środa, 4 marca 2020

The Eye (aka Oko); USA

Oryginalny film braci Pang z 2002 roku zatytułowany Gin gwai bardzo szybko stał się hitem nie tylko kasowym, ale wśród miłośników filmowej grozy prawdziwym klasykiem kina azjatyckiego, zaraz obok takich ,,perełek'', jak Ringu Hideo Nakatay z 1998 roku czy Ju-On: The Grudge Takashiego Shimizu z 2003 roku. Oczywiście w takich sytuacjach nie trudno jest przewidzieć, że prędzej czy później Amerykanie będą chcieli stworzyć swoją własną wersję azjatyckiego hitu, co miało miejsce w przypadku obu wspomnianych filmów Nakaty i Shimizu. Takie remake'i mają zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Zwolenników zdobywają głównie wśród fanów zachodnich filmów grozy, zaś w wielu przypadkach przeciwnikami takich ,,przeróbek'' są zagorzali fani oryginalnych azjatyckich produkcji. Oczywiście ma to swoje plusy i minusy. Wiadomo - co kraj, to obyczaj i z reguły mimo iż główny wątek czy problematyka są w remake'u podtrzymane, to jednak zawsze znajdą się jakieś różnice, które wynikają z perspektywy kulturowej. Gin gwai swojej amerykańskiej przeróbki doczekał się w 2008 roku. Za kamerą stanęli osławieni David Moreau oraz Xavier Palud. Obaj panowie pracowali wcześniej przy innym horrorze w 2006 roku - Oni (aka Them). Czy sukces tego pierwszego został przeniesiony na remake kultowego ,,skośnookiego'' straszaka? O tym przeczytacie poniżej...


Jest to historia młodej niewidomej kobiety, która po operacji odzyskuje wzrok. Początkowo bardzo się cieszy z tego ,,błogosławieństwa'', jednak po pewnym czasie radość przeradza się w przerażenie, gdyż jak się okazuje - bohaterka widzi duchy. To nakłania ją do poznania historii człowieka, którego oczy jej przeszczepiono. Jednak okazuje się, że nie jest to takie proste...

Przyznam - o czym wspominałam już wielokrotnie na łamach bloga SS (bez skojarzeń neofaszystowskich proszę  ;) ), że nie jestem jakąś zagorzałą fanką tych amerykańskich przeróbek. Chyba na palcach jednej ręki mogę wymienić, że na uwagę zasługuje na pewno The Ring (2002 r.) w reżyserii Gore'a Verbinskiego czy The Grudge - Klątwa (2004 r.) - horror, nad którym pracował sam Shimizu. Ok, jeszcze wspomnę Shutter - Widmo (2008 r.) japońskiego reżysera Masayuki Ochiai, który też nawet mi się podobał. Początkowo, kiedy pierwszy raz oglądałam Oko, nie bardzo byłam przekonana do tego horroru. Być może przyczynił się do tego w dużej mierze fakt, że uważałam oryginalny film za prawdziwy majstersztyk. Obraz, który zwalił mnie dosłownie z nóg i przeraził, jak jeden z nielicznych horrorów, które są w stanie mnie naprawdę przerazić. Któregoś razu (wieczory rzecz jasna), znajoma przyniosła Oko i uparła się, aby film obejrzeć. Marudziłam, że nie, bo po co? Że lepiej obejrzeć oryginał i takie tam...Jednak chciał - nie chciał - przemogłam się i tak zasiadłam po raz kolejny do amerykańskiej przeróbki, na którą właściwie nie miałam większej ochoty.
Okazało się wkrótce, że ponowny seans horroru Moreau oraz Paluda było bardzo dobrym posunięciem, gdyż chyba po jakimś czasie dojrzałam do tego, aby zacząć doceniać te remake;i, które tak naprawdę w większości wcale nie są takie złe. W połowie filmu zaczęłam się tak naprawdę zastanawiać, dlaczego Oko zdobyło początkowo tak negatywne opinie widzów? Czy większość z nich - podobnie, jak i ja - musiało ,,dojrzeć'' do tego, aby docenić walory tego obrazu? Być może. Wkrótce zaczęłam rozumieć, jak bardzo się myliłam w swojej początkowej ocenie tego remake'u i zaczęłam się dziwić, dlaczego niektórzy nazwali ten film najgorszą przeróbką azjatyckiego horroru? Ja zaczęłam się przy nim bawić naprawdę świetnie. Okazało się bowiem, że Oko to horror skonstruowany w możliwie najlepszy sposób: buduje napięcie od początku do samego końca i trzyma widza w totalnej niepewności. Właściwie do końca nie wiemy co jest tu prawdą, a co fikcją? Razem z główną bohaterką staramy się odkryć tajemnice, które nurtują nie tylko ją samą, ale także i nas. Wraz z poznaniem Sydney Wells, dostajemy opowieść o duchach i kobiecie, która widzi rzeczy, które mogą, ale nie muszą być w jej głowie. Mimo, iż nikt jej nie wierzy, jest ona zdeterminowana, aby poznać tajemnicę tych obrazów.
W horrorze tym doskonale pokazane jest życie kobiety zarówno przed operacją, jak i po. Niemalże czujemy się, jakbyśmy byli w jej skórze. Zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest jej przystosować się do nowej rzeczywistości, która - pomimo, że sprawiła jej radość - jednocześnie ją przerasta. Życia nie ułatwiają jej pojawiające się wkrótce duchy.

