak pisze...

Gorąco polecam, szczególnie dla zmęczonych standardowymi i przewidywalnymi formułami „azjatyckich horrorów”.

Adrian Manilski pisze...

Daje do myślenia, choć końcówka dziwna, ale ogólnie dobry film. Takie mocne 6/10.

Anonimowy pisze...

Strasznie pokręcony film i naprawdę trzeba dużej uwagi i skupienia, żeby wiedzieć o co kaman.

Norbert Bajor pisze...

Ten film ma kilka zalet. Aktorstwo w nim jest dobre i jest naprawdę niepokojący. I ma też jedną z najbardziej dziwacznych lalek, jakie kiedykolwiek widziałem. Z wad (a nie jest ich dużo), to fakt, że historia jest trochę toporna, a tempo może być odrobinę wolne. Jest tam wątek poboczny, który trochę się dłuży, dopóki nie dojdziemy do finału, co jest świetnym odkryciem. Mimo wszystko, zakończenie jest świetne, nawet jeśli nie każdemu się spodoba. Ten film jest wart obejrzenia, jeśli oczywiście lubi się j-horrory.

Adrian Manilski pisze...

Całkiem spoczko film. Trochę zeschizowany, ale jak najbardziej w porządku.