sobota, 15 czerwca 2019

Ju-on: Za fainaru (aka Ju-On: The Final Curse); Japonia

Bez wątpienia seria horrorów zapoczątkowanych przez japońskiego reżysera Takashiego Shimizu, zatytułowanych Ju-On (2000-2019) jest jedną z najbardziej popularnych wśród współczesnych j-horrorów. Postać mściwego kobiecego ducha z długimi ciemnymi włosami, z pokrwawioną twarzą, sunącego po schodach i wydającego z siebie przerażające dźwięki, przepełniały strachem i swoją makabrycznością niejednego zatwardziałego maniaka filmowego horroru. Sama przyznam się bez bicia, że kto jak kto, ale duch Kayako Saeki, oddziałuje na moją wyobraźnię, jak chyba żadna inna ,,horrorowa'' postać. Pamiętam doskonale, kiedy po raz pierwszy ujrzałam horror Takashiego Shimizu - byłam niewyobrażalnie zachwycona, bo oto dostałam tak długo wyczekiwany przeze mnie film grozy, na którym można się było autentycznie przestraszyć! Ten skrzek i powykręcana sylwetka japońskiego ducha, przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Nic dziwnego, że wkrótce stałam się wielką fanką całej serii i zaczęłam wręcz pochłaniać każde kolejne pojawiające się części, z których jedne były lepsze, inne gorsze...
Ju-On: The Final Curse jest czwartą częścią, która bezpośrednio nawiązuje do pierwotnych filmów Shimizu z lat 2002 (Ju-On: The Grudge) i 2003 (Ju-On: The Grudge 2) oraz części z 2014 roku w reżyserii Masayuki Ochiai - Ju-On: The Beginning of the End

Mai jest nastolatką, która szuka swojej zaginionej dziesięć lat temu starszej siostry Yui Shono. Dziewczyna była nauczycielką w szkole podstawowej i zniknęła po roku od podjęcia w niej pracy. Mai wkrótce poznaje rodzinę Teriyaki, która opowiada jej o tym, co przydarzyło się jej siostrze. Mai odkrywa mroczne sekrety klątwy, którą spróbuje zakończyć. 

Film z 2015 roku jest bezpośrednią kontynuacją Ju-On: The Beginning of the End i pewnie też dlatego nie jest przypadkiem, że i tym razem za kamerą stanął Masayuki Ochiai.
Podobnie, jak poprzednie filmy z serii Ju-On, tak też i ta część opowiedziana jest w anachronicznym porządku za pomocą ośmiu części, które zostały zatytułowane imionami bohaterów, których dana część dotyczy. Są to kolejno: Mai, Reo, Ena, Madoka, Toshio, Midori, Sota i Kayako. Generalnie, żeby połączyć ze sobą wszystkie historie i dać Wam jako taki wgląd w fabułę filmu, musiałabym po prostu każdą część omówić po kolei, ale nie zrobię tego, gdyż moim celem nie jest tu spamowanie, a wręcz przeciwnie, chciałabym skupić się na samym filmie, jako horrorze, aby zachęcić Was do seansu wieczorową porą (rzecz jasna!).
Cały film jest zrobiony w ten sposób, aby zakończyć, zamknąć, zespoić klątwę Kayako i Toshio, bo to była tak naprawdę jedyna wymówka, aby po raz kolejny stworzyć to samo. Tak, tak...dobrze przeczytaliście - TO SAMO! Horror Ochiai nie wnosi nam tu bowiem niczego nowego do historii, ale i jak może wnieść, skoro każda kolejna część magluje tą samą tematykę, jaką jest klątwa zamordowanej kobiety i jej syna? Tu właściwie mamy niemalże to samo, co widzieliśmy we wspomnianych częściach Shimizu z lat 2002-2003. Na pewno jest to największym minusem tej produkcji, bo właściwie można zapytać: ,,Ileż razy można oglądać to samo?'' Raz, drugi, trzeci, ale nie już piąty czy szósty! A jak dodamy do tego jeszcze amerykańskie remaki, które również z powodzeniem podtrzymywały temat klątwy Kayako, to mamy już tego naprawdę dużo. Wielu widzów może się poważnie zniechęcić i jestem pewna, że tak właśnie się stało, dlatego też Ostateczna klątwa nie zdobyła zbyt wielu przychylnych recenzji na całym świecie. Mnie tam jednak inne recenzje niezbyt interesują, bo nawet się nimi nie sugeruję, dlatego też poniżej opiszę Wam moje odczucia z seansu Ju-On: The Final Curse.

