czwartek, 11 października 2018

Kuntilanak Kamar Mayat (aka The Ghost of Mortuary); Indonezja

Kostnica to miejsce, które chyba w większości wywołuje przerażenie i gęsią skórkę. Stosy ciał ukryte w chłodniach, których stan niektórych niejednokrotnie daje wiele do życzenia sprawiają, że człowiek mając świadomość, że gdzieś w pobliżu znajduje się to miejsce, omija je z daleka nie potrafiąc tak naprawdę wytłumaczyć skąd ten lęk się bierze? Staropolskie przysłowie mówi, ze nie zmarłych należy się obawiać, ale żywych...Jednak są osoby, które przejawiają fascynacje kostnicą i zrobią wszystko, aby się tam dostać. Pobudki są różne: od tych bardziej chorych w postaci obcowania ze zwłokami (z aktami nekrofilii na czele), po zwykłą ciekawość i chęć uwiecznia zwłok na filmie do najróżniejszych celów. Właśnie ten ostatni przypadek ma miejsce w indonezyjskim horrorze Nayato Fio Nuala, w którym jeden z bohaterów - niejaki Mocil, mimo nieopisanego strachu przed wszelkimi duchami, pcha się do prosektorium lokalnego szpitala, aby zaimponować znajomym i nakręcić tam...horror.

Andini młoda dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółmi odkrywa zaginiecie swojej siostry - Mirandy, która pracowała jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu. Wraz ze znajomymi udaje się do mieszkania siostry, ale nie znajduje tam niczego podejrzanego oprócz pamiętnika, z którego dowiaduje się, że kobieta była w 5 miesiącu ciąży. W tym samym jednak czasie, jeden z jej przyjaciół Mocil oznajmia dziewczynie, że widział ducha Mirandy oraz miewa przerażające sny, w których Miranda-upiór jego dusi. Andini nie daje temu wiary, jednak wkrótce zaczyna sama doświadczać niewyjaśnionych zdarzeń. Postanawia się skontaktować z doktorem Indra, który był ostatnią osobą, która widziała Mirandę żywą. Okazuje się, że to właśnie on jest ojcem dziecka, jednak nie potrafi pomóc zrozpaczonej dziewczynie. Informuje ją jednak, że i jemu przytrafiają się makabryczne wydarzenia, oznajmia na przykład, że spędził noc u Mirandy kilka dni temu, co przypłacił złym samopoczuciem na drugi dzień. Zarówno Andini, jak i Indra zaczynają podejrzewać, że Miranda faktycznie może nie żyć i postanawiają odnaleźć jej zwłoki oraz sprawcę morderstwa.

