niedziela, 17 listopada 2024

Kaali Khuhi (aka Czarna studnia); Indie


Indie nie często serwują nam swoje kino grozy. Może jest to spowodowane tym, że też nie kręci się tam zbyt często horrorów. Mimo, że kilka z nich już miałam okazję obejrzeć podczas swojej długoletniej fascynacji dalekowschodnim kinem grozy, to chyba na palcach jednej ręki mogę wspomnieć tytuły, które zasługiwałyby na polecenie. Zdecydowanie takim horrorem jest powstały w 2009 roku Agyaat w reżyserii Rama Gopal Varma czy Click (2010) Sangeetha Sivana - indyjska ,,przeróbka'' znakomitego tajskiego horroru Shutter (2004) Banjong Pisanthanakuna i Parkpoom Wongpooma. Może jeszcze kilka ciekawych tytułów by się znalazło, ale jednak większość obejrzanych przeze mnie horrorów z Indii raczej nie zaprząta mojej głowy na dłużej. Niestety, w podobnym tonie pozostanie debiutancki film Terrie Samundra Kaali Khuhi, który wypadł bardzo przeciętnie i tak naprawdę po seansie nie pozostaje po nim nic więcej, jak tylko olbrzymi niedosyt i zawód, bo początek filmu był nawet ciekawy i zapowiadał całkiem przyzwoity film grozy. 

Dziesięcioletnia Shivangi musi ochronić wioskę, w której dochodziło do morderstw nowo narodzonych dziewczynek. Musi stawić czoła powracającym duchom przeszłości. 

Jak wspomniałam Terrie Samundra debiutuje tym filmem, ale czy wypadł on dokładnie tak, jak chciała tego reżyserka? Może i tak, ale dla widza cała historia nie do końca jest zrozumiała, pomimo swojej pozornej przejrzystości. Problem w tym, że wydarzenia, które wydają nam się już zrozumiałe, nagle przybierają zupełnie inny obrót, historia od nowa się nakręca i zmusza widzów do ponownego zatrzymania się w akcji. Podejście reżyserki do tematu jest ambitne, ale odnoszę wrażenie, że nigdy nie potrafi doprowadzić danej sekwencji do punktu kulminacyjnego. Raz, drugi, trzeci można na to przymknąć oko, ale raz za razem zaczyna po prostu drażnić w pewnym momencie. 

No dobra, ale czas przejść do samej grozy, jak to na horror przystało. Tytułowa studnia wyjawiła swoje tajemnice, przejawiające się w postaci przerażającej dziewczynki w czerwonej sukience. Widmo szczególnie preferuje pokój na poddaszu domu. Postacie są przyciągane pozornie wbrew ich woli do tego ciemnego zakątka, gdzie leżą wskazówki dotyczące nawiedzenia. Odniosłam wrażenie, że nie do końca udało się twórcom filmu ochronić tajemnicę, z jaką przyszło nam się zmierzyć (czy raczej naszej bohaterce). Wczesna wskazówka co do motywacji ducha jest zawarta w samej scenie otwierającej. Jedną ze strażniczek tajemnicy jest ciotka Darszanu Satya, która zapisała swoje doświadczenia w łatwo dostępnej książce. Kruche relacje między rodzicami Shivangi, Darśanem i Priyą, dostarczają kolejnej wskazówki dotyczącej okropności z przeszłości, które wychodzą na jaw. 

Prawda kryjąca się za wydarzeniami rzekomo obejmuje całą wioskę, ale poza kilkoma scenami nie ma poczucia, że ​​społeczność jest zarówno odpowiedzialna za, jak i walcząca ze swoimi demonami. Starucha z jednym fałszywym okiem, która ciągle się pojawia, by wywołać niezamierzony śmiech, to niewypał w narracji, która wykonuje wszystkie właściwe ruchy, zanim straci równowagę.

