poniedziałek, 7 lipca 2025

Minna no Uta (aka Sana); Japonia

       Każdy szanujący się fan azjatyckiej kinematografii grozy, a zwłaszcza japońskiej, zna nazwisko tego reżysera - Takashi Shimizu! Tak! Ten właśnie oto człowiek - pomysłodawca serii Ju-On (obie z 2000 roku) oraz reżyser dwóch pierwszych amerykańskich remake'ów: The Grudge (2004) i The Grudge 2 (2006) po raz kolejny stanął za kamerą, aby stworzyć dla nas przejmujący z jednej strony, ale także z drugiej jakże przerażający obraz grozy. Nie bez powodu uznaje się go dziś za jednego z najbardziej zapracowanych japońskich twórców filmowych, gdyż z roku na rok niemalże trafiają do nas informacje o zapowiedziach jego kolejnych horrorów, nad którymi Shimizu pracuje. Zresztą w przytoczonym jakiś czas temu wywiadzie, który opublikowałam na Skośnookim Strachu (wywiad tutaj), sam reżyser wyznał, że ma w zanadrzu trzy projekty poza Japonią, nad którymi chce rozpocząć pracę. Jako, że bardzo szanuję filmy Takashiego Shimizu, jestem niezwykle podekscytowana, gdyż liczę, że większość z nich będzie jednak dostępna dla polskiego widza, czego sobie i Wam życzę. 
Dziś tymczasem chcę Was zapoznać z horrorem Sana, który niestety nie jest dostępny w języku polskim, jednak uważam, że warto się z nim zapoznać, gdyż pod wieloma względami jest to naprawdę całkiem ciekawy film grozy.

Jun Komori z popularnego boysbandu ,,Generations'' jest  prowadzącym popularny radiowy program. Któregoś razu przed nagraniem mężczyzna odkrywa kasetę z etykietą „Minnanouta”, która przeleżała pozostawiona bez opieki w magazynie stacji radiowej 30 lat. Podczas odtwarzania kasety, mężczyzna słyszy niepokojący hałas i głos mówiący: „Czy... otrzymałeś... kasetę...?” Komori nagle znika, przygotowując się do występu na żywo kilka dni później.
Aby szybko i potajemnie rozwiązać sytuację, ich menadżerka, Rin, prosi Gondę, byłego detektywa, o zbadanie sprawy. Ten przesłuchuje wszystkich członków zespołu i odkrywa, że ​​zaginiony Komori powiedział, że słyszał dziwną melodię, jak nucenie kobiety, podczas nagrania radiowego, którego nie mógł wyrzucić z głowy. Pozostali członkowie zeznali również, że widzieli „ducha dziewczyny” podczas prób.

Sana to horror, który zamykał Międzynarodowy Festiwal Filmów Fantastycznych w Bucheon (BiFan) w 2023 roku. Większość widzów się wówczas zastanawiało, czy zaangażowanie do obsady członków boysbandu Generations, którzy zagrali samych siebie, będzie jakimś tchnieniem w utarte schematy J-horroru czy też dostaniemy staromodne odgrzewanie kotletów? 
Te wypróbowane tropy zaczynają się od koncepcji filmu. Gwiazda popu odkrywa 30-letnią kasetę w stacji radiowej oznaczonej jako „Everyone's Song”. Kiedy wraca do sali prób ze swoimi kolegami, zaczyna zachowywać się bardzo dziwnie, a następnie nagle znika. Angażujący się w sprawę zgryźliwy pan detektyw ma trzy dni, aby wytropić zaginionego, w przeciwnym razie nie dostanie ani grosza za swoją pracę. Wkrótce jednak w miarę trwania poszukiwań, wszyscy zaczynają słyszeć dźwięk nucącej przez żeński głos melodii, a jakby tego było mało, co niektórzy zaczynają także widywać ducha dziewczyny w szkolnym mundurku. 