Jako, że za serią Ju-On bardzo się stęskniłam, bo dawno nie oglądałam, tak też jak tylko udało mi się zdobyć ostatnią część Klątwy, zasiadłam do niej ochoczo, bo i chciałam zobaczyć co takiego Ochiai nam tym razem zaprezentuje, a po drugie byłam ciekawa, jak się zakończy ta trwająca już jakby nie było 19 lat klątwa. Przez ten czas, każdy szanujący się fan horrorów na pewno już niemalże na pamięć znał wydarzenia, jakie towarzyszyły ów klątwie Kayako i pewnie niejeden liczył, że tym razem dostanie coś innego, oryginalnego. Pewnie myślałam tak samo, jednak niestety, szybko zorientowałam się, że nic z tych rzeczy. Nie będzie mi dane obejrzeć niczego, czego bym wcześniej nie widziała.
Począwszy od konstrukcji filmu, gdzie każda kolejna historia jest ze sobą powiązana po sceny śmierci poszczególnych bohaterów są nam doskonale znajome. Także bohaterowie, których klątwa uśmierca są ze sobą powiązani, a są to głównie znajomi Reo, którą klątwa dotyka bezpośrednio poprzez zamieszkanie z nimi Toshio Saeki. Jako, że Reo jest nastolatką uczęszczającą do szkoły, nie trzeba długo czekać, aż machina śmierci zaczyna się rozkręcać i każda kolejna osoba ginie w wyszukany sposób. Mimo tego w sposobach uśmiercania postaci również nie zobaczymy żadnej innowacyjności. Niby są one efektowne i robią wrażenie, to jednak już tak bardzo nie szokują, jak te oglądane w części pierwszej czy drugiej u Shimizu, choć muszę przyznać, że wszystkie te części zrobione są na podobnym poziomie.
Zastosowano tu przede wszystkim sprawdzone metody straszenia, co obecnie może wydawać się już oklepane i pozbawione polotu (jak na przykład scena ze schodami). Niby tak, ale muszę przyznać, że tu akurat sceny te dają radę i kto co by nie mówił, ja bawiłam się całkiem przednio. Kilka scen zasługuje na uwagę, jak chociażby ta, kiedy jedna z koleżanek Mai siedzi w restauracji. Doznaje ona dziwnej i przerażającej wizji, w trakcie której rzeczywiście umiera. Kurczę, to mi się naprawdę spodobało. Kolejne sceny uśmiercania poszczególnych bohaterów nie są już tak efektowne, ale ja przynajmniej nacieszyłam oko przerażającą zjawą Kayako, która i tym razem nie zawodzi i mimo iż w tej roli już dawno nie oglądamy Takako Fuji (tu rolę Kayako zagrała Misaki Saisho), to i ta aktorka całkiem przyzwoicie wcieliła się w rolę mściwego ducha.

Ogólnie do aktorów nie mam większych zastrzeżeń. Bohaterowie są przekonujący i każdy z nich całkiem fajnie wcielił się w swoją rolę. Mimo tego, że większość z nich to rozweselone  i z ,,głową w chmurach'' nastolatki, to i tak możemy poczuć do nich sympatię i szkoda nam, kiedy każdy z nich po kolei ginie w dość przerażający sposób.
Plusem jest też na pewno muzyka, która niejednokrotnie zjeży nam włos na głowie. Strona techniczna filmu również stoi na wysokim poziomie. Tak więc oprócz oklepanej fabuły i ukazania po raz któryś tam z kolei podobnych wydarzeń mających związek z klątwą Kayako Saeki, uważam, że Ju-On: The Final Curse jest całkiem przyzwoitym straszakiem, który umili nam czas wieczorową porą.

Bez wątpienia horror ten wpisać można w panteon całej serii - Ju-On, Ju-On 2, Ju-On: The Grudge oraz Ju-On: The Grudge 2 - to właśnie dzięki nim powstała seria znakomitych i symbolicznych opowieści grozy, do których w późniejszym czasie dołączyły początki i końce klątwy już bardziej mniej udane od swoich poprzedników.
Często spotykałam się z opiniami, że Ostateczna Klątwa jest najgorszą z części, ale się nie zgodzę. Owszem, powiem że nic tu nowego nie zobaczymy, ale jednocześnie mam nadzieję, że już nic nowego w tym temacie nie ujrzymy i ten tytułowy ,,Final'' faktycznie będzie finalny.
Mówcie, co chcecie, ale ja tam polecam!

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹👹👹👹 10/10


Reżyseria:
Masayuki Ochiai

Scenariusz:
Takashige Ichise
Masayuki Ochiai

Rok produkcji:
2015

Obsada:
Airi Taira
Ren Kiriyama
Yurina Yanagi
Nonoka Ono
Miyabi Matsuura
Misaki Saisho
Hikaru Kaihotsu
Kai Kobayashi
Yasuhito Hida
Yoshihiko Hakamada
Yuina Kuroshima


7 komentarzy:

Piotr Grotkowski pisze...

Może i jest to horror powtarzalny, ale i tak to jeden z lepszych horrorów, jakie oglądałem w ostatnim czasie. Nie ma się co czepiać, tylko zasiąść wygodnie w fotelu, wieczorową porą i oglądać ;)

Hitomi pisze...

Obejrzeć oczywiście się da, ale jakiegoś większego szału nie robi.

Deicide666 pisze...

Film mam, ale nie mam do niego napisów :/ Są gdzieś dostępne?

Agnieszka Kijewska pisze...

Poszperaj w necie, może już gdzieś są, bo ja oglądałam z angielskimi.

Deicide666 pisze...

Ok, dzięki Aga. Poszperam, może faktycznie już gdzieś są, a jak nie, to trudno - najwyżej obejrzę w jęz. angielskim :)

Martyna Kazimierczak pisze...

Nie ma napisów pl. Przewertowałam najróżniejsze strony wzdłuż i wszerz i nie znalazłam, a szkoda, bo film naprawdę dobry. Chyba się ich nie doczekamy :/

Gardziński pisze...

Bardzo dobry horror. Trzyma poziom wcześniejszych część Shimizu.