Ok, no to jedziemy...Na początek zauważę, że film ma bardzo słabe noty w światowym rankingu i w sumie troszeczkę się dziwię, bo film jest całkiem przyzwoitym horrorem, w którym jednak nie zabraknie kilku scen humorystycznych (zwłaszcza z udziałem Mocila). Jednak uważam to za bardzo ciekawe urozmaicenie, ponieważ gdyby nie te kilka komediowych scenek, Kuntilanak Kamar Mayat byłby filmem nad wyraz surowym i przede wszystkim sztampowym, czego miłośnicy azjatyckiej grozy mają chyba już nieco dość.
Oczywiście, jak to bywa w kinie grozy rodem z Azji, tak i w tym wypadku mamy do czynienia z fabułą nieco oklepaną, gdyż jak zawsze główną bohaterką będzie tu duch kobiety, która będzie chciała pomścić swoją śmierć (no, a jakże by inaczej!). Jednak nie zniechęcajcie się tak szybko, ponieważ jak wspomniałam, film jest zrobiony bardzo przyzwoicie. To nie jest tak, że Miranda-upiór wyskakuje nam przy każdej nadarzającej się okazji i przeraża nie tylko bohaterów, ale też i nas. Duch, owszem pojawia się dość często, ale za to są to sceny naprawdę udane. Już początek filmu jest iście horrorowy i od razu wiedziałam, że mam do czynienia z filmem całkiem nie gorszym.
Początkowo nie bardzo wiemy, co tak naprawdę się wydarzyło i kim jest ów zmora, pojawiająca się na szpitalnych korytarzach. Jednak w miarę rozwoju akcji, zdajemy sobie sprawę, że to nieszczęśliwa Miranda, która być może popełniła samobójstwo...no właśnie i tu jest haczyk, ponieważ w niektórych partiach filmu widzimy, jak jej duch skupia całą swoją uwagę na doktorze Indra. Ze scen retrospekcyjnych wiemy, że łączył ich romans, mimo, że mężczyzna był związany z inną kobietą (też pielęgniarką pracującą w tym samym szpitalu). W kolejnych zaś scenach widzimy, jak składa jej on obietnice, których wiemy że nie dotrzyma, bo mówi zupełnie co innego Mirandzie, a co innego swojej dziewczynie. Taki kawał skurczybyka normalnie...I wtedy właśnie po ''załamce'', Miranda znika...
W tym momencie zadajemy sobie pytanie: czy dziewczyna z rozpaczy popełniła samobójstwo? Czy zamordował ją Indra? Początkowo rozważamy te dwa warianty. Drugi jest tym bardziej prawdopodobny, że to właśnie mężczyźnie przytrafia się najwięcej tajemniczych i niezbyt przyjemnych zdarzeń, jak np. dziwne wizje, które robią z niego wariata w oczach współpracowników czy wymioty robakami. Kiedy jednak młodsza siostra Mirandy - Andini zaczyna dogłębniej analizować ostatnie chwile swojej siostry i zapoznaje z wynikami swojego ''śledztwa'' doktora, ten podsuwa nam kolejnego podejrzanego.
Jak wspomniałam, film jest dobry, humorystycznego aspektu dodaje tu Rizky Mocil, który jest totalnym fajtłapą i do tego koszmarnie bojącym się duchów. Jednak uparcie pcha się do kostnicy, aby nakręcić tam swój film grozy i pokazać, że nie boi się niczego. Oczywiście napotyka tam na chmarę umarłych dusz, które wprowadzają go niemal w obłęd. Scena, kiedy chłopak pokazuje dwóm koleżankom nagrany film też jest bardzo ciekawa i zaskakująca. Polecam zwrócić na nią uwagę.
Większość makabrycznych scen rozgrywa się w szpitalu, co nadaje tej produkcji charakterystycznego klimatu, jaki znamy z takich horrorów jak Kansen (2004) czy Coma (2006). Bardzo mocne są wizje doktora Indra i te z pewnością spodobają się niejednemu miłośnikowi grozy (wymioty robactwem robią naprawdę koszmarne wrażenie). Także momenty, kiedy na ciemnych szpitalnych korytarzach pojawia się...powykręcana i bliżej niekreślona postać...taki motyw powalił mnie już w Ju-On Shimizu i nawet w nieco innej scenerii - sunąca po korytarzu, powykręcana mara z długimi włosami wbija mnie za każdym razem w fotel.
Mimo dość mizernych not, jakie Kuntilanak Kamar Mayat zgarnia na świecie, ja tam narzekać i marudzić nie zamierzam. Indonezja po raz kolejny odwaliła kawał dobrej roboty w swojej kinematografii grozy i takich filmów chcę więcej.

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹 8/10


Reżyseria:
Nayato Fio Nuala

Scenariusz:
Ery Sofid

Rok produkcji:
2009

Obsada:
Imelda Lubis
Uwie Jasmine
Mandala Abadi Shoji
Julia Perez
Rizky Mocil


2 komentarze:

Adi pisze...

Szału nie ma, ale to zawsze coś nowego.

Adrian Manilski pisze...

Bardzo fajny film. W ogóle lubię indonezyjskie kino grozy, mimo że niekiedy pojawia się tam warstwa kiczu i czasami nie zawsze jest strasznie. Jednak dla mnie to zawsze powiew świeżości w kinie grozy, dlatego cenię sobie indonezyjską grozę. Żałuję tylko, że tak niewiele filmów ma polskie napisy.