Niestety, to co od razu przykuwa uwagę to całkowity niemalże brak strachu. Owszem, na początku jest całkiem przyzwoicie. Wszystko jawi się mrocznie i ponuro, ale z czasem trwania całej historii powoli zdajemy sobie sprawę, że właściwie nie ma tu nic, co przysporzyłoby nam palpitacji serca. Dużym plusem jest tu całe tło rozgrywanych wydarzeń. Sceneria jest ponura i mroczna, co z pewnością może się spodobać. Samundra rozsądnie wykorzystuje napiętą muzykę w tle Daniela B. George'a i ogranicza do minimum przerażające efekty dźwiękowe i przerażające skoki. Mamy nadzieję, że wyniki śledztwa Shivangi dostarczy ostatecznego szoku, ale fabuła nie jest wystarczająco płynna ani złożona, aby osiągnąć taki właśnie efekt. Jednak praca Daniela B. George'a, jest tu znakomita i po części ratuje ten film przed nazwaniem go ostatecznie ,,gniotem''. Muzyka zawiera bowiem więcej mrożących krew w żyłach elementów, niż cała historia. Umiejętnie użyta partytura pozostawia ciche luki tam, gdzie jest to wymagane, wypełniając przytłaczające efekty w pozostałej części. Uważam to za największy minus tego obrazu. Mimo rozchwiania wielu scen ukazanej historii,  Kaali Khuhi  zachowuje spójność na inne sposoby. Występy aktorów są całkiem dobre, zwłaszcza Sanjeeda Shaikh i Satyadeep Mishra zasługują na pochwałę. Także Shabana Azmi  rewelacyjnie zagrała swoją rolę kobiety dźwigającej straszny ciężar.

Dużym plusem (o czym miałam okazję wspomnieć wcześniej) jest też sceneria. Doskonale widać to zwłaszcza w scenie, kiedy Shivangi biega po wyludnionej wiosce, chcąc rozliczyć się ze swoją brudną przeszłością. Wygląda to dość niepokojąco dzięki pracy operatora Sejal Shaha, który tworzy niezapomniane widoki zimnego i przerażającego piękna. Wspaniałe oświetlenie Shaha i drżące kadrowanie utrzymują zarozumiałość w suspensie długo po tym, jak tajemnica została rozwiązana. Czy to z dystansu, czy z bliska, Kaali Khuhi  zawsze wygląda złowrogo i złowieszczo, chociaż nie zawsze tak się wydaje.

Mam mieszane uczucia co do tego obrazu. Z jednej strony dostajemy zupełnie nieciekawy i zbyt poplątany wątkowo horror, który dodatkowo nie potrafi nas przerazić, ale z drugiej strony zachwyca nas mrocznym klimatem i ponurą scenerią wioski. Dodatkowo muzyka jest rewelacyjna i skupia naszą uwagę. Niestety, to zdecydowanie za mało, aby dać temu filmowi więcej, niż cztery gwiazdki. Szkoda, bo potencjał był i mógł wyjść z tego całkiem przyzwoity straszak. Wyszło, jak wyszło...może następnym razem będzie lepiej.


MOJA OCENA:
👹👹👹👹 4/10

Reżyseria:
Terrie Samundra

Scenariusz:
Rupinder Inderjit
David Walter Lech
Terrie Samundra

Rok produkcji:
2020

Obsada:
Shabana Azmi
Sanjeeda Sheikh
Satyadeep Misra
Riva Arora
Leela Samson
Jatinder Kaur
Inder Bajwa
Samuel John
Hetvi Bhanushali
Chand Rani
Tejinder Kour
Satnam Singh
Seema Agarwal
Rose Rathod
Anil Kumar
Nirmal Jeet Kaur
Pallavi Kumari
Michael Samuel



4 komentarze:

Marcin Borkowski pisze...

Tak. Oglądałem. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale powiewało nudą, że aż bolało.

Martyna Kazimierczak pisze...

Przede wszystkim to bardzo powolny film. Przez większość czasu niewiele się dzieje i tak niemalże przez cały film. Podobała mi się jedynie sceneria, bo widać, że zdjęcia kręcono w wielu ciekawych miejscach jednak nic więcej. Dobra koncepcja, ale kiepskie wykonanie. Zbyt nudny, zbyt powolny. Brakuje zainteresowania w połowie filmu. Brak jakiejkolwiek grozy. Dużo nielogicznych scen. Szczerze mówiąc zmarnowany czas.

Deicide666 pisze...

Film pozbawiony sensu. Wykonanie też nie za ciekawe. Nudy.

Mateusz Pasierbik pisze...

Podobał mi się sposób w jaki film został nakręcony. Całkiem ładne zdjęcia i postprodukcja. Sama koncepcja była świetna, ale wykonanie było kiepskie. Nie podano odpowiedniego zakończenia, a to co nam pokazano wydaje się niekompletne. 6/10