czwartek, 18 października 2018

Ha Phraeng (aka Phobia 2/4bia 2); Tajlandia

Pierwsza „Phobia” była dla mnie jednym z najmilszych filmowych zaskoczeń ostatnich lat, jedną z najciekawszych azjatyckich horrorowych antologii jakie w ogóle widziałem. Twórcy nakręconej w błyskawicznym tempie drugiej części postawili więc przed sobą nie lada zadanie. Z przyjemnością spieszę jednak donieść, że temu zadaniu podołali i, co szczególnie zaskakujące, pomogła im w tym wierność niepisanym sequelowym przykazaniom. Jest (o jedną nowelę) więcej, jest krwawiej, z wyższym budżetem. Nie można niestety powiedzieć żeby było straszniej, ale ku własnemu zaskoczeniu wcale nam to nie przeszkadza, jest bowiem za to lepiej pod względem czysto filmowym, poziom nowel jest bardziej równy, nie ma żadnej, która odstawałaby negatywnie, jak „Deadly Charm” w części pierwszej. Sequelowe zwielokrotnienie atrakcji dokonuje się tu tak umiejętnie, że nie tylko nie wywołuje wrażenia przesytu, ale wręcz sprawia, że nabieramy apetytu na jeszcze więcej. Ja osobiście mam wielką nadzieję, że ktoś już planuje „Phobię 3” (ogromny, przerastający „jedynkę” sukces kasowy tego filmu czyni taką możliwość całkiem realną). Fakt, że wobec kontynuacji jestem zazwyczaj niemal równie sceptyczny jak wobec remaków mówi w tym miejscu wszystko.

„Novice”, reż. Paween Purijitpanya - Chłopak, który popełnił bardzo poważne przestępstwo zostaje ukryty przez swoją matkę w buddyjskim klasztorze. Ma tam przeczekać dopóki „sprawa się nie uspokoi”. Zbuntowany nastolatek ma problemy z przystosowaniem się do braku jakichkolwiek wygód i surowej dyscypliny, od początku odczuwa też dziwny niepokój. Jego prawdziwe problemy zaczną się jednak kiedy pewnej nocy podkradnie jedzenie przeznaczone dla duchów... Purijitpanya, który w pierwszej „Phobii” odpowiadał za „Deadly Charm” tutaj w pełni się zrehabilitował. „Novice” to jeden z najlepszych segmentów tego zbioru, głęboko zanurzony w tajskiej buddyjskiej duchowości i w buddyjskim rozumieniu winy i kary. Kluczowy jest tutaj motyw istot, które w źródłowej literaturze buddyjskiej określa się jako „prety”, a w Tajlandii „phi braed” – „głodnych duchów”, czyli ludzi, którzy za sprawą swojej złej karmy (związanej zwykle z wyjątkową chciwością lub skąpstwem, ale także ze zbrodnią przeciw własnym rodzicom) stali się olbrzymimi upiorami nieustannie cierpiącymi głód i pragnienie. Poza oryginalną i pogłębioną fabułą uwagę zwracają wysmakowane zdjęcia i umiejętne zastosowanie efektów komputerowych. Widać, że Purijitpanya wyciągnął wnioski z „Deadly Charm”, w którym stanowczo przesadził z ich ilością i tutaj używa ich w taki sposób, że zaskakująco dobrze wkomponowują się w film nie psując jego klimatu.

„Ward”, reż. Visute Poolvoralaks - Młody człowiek trafia do szpitala po wypadku motocyklowym. Zostaje umieszczony w jednej sali z pogrążonym w śpiączce staruszkiem. Okazuje się, że mężczyzna jest guru sekty, a jego wyznawcy od dawna zwlekają z decyzją o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie. Teraz jednak klamka zapadła i następnego ranka ma zostać oficjalnie uznany za zmarłego. Z nastaniem nocy staje się jednak jasne, że starzec jest jak najbardziej żywy i jak najbardziej świadomy, jest też bardzo potężny i może się okazać, że to jego młody sąsiad nie doczeka świtu... Reżyserski debiut Poolvaralaksa, znanego dotąd jako producent (m.in. „Shuttera” i „Alone”) nie jest tak błyskotliwy jak poprzednia nowela, wypada jednak bardzo zadowalająco. Udane straszenie i ciekawa realizacja (urzekł mnie zabieg formalny na początku kiedy widzimy bohatera wiezionego na salę, a jednocześnie słyszymy odgłosy towarzyszące jego wypadkowi) w pełni rekompensują przewidywalność scenariusza. Film mógłby być co prawda trochę dłuższy, ale i tak będę z ciekawością wypatrywał kolejnych reżyserskich posunięć Poolvoralaksa.

„Backpackers”, reż. Songyos Sugmakanan – - Podróżujące po Tajlandii nastoletnie japońskie rodzeństwo zmuszone jest łapać stopa. Jedynym pojazdem jaki się zatrzymuje jest ciężarówka. Bariera językowa zostaje szybko przełamana z pomocą pliku bahtów, bohaterowie czują się jednak nieswojo: agresywne zachowanie kierowcy i poddenerwowanie jego młodego pomocnika nasuwają podejrzenia, że cokolwiek przewożą, nie jest to całkiem legalne. Te podejrzenia potwierdzą się w sposób, jakiego nie byliby w stanie sobie wyobrazić w najgorszych koszmarach... Sugmakanan, znany jako twórca świetnego ghost story „Dorm” tym razem funduje nam coś nieco innego – opowieść o zombie okraszoną pewnymi wątkami społecznymi. Rezultat jest krwawy, bezwzględny i niepozostawiający nadziei. Rys dramatyczny, który wyróżniał „Dorm” sprawdza się także tutaj, budząc skojarzenia z Romerowskimi arcydziełami podgatunku, w których także od żywych trupów ważniejsi byli żywi ludzie, ich reakcje, ich decyzje i ich wola przetrwania. Wszystko nie wypadało by oczywiście tak dobrze gdyby nie aktorzy, na uwagę zasługują zwłaszcza Akiko Ozeki i, nieco już podrośnięty, bohater „Dormu”, Charlie Trairat.