Pomimo całego szeregu pozytywnych odniesień i odczuć związanych z seansem tego filmu, nie można pominąć również kilku błędów, jakie wkradły się w fabułę Oka. Już wyjaśniam, co mam na myśli: otóż - dostajemy niekiedy dość sporą ilość niepotrzebnej ekspozycji oraz nieciekawych scen, które niestety nie mają większego znaczenia pod względem ogólnej fabuły. Ogólnie działa to w ten sposób: kiedy wyjaśnisz, w jaki sposób wykonujesz magiczną sztuczkę - od samego początku staje się ona mniej zabawna. Kiedy powiesz, kto stoi za kurtyną w horrorze, przestaje on być przerażający.
Dokładnie tak dzieje się w przypadku niektórych scen.
Po operacji początkowo wszystko jest rozmyte, ale należy się tego spodziewać: w końcu od piątego roku życia była ona niewidoma. Lekarze zapewniają kobietę, że z czasem wszystko ulegnie poprawie. Przed nią trudna walka, gdyż jej mózg musi przyzwyczaić się do sygnałów, jakie przesyłają oczy. Obserwujemy, jak Wells walczy o codzienne czynności, a także robi zdjęcia POV (czyli z jej punktu widzenia) rozmazanych rzeczy. My widzimy to samo, co widzi ona (lub w tym wypadku nie widzi) i w tym momencie jest to całkiem interesujący dramat.
Niestety, kurtyna, o której wspomniałam szybciej, odsłaniana jest przed nami praktycznie już od samego początku, kiedy kobieta otwiera oczy zaraz po operacji.Już wtedy dostrzega ona zarys postaci. My się domyślamy, że to najprawdopodobniej duch (a z pewnością będą się domyślać widzowie, znający oryginalny film braci Pang), jednak kobieta nie zdaje sobie sprawy z tego, że tej postaci nie powinno tam być. Mimo, iż doskonale wiemy ,,co w trawie piszczy'', to jednak scena ta sprawia, że poczujemy ciarki na plecach. Oczywiście nasze przypuszczenia wkrótce się potwierdzają, gdyż bohaterka dowiaduje się, że postać, którą w nocy widziała była kobietą zmarłą w tym czasie. Od tego czasu takie podobne widzenia będę przybierać na sile.

Więc poniekąd podsumowując: bohaterką jest kobieta, która dopiero co odzyskała wzrok. Jest to dla niej zupełnie nowe doświadczenie i teraz, gdy jej oczy są sprawne, musi ponownie zaaklimatyzować się w nowej rzeczywistości. Teraz widzi rzeczy, które postrzega, jak zagrożenie - duchy, niewyraźne cienie...Jeżeli nie brzmi to dla Ciebie dobrze, to nie bardzo wiem, czego chcesz od horroru?
Niestety, to co wzbudzało naszą ciekawość i strach w początkowych partiach filmu, z czasem zaczęło się odsłaniać i tajemnica zaczęła powoli ulatywać. Wszystko zaczęło być nagle zbyt szybko wyjaśniane, przez co przestało być już straszne.

Kwestia techniczna stoi na przyzwoitym poziomie. Muzyka oraz dźwięk odegrały swoją rolę znakomicie. Kiedy trzeba się było bać, to się w większości bałam. Także do aktorstwa nie ma się co czepiać. Zarówno Jessica Alba (Sydney Wells), Alessandro Nivola (grający lekarza Sydney) czy Parker Posey (tu jako siostra Sydney) dobrze wcielili się w swoje role. Zagrali ciekawie i co najważniejsze przekonująco.

Myślę, że na koniec warto też wspomnieć o jednej problematyce, jaka bez wątpienia pojawia się w filmie. Chodzi o skutki uboczne, jakie niesie za sobą przeszczep. Nie chodzi o odrzucenie przeszczepu, ale fakt, że nigdy nie mamy pewności od kogo dostaniemy dany organ i co on ,,kumuluje'' czy przypadkiem nie otrzymamy czegoś więcej oprócz samego organu... Nie ma co ukrywać, że takie przypadki mogą się zdarzyć nie tylko w filmie, ale także w prawdziwym życiu. Stąd też skłonię się przyznać, że tematyka tego horroru jest jak najbardziej aktualna (a przynajmniej może być) i w realu.

Uważam, że jest to godna przeróbka azjatyckiego oryginału. Owszem, sam klimat nieco spalił na panewce i nie do końca mrok i groza zostały podtrzymane, ale jednak Oko to dobry horror trzymający widza w napięciu. Potrafi zaciekawić i przestraszyć, a czego chcieć więcej?

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹 6/10


Reżyseria:
David Moreau
Xavier Palud

Scenariusz:
Sebastian Gutierrez
Yuet-Jan Hui
Oxide Chun Pang
Danny Pang

Rok produkcji:
2008

Obsada:
Jessica Alba
Alessandro Nivola
Parker Posey
Fernanda Romero
Rade Serbedzija
Rachel Ticotin
Danny Mora
Kevin Phan
Tamlyn Tomita
Chloë Grace Moretz
Obba Babatundé
Esodie Geiger
Brett A. Haworth
Laura Slowinski
Karen Elizabeth Austin
Ryan J. Pezdirc
James Salas
Brett O' Mara
Landall Goolsby
Sarah Baker Grillo
Richard Redlefsen
Kisha Sierra
Amanda Shamis Flannery
Mark Bankins
David Milchard
Peter King
Kimani Ray Smith
Heather Doerksen
Tegan Moss
Jasmin Dring
Kam Hing Chau
James H. Spencer
Ingrid M. Nelson
Daniel Romero
Zak Santiago
Mike Elliott
Mia Stallard
Jane E. Goold
Tone Forrest
Juan Carlos Cantu
Danielle Lozeau


5 komentarzy:

Konrad Radecki pisze...

Film jako horror jest całkiem w porządku. Alba zagrała przyzwoicie. Niestety, jako remake horroru braci Pang wypada bardzo mizernie. Śmiem nawet rzec (czy bardziej napisać), że to marna kopia tego świwtnego filmu.

Deicide666 pisze...

Jak w większości remake'ów - nie ma co porównywać do oryginału.

Irek Bołądź pisze...

To był jeden z tych filmów, który nie był świetny, ale też nie był jakoś nadzwyczaj zły. Czekałem na jakiś szokujący zwrot akcji, coś czego się nie spodziewałem. Czekałem, czekałem i się nie doczekałem. Od początku wiadomo było, jak to się skończy i to było takie rozczarowanie. W historii było wiele dziur, które niepokoiły mnie do tego stopnia, że przeszkadzało mi to, by po prostu usiąść i cieszyć się historią. Postacie nie były zbyt dobrze rozwinięte, choć sami aktorzy wykonali świetną robotę. Film po prostu do obejrzenia, ale bez większych rewelacji.

Piotr pisze...

Całkowity brak umiejętności aktorskich Jessiki Alby jest oczywisty dla wszystkich, z wyjątkiem najwyraźniej producentów filmowych.
Podejrzewam, że większość jest nią zaślepiona, ale niezależnie od tego, tutaj ponownie daje kolejną strasznie kiepską grę. Tak źle, że nie można tego nawet nazwać występem.
Jessica Alba urodziła się jako modelka bikini i to właśnie powinna robić. Nie powinna grać, ale jeśli naprawdę czuje, że musi, mogłaby przynajmniej wziąć kilka lekcji aktorstwa.
,,Oko'' umrze, jak wszystkie filmy Albą, z powodu jej całkowitego braku talentu i umiejętności.

Martyna Kazimierczak pisze...

Jako horror jest ok, ale jako remake faktycznie bez porównania. To taki film na raz, na nudny wieczór. Bez większego polotu.