Zapewne każdy z nas przeżył dziwne uczucie, kiedy w głowie niemalże cały dzień siedziała nam jakaś melodia, której w żaden sposób nie mogliśmy się pozbyć. Nie było to oczywiście nic szkodliwego...no może trochę irytującego, zwłaszcza kiedy nuciliśmy ,,pod nosem'' melodię, która nie do końca nam do gustu przypadła, a jednak w tej głowie siedziała. Jednak w żaden sposób na pewno nie było to niebezpieczne. 
Pomysł na ,,przeklętą melodię'', która znalazła się na taśmie magnetofonowej nie do końca jest tu nowy i oryginalny. Fani J-horrorów z pewnością kojarzą obraz w reżyserii Masato Harady, zatytułowany Densen uta z 2007 roku, gdzie ,,przeklęta melodia'' doprowadzała słuchających ją do samobójstwa. Horror okazał się dość przeciętny, ale jednak pomysł był całkiem trafny.
Takashi Shimizu zaproponował nam nieco podobny schemat, co jednak nie wszystkim do gustu przypadło. 
Mówi się - o czym wspomniałam już na wstępie - że Shimizu obecnie jest bardzo zapracowanym reżyserem. Od szalenie popularnej serii Ju-On nieustannie starał się stworzyć coś na podobną miarę. Pomiędzy trzema filmami z serii Village of Horror, w której skład wchodzą: Howling Village (2019), Suicide Forest Village (2021) oraz Ox-Head Village (2022), nakręcił przeciętny Homunculus (2021)a następnie Immersion (2023) dobry film oparty na horrorach rzeczywistości wirtualnej. W Sana koncentruje się na przemyśle muzycznym, nieco satyrycznie podchodząc do fenomenu boysbandów, które przecież były tak bardzo na topie w latach 90-tych, głównie w Ameryce (w późniejszym czasie z powodzeniem także funkcjonowały m.in. na polskim rynku muzycznym). Zdaje się, że Shimizu rozpatruje tu też chorobliwą wręcz fascynację fanów w kierunku do swoich idoli, chęć zaspokojenia ich oczekiwań za wszelką cenę. 
Tak naprawdę bohaterką tego horroru jest młoda dziewczyna o imieniu Sana, której marzeniem było w przyszłości śpiewać. Chciała tylko stworzyć piosenkę, która oczaruje wszystkich, którzy ją usłyszą. Tworzy piosenkę, którą tytułuje ,,Everybody's Song'' - taki też tytuł nosi film w języku japońskim, a dzięki podchwytliwej melodii, która zostaje w głowie, ma na celu kradzież ludzkiej duszy. 

Horror Shimizu, to nie tylko film grozy, ale także przejmująca historia nieszczęśliwej młodej dziewczyny, która miała swoje marzenia, plany, a zostały one bezpowrotnie zaprzepaszczone. Tkliwymi dla widza scenami będą bez wątpienia te, w których widzimy, jak Sana odbiera sobie życie. Sposób, w jaki to robi sprawia, że chce nam się krzyczeć do telewizora (monitora), aby przestała to robić. Poruszana jest tu różnorodna tematyka, która ostatecznie widza przygnębia: elementy znęcania się nad dziewczyną, nieakceptacja ze strony rówieśników, niemoc nauczycielki i brak jakiejkolwiek pomocy od kogokolwiek. Wszystko to sprawia, że ostatecznie Sana jawi się nam jako obraz mocno ponury i smutny jednocześnie. 
Wprawnemu oku każdego widza i znającego dzieła Takashiego Shimizu nie umknie fakt, że w filmie tym dostrzegamy wiele zapożyczeń, które bardzo dobrze znamy z serii Ju-On. Mamy ducha chłopca, klątwę, która dotyka każdego kto miał styczność akurat w tym wypadku z kasetą magnetofonową, klątwą dotknięci są nawet bohaterowie, którzy nie mieli bezpośredniej styczności z kasetą, a jedynie na przykład z członkami zespołu, bohaterowie widzą duchy wyglądając spod stołu (na przykład w momencie podnoszenia czegoś z podłogi), no i wreszcie mamy mściwego żeńskiego ducha, który jest najbardziej charakterystycznym znakiem współczesnych J-horrorów. 
Na pewno jest to też gratka dla fanów Generations, którzy przy okazji seansu filmu, będą mieli okazję posłuchać kilku utworów zespołu, co nie jest zabiegiem dość częstym w japońskim kinie grozy. 

Reasumując: Sana to horror, który może się spodobać. Ma kilka utartych schematów, przez co nie będzie niczym nowym dla wyjadacza J-horrorów, ale jednocześnie przy tak różnorodnych filmach, jakie stworzył w ostatnim czasie Shimizu, jest to jakby powrót do korzeni jego twórczości, co mnie ostatecznie bardzo cieszy. 

PS. W momencie, kiedy piszę słowa tej recenzji, film nie jest dostępny w polskiej wersji językowej. Można go obejrzeć z angielskimi napisami. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce ulegnie to zmianie. 

MOJA OCENA:
👹👹👹👹👹👹👹 7/10

Reżyseria:
Takashi Shimizu

Scenariusz:
Rumi Kakuta
Takashi Shimizu

Rok produkcji:
2023

Obsada:
Alan Shirahama
Ryôta Katayose
Hayato Komori
Reo Sano
Yûta Nakatsuka
Mandy Sekiguchi
Ryuto Kazuhara
Akari Hayami
Tomoko Hoshi
Marika Yamakawa
Makita Sports
Hana Amano


2 komentarze:

Deicide666 pisze...

Gdzie w ogóle znajdę ten film żeby obejrzeć? Może być z angielskimi napisami.

Agnieszka Kijewska pisze...

Na https://www.bilibili.tv/ jest dostępny.