„Salvage”, reż. Parkpoom Wongpoom – Nuch, właścicielka komisu samochodowego para się wątpliwym moralnie procederem – skupuje powypadkowe pojazdy, by po remoncie, czy raczej retuszu, sprzedawać je jako „niemal nieużywane”. Potencjalnie śmiercionośne skutki takiej działalności nie wywołują u niej najmniejszych wyrzutów sumienia. Pewnego wieczoru będzie jednak musiała stanąć twarzą w twarz z potworną przeszłością, jaka kryje się za nową farbą i wyklepaną blachą jej „niezwykłych okazji” i „egzemplarzy kupionych od znajomego”... Typowa historia o nauczce wymierzanej przez nadnaturalną sprawiedliwość okazuje się najstraszniejszą opowieścią zbioru. Nie jest co prawda tak przerażająco jak we „Flight 224”, Wongpoom nie pozostawia jednak wątpliwości, że wszelkie horrorowe chwyty ma w małym palcu. Suspens, makabra i nadzwyczaj solidnie zrealizowane jumpie scenes tworzą naprawdę satysfakcjonującą całość, opatrzoną w dodatku bardzo mocną, przejmującą puentą. Można by się przyczepić, że wypadkowy potencjał otwierał pole dla jeszcze paru scen i jeszcze mocniejszego dociśnięcia pedału makabry. Kiedy jednak pomyślimy jakie rzeczy naprawdę mogą stać się z człowiekiem podczas wypadku samochodowego zaczynamy być wręcz wdzięczni, że współautor „Shuttera” oszczędził nam pewnych widoków.

„In the end”, reż. Banjong Pisanthanakun – - Podczas realizacji filmowego horroru (nieistniejącej kontynuacji „Alone” Wongpooma i Pisanthanakuna:) Kate, aktorka grająca ducha rozchorowuje się tak ciężko, że musi zostać odwieziona do szpitala. Po niecałej godzinie pojawia się jednak z powrotem na planie twierdząc, że już pozwolono jej wrócić do pracy. W przerwie jeden z operatorów odbiera telefon od kolegi, który odwoził Kate do szpitala, przygnębiony mężczyzna twierdzi, że właśnie stamtąd wraca i, że dziewczyna umarła... Punkt wyjścia, który mógłby posłużyć „czystej” opowieści grozy tutaj staje się zaczątkiem całej lawiny absurdalnych i surrealistycznych sytuacji kiedy jedyni członkowie ekipy jacy pozostali w studiu (większość uciekła w popłochu) postanawiają w tempie ekspresowym dokończyć kręcenie filmu i w ten sposób pomóc upiorzycy odejść w zaświaty. Stwierdzają bowiem, opierając się na znanych sobie popularnych ghost stories, że tym co trzyma Kate w naszej rzeczywistości musi być pragnienie zakończenia aktorskiego zadania. Na ile jednak naprawdę można zaufać wiedzy wyniesionej z filmów? Pisanthanakun nie tylko powrócił do formuły, którą przedstawił w „In the Middle” z pierwszej „Phobii”, ale obsadził w głównych rolach tych samych bohaterów – przesądnych, tchórzliwych i obdarzonych wybujałą wyobraźnią Tera, Puaka, Ahina i Aeya. Dał im jednak więcej czasu („In the end” jest najdłuższą z nowel) i większe pole do popisu. Rezultatem jest drugi z najlepszych segmentów „Phobii 2”, rewelacyjna satyra na horrorową sztampę, niezbyt rozgarniętych filmowców i „zaskakujące zakończenia”. Cały film jest właściwie bezbłędny, ale jego największą siłą są czterej główni aktorzy i absolutnie fantastyczna Marsha Wattanapanich (gwiazda „Alone”) grająca karykaturalną wersję samej siebie. Perełka.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹 9/10


Reżyseria:
Paween Purijitpanya
Visute Poolvoralaks
Songyos Sugmakanan
Parkpoom Wongpoom
Banjong Pisanthanakun

Scenariusz:
Sopana Chaowwiwatkul
Chantavit Dhanasevi
Nitis Napichayasutin
Banjong Pisanthanakun
Paween Purikitpanya
Songyos Sugmakanan
Sopon Sukdapisit
Mez Tharatorn
Parkpoom Wongpoom

Rok produkcji:
2009

Obsada:
"Novice":
Jirayu Laongmanee
Chumporn Theppitak
Ray McDonald
Apasiri Nithipon

"Ward":
Worrawech Danuwong
Chartpawee Treechartchawanwong
Gacha Plienwithi

"Backpackers":
Charlie Trairat
Sutheerush Channukool
Akiko Ozeki
Theerneth YuKi Tanaka

"Salvage":
Nicole Theriault
Peeratchai Roompol

"In the End":
Marsha Wattanapanich
Nuttapong Chartpong
Kantapat Permpoonpatcharasuk
Wiwat Krongrasri
Pongsatorn Jongwilas
Phijitra Ratsameechawalit
Nimitr Lugsameepong

Autor: Łukasz Grela



Brak komentarzy: